Upalne lata na Syberii miały być raz na 80 tys. lat, a nie co sto. To wielki problem dla gospodarki Rosji
Fale upałów, takie jak te, które w tym roku nawiedziły Syberię, w teorii mogą się przytrafić raz na kilkadziesiąt tys. lat. Naukowcy są jednak zdania, że w wyniku ocieplania się klimatu, będziemy się z nimi spotykać w każdym kolejnym stuleciu. Dla Rosji i wszystkich krajów korzystających z jej surowców będzie to źródłem niekończących się problemów.
Wierchojańsk to jedno z syberyjskich miast położone na północ dalej niż Islandia czy słynącego ze świętego Mikołaja fińskiego Rovaniemi. Zazwyczaj latem średnia dobowa temperatura nie przekracza tam 20 stopni Celsjusza. W tym roku było jednak inaczej. W drugiej połowie czerwca zanotowano tam 38 stopni, ustanawiając być może nowy rekord koła podbiegunowego.
Powtórka z rozrywki
Mieszkańcy do takich upałów powoli się jednak przyzwyczajają. Raptem trzy dekady wcześniej, w 1988 r., termometry pokazały 37,3 stopnia Celsjusza. Coś, co, zdaniem naukowców powinno być anomalią przytrafiającą się wschodnim rubieżom Rosji raz na 80 tys. lat, można zaobserwować na Syberii coraz częściej.
Okazuje się, że o ile bez globalnego ocieplenia zjawisko takie mogłoby wystąpić średnio raz na 80 000 lat, to w aktualnych warunkach jego prawdopodobieństwo wzrosło 600-krotnie i statystycznie w obecnym klimacie może występować raz na 130 lat
- komentuje Marcin Popkiewicz z portalu Naukaoklimacie.pl
Popkiewicz podkreśla, że nie możemy jeszcze mówić o regularnym występowaniu upałów, ale dodaje, że możemy oczekiwać, że wraz z postępowaniem zmian klimatu fale upałów w różnych miejscach globu będą występować coraz częściej.
Arktyka jak Usain Bolt
Syberia to jeden z tych regionów, które skutki globalnego ocieplenia odczują w największym stopniu. Średnia globalna temperatura od czasów rewolucji przemysłowej podniosła się o jeden stopień Celsjusza. Według optymistycznych szacunków do końca stulecia podniesie się o kolejne 2-3 stopnie.
Jeżeli możemy więc mówić, że nasz glob jest długodystansowcem, który w ostatnich dekadach dopiero zerwał się do sprintu, to Syberia byłaby Usainem Boltem. Region Arktyki ociepla się dzisiaj 2 razy szybciej niż cała reszta kuli ziemskiej. Od stycznia do czerwca 2020 r. na Syberii ogólne temperatury były ponad 5 stopni powyżej średniej.
Naukowcy z międzynarodowych uniwersytetów i służb meteorologicznych, w tym Instytutu Oceanologii im. P. P. Shirshova, Rosyjskiej Akademii Nauk opublikowali właśnie badanie, w którym dobitnie stwierdzili, że nie byłoby to możliwe bez wpływu człowieka.
To badanie pokazuje, że nie tylko wysokość temperatury była niezwykle rzadka, ale także wzorce pogodowe, które ją powodowały. Przewiduje się, że blokada systemu pogodowego nad Uralem, która spowodowała dłuższy okres upałów, nasili się wraz ze zmianami klimatycznymi, prowadząc do większej liczby potencjalnie występujących zdarzeń tego typu. Kontynuujemy badania nad tym, jak pożary, które płonęły na tysiącach hektarów, mogą również wpłynąć na klimat, ponieważ płomienie pompują dym i popiół do atmosfery
– wyjaśniała Prof. Olga Zolina z Instytutu Oceanologii P.P.Shirshova
Wysokie temperatury, nękające mieszkańców Syberii, prowadzą do rozległych pożarów (w płomieniach stanęło łącznie 1,15 mln hektarów), które uwalniają do atmosfery ilość dwutlenku węgla porównywalną z roczną emisją Norwegii, ale grożą również katastrofą infrastrukturalna i ekologiczną całego regionu.
Przedsmak tego, co czeka wschód Rosji, mieliśmy pod koniec maja, gdy w położonym na wiecznej zmarzlinie Norylsku zawalił się zbiornik zawierający nawet 30 tys. ton ropy naftowej. Wypadek miało spowodować osunięcie się wspornika.
Wcześniej mieszkańcy tego miasta odkryli skutki ocieplania się klimatu, gdy w ich blokach zaczęły pękać ściany. Budynki postawione bez fundamentów nie nadają się dzisiaj do użytku. W Norylsku stoi dzisiaj około 100 pustostanów.
Koszt zmian klimatu? 9 mld rocznie
Rosjanie projektowali swoją infrastrukturę, zakładając, że wieczna zmarzlina rzeczywiści okaże się wieczna. Kilka lat temu sami zaczęli jednak zauważać problem. W ciągu najbliższych 25 lat wieczna zmarzlina ma się cofnąć o około 150-200 km na północ, sprawiając, że osadzone w twardym jak skała gruncie domy czy elektrownie stracą stabilne podłoże.
Problem będzie dotyczył również wydobycia surowców. Na obszarze wiecznej zmarzliny znajduje się 15 proc. rosyjskiej ropy i 80 proc. instalacji gazowych. Jej odtajanie będzie się wiązać z pękaniem dróg, mostów, linii kolejowych i rurociągów transportujących gaz do Europy.
Efekt? Do połowy wieku do wymiany może pójść nawet co piąty obiekt. W wyniku globalnego ocieplenia rosyjska gospodarka będzie tracić rocznie od 50 do 150 mld rubli, czyli nawet do 9 mld dol. rocznie.