REKLAMA

Dorwę cię i spalę! – grożą sąsiadom, bo nie dostali dodatku węglowego. W GOPS-ach trwa istny horror

Czy owe 3 tys. zł mu się należały? Nie – to jeden z tych przypadków, kiedy ktoś próbował wyłudzić dodatek na węgiel. A borykać się z oszustami i wyłudzaczami muszą pracownicy socjalni. Zamiast nieść pomoc zamieniamy się w kontrolera wysyłanego przez państwo polskie, które nie poradziło sobie z prawidłowym zapisem ustawy. Dotarcie do osób potrzebujących stało się nierealizowane – mówi Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej. I dodaje: Pomoc społeczna leży, osoby wykluczone zostały poświęcone na rzecz pomocy ogółowi obywateli, również tym bogatym i samodzielnym.

dodatek-weglowy-budzet
REKLAMA

Agata Kołodziej, Bizblog: Rozmawiamy, bo dotarła do mnie mrożąca krew w żyłach historia o tym, jak jednemu z pracowników Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej sąsiad zagroził, że go spali. Dlaczego? Bo nie został mu przyznany dodatek węglowy, choć wcale mu się nie należał, skorygował deklarację CEEB, że ogrzewa dom węglem już po czerwcu, co sugeruje, że węglem wcale nie ogrzewa, a dodatek chciał zwyczajnie wyłudzić. Czy wiemy w ogóle, jak duża jest skala odrzucania wniosków o dodatek węglowy z powodu takich korekt?

REKLAMA

Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej: Nie ma takich danych i nie wiem, czy Ministerstwo Klimatu i Środowiska jest w stanie teraz podać takie informacje, bo wszystko dzieje się na gorąco.

Ale faktem jest, że pracownik socjalny, który w imieniu polskiego państwa realizuje prawo, wadliwe, ale prawo, jest na pierwszej linii i choć sam wcale nie podejmuje żadnych decyzji, robi, co nakazują przepisy, to on jest oskarżany o całe zło, ludzie na nim wyładowują złość.

 class="wp-image-1944100"
Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej

Zaraz, chce pan powiedzieć, że przepisy o dodatku węglowym nadal są wadliwe? Przecież rząd znowelizował ustawę, by ukrócić możliwość wyłudzania.

Problem z tymi przepisami jest taki, że one od początku były bublem prawnym, a po zmianach są jeszcze większym. Owszem, rząd zorientował się, że dodatek węglowy pozostawia duże pole do nadużyć ze strony obywateli, jak sztuczne dzielenie gospodarstw domowych, żeby dostać kilka razy po 3 tys. zł zamiast tylko raz, i zamienił te przepisy w taki sposób, że przyznawanie tego świadczenia nadal jest problematyczne, bo eliminuje ludzi, którzy naprawdę prowadzą odrębne gospodarstwa domowe, nawet zamieszkują odrębne lokale, ale są pod jednym adresem zamieszkania.

Ustawa o dodatku węglowym to bubel. I to mimo poprawek

Tylko czy da się w ogóle to lepiej zorganizować? Zawsze ktoś będzie próbował ograć system.

Ustawa przyjmowana w politycznej gorączce i bez głosu praktyków, nieważne, ile razy będzie się ją naprawiać, pozostanie wadliwa. Ustawa o dodatku węglowym weszła w życie w sierpniu, a już we wrześniu musiała zostać znowelizowana. Pyta mnie pani, jak ją poprawić? Moim zdaniem nie ma co naprawiać, ona bardziej nadaje się do kosza niż do dalszego procedowania.

Ale taki właśnie mamy sposób tworzenia prawa. Rozwiązania pomocowe, którymi rząd ostatnio zasypuje Polaków, działają na zasadzie wrzutek bez realnych konsultacji ze stroną społeczną i bez głosu praktyków. Gdyby ich wysłuchano, nie byłoby tak wielkich problemów z wyłudzeniami czy odwrotnie – z wykluczaniem potrzebujących.

Tymczasem autorem tych przepisów jest Ministerstwo Klimatu i Środowiska, ale zadania, które sobie wymyśliło, narzuca pomocy społecznej, która podlega pod Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej – już tu widać, jaki galimatias kompetencyjny został stworzony. Przecież to absurd, że przepisy dla jednego resortu przygotowuje inny resort.

Jestem przekonany, że gdyby od początku zajęło się tym Ministerstwo Rodziny, przynajmniej część z tych problemów by nie zaistniała. Choćby dlatego, że ustawa o pomocy społecznej, która odwołuje się do takich terminów jak gospodarstwo domowe, byłaby przynajmniej zrozumiana przez autora ustawy.

Czy pomoc społeczna dzisiaj pomaga jeszcze potrzebującym czy już się zatkała?

Te nowe zadania, czy to dodatek węglowy, czy dodatek energetyczny, czy jeszcze wcześniej dodatek osłonowy, w zdecydowanej większości realizują ośrodki pomocy społecznej, mimo że teoretycznie gminy mogą to zadanie realizować samodzielnie przez swoich urzędników. Ale tak się zawsze dzieje, że te zadania ostatecznie wędrują do nas. Rząd robi do tego odpowiednią furtkę, a samorządy chętnie z niej korzystają. Ośrodki zamieniły się w tej chwili w instytucje, które zajmują się już niemal wyłącznie świadczeniami, które rząd potraktował jako osłonowe w związku z kryzysem energetycznym.

Większość pracowników jest w nie zaangażowanych, co powoduje, że pomoc społeczna nie ma już przestrzeni do tego, by pomagać realnie potrzebującym, realizować cele, do których została powołana. Programy, które musi realizować teraz pomoc społeczna są skierowane do większość obywateli, w dodatku węglowym nie zostało zawarte kryterium dochodowe, więc to nie pomoc społeczna powinna się tym zajmować. Ale się zajmuje, co odciąga pracowników socjalnych od ich normalnych zadań, a przez to osoby, które znajdują się w najtrudniejszej sytuacji życiowej, starsze, ubogie, zostają bez pomocy. A najstraszniejsze jest to, że właśnie teraz, w ciągu najbliższego roku, liczba osób ubogich według wszelkich wskaźników jeszcze wzrośnie. I oni wszyscy zostali zepchnięci na drugi czy trzeci plan.

Co to dokładnie znaczy? Pracownicy nie mają czasu na bezpośredni, osobisty kontakt? Nie ma czasu na obsługę zapomóg?

W części ośrodków pracownicy oddelegowani są do tego, żeby sprawdzać, czy ludzie, którzy wnioskują o dodatek węglowy, faktycznie wspólnie mieszkają, prowadząc gospodarstwo domowe. I odwiedzają w domach tych Polaków, którzy mogą być nieuczciwi zamiast tych, którzy potrzebują profesjonalnej pomocy. Pracownik socjalny zamiast nieść profesjonalną pomoc zamienia się w kontrolera wysyłanego przez państwo polskie, które nie poradziło sobie z prawidłowym zapisem ustawy. Doba ma tylko 24 godziny i jeśli to kontrola stała się priorytetem i ośrodki pomocy będą z niej rozliczane przez wojewodów, to dotarcie do osób potrzebujących stało się nierealizowalne.

A mówimy nie tylko o ubogich, ale też o osobach z niepełnosprawnościami, chorych czy rodzinach dotkniętych przemocą. Oni wszyscy zostali pozostawieni sami sobie. Tego rodzaju pomoc leży szczególnie w małych gminach. A taka osoba starsza, która rzeczywiście potrzebuje pomocy, by ośrodek pomógł jej w zakupie węgla, również finansowo, może się jej nie doczekać. Na to po prostu nie ma już przestrzeni i osoby wykluczone, najbardziej dotknięte kryzysem energetycznym, zostały poświęcone na rzecz pomocy ogółowi obywateli, również tych bogatych i samodzielnych.

Samorządy wyczuły, że rząd coś szykuje. Dlatego zwolnień nie było

Jaki wpływ miało na to przeniesienie obsługi świadczeń 300+, a potem 500+ z ośrodków pomocy społecznej do ZUS? Rok temu Federacja alarmowała, że to spowoduje falę zwolnień pracowników pomocy społecznej. Czy ta fala się przetoczyła i przez to dziś brakuje rąk do pomocy naprawdę potrzebującym?

Szacowaliśmy wtedy, że nawet 12 tys. pracowników może stracić pracę. Zwolnionych zostało mniej, ale to częściowo dlatego, że zaraz po tym, jak niektórzy pracownicy rzeczywiście stracili pracę, okazało się, że trzeba ich na nowo zatrudniać, bo nowe zadania zostają narzucone pomocy społecznej. Było też tak, że część włodarzy, mając widocznie jakieś przeczucie lub doświadczenie, że rząd na pewno pomocy społecznej coś nowego wrzuci, nie zdecydowała się na zwolnienia i wygospodarowała środki, żeby uratować te etaty.

Ale to też pokazuje, że wszystko dzieje się na łapu capu, nikt tej polityki społecznej nie planuje w przemyślany sposób. I to w sytuacji, w której pracowników socjalnych lawinowo ubywa i odejścia z pracy rok w rok przyspieszają.

A chociaż zadania związane z dodatkiem węglowym są na tip-top, czy też są jakieś opóźnienia w wypłacie tych pieniędzy?

Opóźnienia były wtedy, kiedy ustawa w sierpniu weszła w życie, wnioski zaczęły spływać lawinowo, ale rząd zorientował się już, że ustawa jest wadliwa i chciał ją jak najszybciej poprawić, więc ociągał się z przelewaniem środków na wypłaty do gmin. W mojej ocenie wojewodowie te wypłaty po prostu wstrzymywali, wiedząc, że zaraz przyjdzie nowelizacja, żeby nie dopuścić do tego, by część osób dostała pieniądze na starych warunkach, a część na nowych. A nowelizacja z września przecież działa wstecz i obejmowała wszystkie wnioski, nawet te sprzed wejścia w życie poprawek. Inaczej mówiąc, rząd nowymi przepisami objął nawet te wnioski, które były składane także w poprzednim stanie prawnym. Nic dziwnego, że wstrzymano przepływ pieniędzy, aby nie dopuścić do sytuacji, że część osób załapie się na przepisy dopuszczające pewne manipulacje, a część dostanie pieniądze już na innych warunkach.

Teraz z tego, co wiem, te środki jakimiś partiami spływają i świadczenia są już wypłacane bez większych opóźnień.

A co z dystrybucją węgla w ramach samorządów? To zadanie też może zostać przerzucone na ośrodki pomocy społecznej?

Boje się pomyśleć, by któremuś włodarzowi nie przyszło do głowy, że skład węgla ma być przy ośrodku pomocy społecznej, choć już niejedno widziałem, więc inwencja samorządowców może być rzeczywiście spora. Ciągle jednak mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo byłoby to już kompletne wypaczenie pomocy społecznej, która już dziś i tak jest sparaliżowana.

Te samorządy, które zdecydują są włączyć w rządowy pomysł i pomóc przy dystrybucji węgla, mają spółki, które są bardziej odpowiednie, by zająć się dystrybucją opału. Ale takiego absurdu nie mogę na sto procent wykluczyć. Bo paraliż pomocy społecznej to nie tylko wina rządu, ale i samorządów – to musi wybrzmieć. Samorządy często mają narzędzia, by realizować część zadań zleconych, ale bezrefleksyjnie przerzucają to na pomoc społeczną.

Mam jednak nadzieję, że kwestii tworzenia składów węgla przy ośrodkach pomocy społecznej nie będę musiał nigdy komentować.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA