Welliot na przystanku i nawet niezapowiedziana wizyta papieża nie rozreguluje już rozkładu jazdy
Welliot to w skrócie e-inkowy wyświetlacz przeznaczony do instalacji na przystankach komunikacji miejskiej. Na wyświetlaczu umieścić można różne informacje potrzebne pasażerom, jak rozkład jazdy, trasy, przewidywany czas dojazdu czy mapa miasta.
Przewagi Welliota nad tradycyjnymi, papierowymi karteczkami, są oczywiste. W razie awarii czy wypadku miasto może szybko zaktualizować wyświetlacze, aby poinformować pasażerów o opóźnieniach i przekazać wskazówki, dotyczące przesiadek.
Wiadomości zawsze są aktualne, a e-ink tańszy od LCD.
Jeśli chodzi o pobór energii do zasilania to e-ink jest bezkonkurencyjny.
Za stworzeniem Welliota stoi firma Ediko, która specjalnie dla tablicy stworzyła dedykowany system operacyjny, współpracujący z API miast. To właśnie za pomocą tego kanału komunikacji urządzenie zbiera aktualizacje do rozkładów pojazdów.
Większość polskich miast posiada API, do którego można uzyskać dostęp bez większych przeszkód. Wystarczy kontakt i wskazanie celu udostępnienia. Niestety, problemem jest brak standaryzacji, więc ważne jest indywidualne podejście do każdego wdrożenia
- mówi Adam Kaliszewski, Technical Director w Ediko.
Urządzenie może nie tylko pobierać informacje o zmianach w miejskim transporcie w na przykład w związku z imprezami masowymi (ach te czy przejazdami ważnych osobistości, ale również wysyłać własną telemetrię. Dzięki badaniu swojego stanu Welliot może przewidywać ewentualne awarie i zawczasu poinformować techników.
Jednym z największych wyzwań była... temperatura.
E-inkowe wyświetlacze Welliota działają w temperaturze od 0 do 50 stopni Celsjusza. To niestety niewystarczający zakres dla outdoorowego urządzenia na naszych ulicach.
Słońce nagrzewa metalową obudowę urządzenia – wewnątrz może panować temperatura nawet powyżej 70 stopni. Z drugiej strony w zbyt niskiej temperaturze ekran zamarza i traci możliwość wyświetlania treści
- wyjaśnia Kaliszewski.
Dlatego trzeba było przygotować dwa systemy – ogrzewania i ochładzania. Nie mogłem się jednak dowiedzieć o ich szczegółach – Kaliszewski zasłania się firmową tajemnicą, którą chętnie poznałaby konkurencja.
Kiedy e-inkowe tablice trafią do polskich miast?
Firma prowadzi rozmowy z kilkoma miastami w Polsce i za granicą. Nie zdradza jednak konkretnych nazw czy dat wprowadzenia do użytku.
Polacy pracują również nad podobnym rozwiązaniem dla szpitali i urzedów, które miałoby zastąpić tradycyjne gabloty informacyjne.
O ile przyjemniejsza byłaby wizyta w urzędzie, w którym wszystkie wzory druczków byłyby zawsze aktualne, a instrukcje – dostosowane do najnowszych wytycznych prawa
- Kaliszewski roztacza swoją wizję cyfryzacji komunikacji z pacjentem i petentem.