URE podjął decyzję. Rachunki za prąd w zdrożeją maksymalnie o 9 zł miesięcznie
Urząd Regulacji Energetyki (URE) przez swoje sito przepuścił tylko spółkę Tauron Sprzedaż. Pozostali mają małe pole manewru. Mogą złożyć nowe wnioski taryfowe do końca roku albo nastawić się na ceny z czerwca 2018 r.

Na tę chwilę wszyscy czekali z niecierpliwością. Po tym, jak przedsiębiorstwa energetyczne: PGE, Enea, Energa i Tauron przedłożyły do URE wnioski o taryfy na przyszły rok na Polaków padł blady strach. Podwyżki miały być kilkunastoprocentowe, a w ekstremalnych przypadkach miały osiągnąć poziom nawet 40 proc. Ale od początku było wiadomo, że ostateczne zdanie należy do energetycznego regulatora, który właśnie zaprezentował, co o tym myśli.
Rafał Gawin, prezes URE, na konferencji prasowej stwierdził, że tylko w przypadku jednego przedsiębiorstwa: Tauron Sprzedaż regulator uznał, iż proponowana taryfa jest stworzona na bazie uzasadnionych kosztów. I faktycznie, klienci Tauronu muszą w związku z tym przygotować się na wyższe miesięczne rachunki o ok. 7 zł.
URE: reszta do zmiany albo na starych taryfach
A co z propozycjami nowych taryf ze strony pozostałych: PGE, Enei i Energi? Tutaj URE miał już zdecydowanie więcej wątpliwości. Rafał Gawin tłumaczy, że w tych przypadkach nie można było uznać kalkulacji proponowanych taryf za zasadne.
Dystrybucja prądu też w górę
URE poinformował o zatwierdzeniu nowych taryf dla przedsiębiorstw dystrybuujących energię. Tym samym zmiana na rachunki w przypadku taryfy G11 wyniesie na miesięcznym rachunku od 60 gr do 1,80 zł. Tym samym ci związani umową z Tauronem powinni za prąd w przyszłym roku nie płacić co miesiąc więcej niż 9 zł - nieco ponad 100 zł w skali roku.