Liniom lotniczym pali się pod ogonem. Chcą na chybcika przerabiać samoloty na wodór
W Kalifornii działa startup, który za chwilę może mieć pełne ręce roboty. Panowie z Universal Hydrogen przerabiają zwykłe samoloty na t napędzane są wodorem. W kolejce po ich usługi ustawiło się już trzech przewoźników.
Te zestawy do konwersji to w zasadzie zestaw komponentów, części, które linia lotnicza może wykorzystać do modyfikacji istniejącej floty samolotów
– tłumaczył Reutersowi szef Universal Hydrogen Paul Eremenko.
Ogniwo będzie pobierać wodór oraz powietrze i wytwarzać z nich energię elektryczną i wodę.
Skąd wezmą ten wodór?
Amerykanie chwalą się, że w zanadrzu mają kapsuły, które mogą napełniać w zakładach, a potem wysyłać na lotniska. Tam odbywa się załadunek kapsuł na pokład, z którego wcześniej trzeba usunąć część siedzeń. O tak:
Zastępuje to spalający paliwo silnik
– dorzuca Eremenko.
Właścicielom linii lotniczych po takich prezentacjach ręce muszą drżeć z podniecenia. Startup obiecuje im czystą energię i to w dodatku bez potrzeby inwestowania w nową flotę. Wystarczy zmniejszyć przepustowość maszyn, które już mają na składzie.
Mówimy tu oczywiście o mniejszych maszynach wykorzystywanych na trasach regionalnych. Na loty reszty samolotów napędzanych zieloną energią poczekamy sobie zapewne jeszcze długie dekady. Airbus planuje, że jego „ZEROe” pojawi się dopiero w 2035 r.
To jednak przewoźnikom aż tak bardzo nie przeszkadza. Komisja Europejska prezentując program fit for 55 tak bardzo koncentruje się na lotnictwie, że poświęciła mu aż dwie propozycje rozporządzeń. Jedna dotyczy wycofania bezpłatnych emisji CO2 dla linii, druga nakazuje im zwiększanie udziały zrównoważonego paliwa lotniczego. Jedno i drugie sprawi, że koszty podniebnych podróży poszybują w górę. Rośnie również presja na likwidowanie krótkich połączeń
Universal Hydrogen podpisał listy intencyjne z trzema przewoźnikami - Air Nostrum, Ravn Alaska i Icelandair Group. Na przeróbki czeka łącznie 15 samolotów De Havilland Canada DHC8-Q300 i Dash-8. Te drugie zmniejszą się z 56 do 40 miejsc.
Na napędzie wodorowym pokonają do 740 km
Icelander zawarł też umowę z Heart Aerospace na dostawy elektrycznego samolotu ES-19. Maszyna będzie jednak po certyfikacji dopiero za kilka lat. Poza tym jej zasięg (ok. 400 km) i przepustowość (19 osób) będą znacznie mniejsze.
Zamiar kupna ES-19 zgłosiły też amerykańskie linie United Airlines i narodowy przewoźnik Finów – Finnair.