REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Rosyjski gaz to duży ból głowy dla Brukseli. Jak go zbanować i nie zaszkodzić unijnej energetyce?

Komisja Europejska nie chce węgla z Rosji. Nad ropą jeszcze się zastanawia, a na temat rosyjskiego gazu – po prostu milczy. Chociaż nikt już nie ma cienia wątpliwości, że właśnie import surowców energetycznych daje Putinowi pieniądze, którymi karmi swoją maszynę wojenną. Ale to wcale nie znaczy, że Bruksela jest skazana na Moskwę. Niemcy i Włochy już pokazują, że przecież gaz można kupować też z innych kierunków.

11.04.2022
9:46
Niemcy-dostawy-gazu-Nigeria
REKLAMA

UE już wie, jak działają gazowe gierki Putina. Kiedy w zeszłe letnie wakacje Gazprom zaczął manipulować swoimi dostawami, raptem w kilka miesięcy poziom surowca w europejskich magazynach stał się niebezpiecznie niski. Rynek zareagował zwyżką cen, z którą cały czas mamy do czynienia.

REKLAMA

Przemysłowe stowarzyszenie Gaz Infrastructure Europe szacuje, że w drugiej połowie marca regionalne magazyny gazu zapełnione były ledwo w 25,51 proc. Żeby nie było powtórki z zeszłego roku i żeby Putin dalej nie myślał, że ceny gazu zatańczą tak jak im zagra - Bruksela już wcześniej wprowadziła nakaz wypełnienia europejskich magazynów gazu w 80 proc. do października 2022 r., żeby bezpiecznie oczekiwać kolejnego sezonu grzewczego. W kolejnych latach ten próg ma nawet wzrosnąć do 90 proc. 

Ponieważ przerwy w dostawach gazu rurociągami mogą wystąpić w każdej chwili, wprowadza się środki wprowadzające polisę ubezpieczeniową dotyczącą poziomu napełnienia unijnych magazynów – czytamy w projekcie rozporządzenia.

Gaz ziemny: bez zgody wśród państw UE

Chociaż początkowo mogłoby się wydawać, że unijny nakaz wypełniania na odpowiednim poziomie europejskich magazynów gazu to jedynie formalność, w kolejnych tygodniach pojawiają się jednak co do tego spore wątpliwości. Zgłaszają je kraje, które posiadają takie magazyny. Ich zdaniem wymóg wypełnienia do 80-90 proc. wiązać się będzie z koniecznością kupowania surowca po rekordowych cenach. A ci, którzy u siebie żadnych magazynów gazu nie mają – nie będą w takiej sytuacji. Takie obawy ma wyrażać Holandia, Austria, Węgry i Łotwa. 

Ośrodek analityczny Bruegel wylicza, że wypełnienie z obecnego poziomu (ok. 25-26 proc.) magazynów do 80 proc. będzie kosztować co najmniej 65 mld euro. Ale nie będzie to równomierne obciążenie dla wszystkich 27 państw członkowskich. Obowiązywać miałby system obciążeń, w którym kraje nieposiadające magazynów musiałby pokryć 15 proc. swojego rocznego zużycia gazu poprzez wykorzystanie magazynów w innych państwach. 

Na razie nie ma też zgody, jeżeli chodzi o to, jak wypełniać europejskie magazyny gazu. Austria opowiada się za rozwiązaniem, w którym dany kraj do magazynów dostarcza tyle gazu, ile szacunkowo zużyje. W jeszcze inną zasadę celują Węgry. Budapeszt chce wypełnienia magazynów przez wszystkie kraje UE, ale w ilości odpowiadającej tylko 25 proc. ich zużycia gazu. Obawy ma też Malta i Cypr, które żadnych magazynów gazu nie mają i teraz boją się, że będą musiały płacić za bufor dostaw gazu, z którego koniec końców nie skorzystają.

Rosyjski gaz: Niemcy i Włochy chcą przeciąć pępowinę

Nie do końca wiadomo więc, jak poukładają się te gazowe klocki. Na zmianę unijnej strategii energetycznej, w której gaz ziemny, jako paliwo kopalne, nie jest jednak surowcem zrównoważonym – nie ma co liczyć. Nie po to Niemcy od lat przygotowują się do zastąpienia węgla i atomu właśnie m.in. gazem. Nie na darmo też Berlin naciskał, żeby w projekcie unijnej taksonomii były szeroko otwarte drzwi dla gazu. Przecież niemieckiego rządu i Angeli Merkel i Olafa Scholza nikt do Nord Stream 2 nigdy nie zmuszał. Taki był wybór naszych zachodnich sąsiadów.

REKLAMA

Ale czy będzie konsensu dotyczący rozliczeń i sposobów wypełniania europejskich magazynów? To ciągle nie jest takie pewne. Zwłaszcza, jak przyjrzeć się ostatnim działaniom Niemców i Włochów w tej sprawie. Najpierw nasi zachodni sąsiedzi ogłosili budowę dwóch nowych terminali LNG, a potem zainaugurowali partnerstwo energetyczne z Katarem. Zgodnie z zawartym porozumieniem łańcuch dostaw LNG obejmuje produkcję gazu ziemnego, skraplanie, transport i regazyfikację.

Teraz zaś spory krok w kierunku uniezależnienia się od rosyjskiego gazu poczynili też Włosi. Jak donosi Bloomberg, Italia ma podjąć rozmowy z Algierią na temat dodatkowych dostawy gazu. Chodzi o 9-10 mld m3 do końca 2022 r. Ale czy w ten sposób rzeczywiście uda się zastąpić rosyjski gaz, którego jeszcze w 2021 r. we Włoszech było jakieś 29 mld m3? Część ekspertów w to wątpi i wskazuje, że kulą u nogi może być niepewna sytuacja polityczna w Algierii i brak tam stosownych inwestycji w energetykę. Inna sprawa, że algierska firma energetyczna Sonatrach miała na początku kwietnia mówić, że intensyfikuje poszukiwania nowych źródeł gazu, ale na razie ma tylko kilka miliardów dodatkowych metrów sześciennych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA