REKLAMA

Powrót do Polski w czasach koronawirusa. Rządowa kwarantanna to farsa

Rząd objął wszystkich Polaków wracających z zagranicy obowiązkową dwutygodniową kwarantanną. To setki osób przypadających na jeden lot i tysiące pasażerów dziennie. Zastanawiałem się, jak przewieźć taką masę ludzi z lotnisk do ich domów. I już wiem.

Powrót do Polski w czasach koronawirusa. Rządowa kwarantanna to farsa
REKLAMA

Rząd straszy Polaków, że w przypadku nieprzestrzegania kwarantanny domowej GIS może wymierzyć kary sięgające 5 tys. zł. W trakcie jej odbywania zabronione są nie tylko spacery, wizyty w sklepie, ale także zejście na dół do śmietnika czy otwarcie drzwi kurierowi albo sąsiadowi.

Takiej restrykcyjnej polityce do tej pory poddawane były osoby, które mogły mieć kontakt z zarażonymi koronawirusem. Od niedzieli na domową kwarantannę kierowani są wszyscy Polacy, którzy wracają do kraju z zagranicy. Zakładają ostrożnie, że w każdym z samolotów jest ok. 100-150 osób i pamiętając, że loty rejsowe zostały odwołane, wciąż daje to tysiące osób w skali kraju, które prosto z lotnisk muszą trafić prosto do domów.

REKLAMA

Jak wygląda powrót z lotniska?

Zastanawiałem się, czy logistycznie jest to do udźwignięcia. Teraz już wiem. Pasażerowie są po prostu wypuszczani z samolotów, a do mieszkań wracają na własną rękę.

Wcześniej jeszcze na pokładzie samolotu pasażerom została zmierzona temperatura. W przypadku podejrzeń lekarze mieli prawo zabrać turystów na dodatkowe badania, by upewnić się, że żaden z nich nie wykazuje objawów zarażenia koronawirusem. Tak się jednak nie stało. Uczestnicy lotu zostali przewiezieni do terminalu lotniskowym autobusem, gdzie celnicy zebrali od nich dane lokalizacyjne i przepuścili dalej.

 class="wp-image-1097994"

Z relacji, które można znaleźć w sieci wynika, że nie była to odosobniona sytuacja. W podobny sposób traktowani byli nie tylko podróżujący prywatnymi czarterami, ale także osoby, które skorzystały z współfinansowanych przez rząd przelotów LOT-em.

Powroty dopiero się zaczynają

W ten sposób rygorystyczne podejście do kwarantanny stało się farsą. W przypadku stwierdzonego zarażenia SARS-CoV-2 służby sanitarne dezynfekują całe przedziały, stacje, hale przylotów. Osoby kierowane na kwarantannę, wysyłane są na nią „na wszelki wypadek”. Ten wszelki wypadek traci rację bytu tuż po tym, jak osoba objęta kwarantanną przejeżdża przez pół kraju, by ją odbyć.

W stawianym przez wiele osób za wzór walki z koronawirusem Tajwanie, transport odbywa się w zgoła odmienny sposób. Rząd podstawił na lotniska specjalne taksówki wyposażone w środki dezynfekujące, maseczki i jednorazowe rękawiczki. Pasażerowie płacą w nich jak za zwykłą taryfę, ale końcowy koszt nie może przekroczyć dwukrotności ceny biletu za szybką kolej. Różnicę taksówkarzom wyrównywana jest za pomocą dotacji. Kara za udanie się na miejsce odbywania kwarantanny komunikacją miejską to od 3 do 30 tys. dol.

REKLAMA

Premier Morawiecki szacuje, że w ramach akcji „LOT do domu” do kraju wróci kolejne 200-500 tys. osób.  Widzę dwa wyjścia. Albo przestaniemy udawać, że obligatoryjna kwarantanna domowa dla wszystkich wracających z zagranicy rzeczywiście jest niezbędna, albo służby powinny zadbać o przetransportowanie ich do domów w stanie odosobnienia. W innym wypadku cała koncepcja ma bardzo ograniczony sens. Choć PR-owo, przyznaję, jest prawdziwym majstersztykiem.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-17T11:53:17+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T09:40:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T20:40:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T15:05:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T09:11:18+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T06:32:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-16T05:30:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA