Wakacje mogą skończyć się w połowie sierpnia. Rynki już się przestraszyły. I pracodawcy też zaczęli drżeć, więc coraz głośniej żądają, by mieć prawo wiedzieć, czy ich pracownicy się zaszczepili przeciwko COVID-19. A szczepić nie chcę się połowa Polaków. To oznacza wojnę między pracownikami a pracodawcami. I jeśli się nie zaszczepiłeś, nie bądź taki pewny, że prawo cię obroni. Coraz więcej prawników twierdzi, że wspólne dobro firmy należy stawiać ponad twoim dobrem osobistym, czy wolnością wyboru.

Pracodawcy chcą wiedzieć, kto z ich pracowników jest zaszczepiony przeciwko COVID-19, a kto nie, bo boją się nadejścia czwartej fali. Pracownicy, którzy szczepić się nie chcą, ani myślą ujawniać im takich informacji.
I do niedawna mówiło się, że pracodawcy nie mają nawet prawa zapytać o to pracownika. To przecież dane medyczne, wrażliwe, a te są nawet bardziej chronione niż dane osobowe. W obronie dóbr osobistych i nieujawniania informacji o szczepieniu staje też Urząd Ochrony Danych Osobowych.
A mimo to wkrótce może się o to rozpętać prawdziwa wojna, bo pracodawcy cisną, a coraz więcej prawników uważa, że zmuszenie pracownika do ujawnienia informacji o zaszczepieni mogłoby być zgodne z prawem.
Na razie jest sielanka i wszyscy zapomnieli, że nadal mamy pandemię. Ale coraz więcej krajów już zaczyna się znów zamykać z powodu nowej mutacji koronawirusa, a i w Polsce Minister Zdrowia zaczyna przed nim drżeć. I przestrzega już oficjalnie, że normalne życie, jakie teraz wiedziemy, może się skończyć jeszcze w trakcie wakacji, w połowie sierpnia.
Ten sierpień może być naprawdę gorący
Największym problemem jest to, że na nadejście czwartej fali Polacy prawdopodobnie nie będą gotowi, bo nie osiągniemy odporności zbiorowej - nie dlatego, że nie zdążymy się zaszczepić, ale dlatego, że połowa Polaków w ogóle nie zamierza się zaszczepić.
I kiedy przyjdzie kolejna fala, firmy znów mogą mieć problem z chorującą załogą, szczególnie w firmach produkcyjnych, gdzie nie da się wysłać ludzi na pracę zdalną. Dlatego właśnie zawczasu próbują uzbroić się w narzędzia, by do tego nie dopuścić.
Reprezentująca pracodawców Konfederacja Lewiatan naciska na rząd, by umożliwił firmom weryfikację szczepienia u pracowników. Więcej, Robert Lisicki z Lewiatana na łamach „Rzeczpospolitej” mówi o konieczności dostępu do danych pracowników, by wiedzieć również, kto z pracowników dostał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa, by móc go natychmiast odizolować od reszty załogi i od klientów. To już duża ingerencja w dane medyczne pracownika, ale zdaniem pracodawców - konieczna.
A w opinii Urzędu Ochrony Danych Osobowych niemożliwa. UODO uważa, że jedyną dopuszczalną sytuacją jest ta, w której pracownik sam przyjdzie do szefa i nieprzymuszony pochwali mu się certyfikatem szczepienia.
Pat? To zależy, co zrobi rząd. Bo RODO daje furtkę do stworzenia przepisów, które pozwalałyby pracodawcom przetwarzać dane o szczepieniu pracowników. Właściwie nawet na bazie specustawy covidowej można by próbować to zrobić. Ale to wyjście może być dyskusyjne.
Sprawę więc rozwiązać mogłaby dodatkowa ustawa. Rząd na razie jednak milczy, czy zamierza się tym zająć.
Interes firmy firmy ważniejszy niż wolność pracownika?
Ale z prawnego punktu widzenia, sytuacja wcale nie jest jednak czarno-biała. Bo wcale nie jest przesądzone, że indywidualne prawa jednostki są ważniejsze od interesu ogółu.
„Idea wspólnoty zakładu pracy, która wydawała się założeniem teoretycznym, z którego wynika pierwszeństwo dobra wspólnego nad dobrem indywidualnym pracownika sprawdziła się w pandemii COVID-19”
– mówi na łamach prawo.pl dr hab. Monika Gładoch, prof. UKSW, kierownik Katedry Prawa Pracy, radca prawny.
Według niej pracodawcy znajdą sposoby, by weryfikować, kto z pracowników jest zaszczepiony, a co więcej, prawdopodobnie będą mieli na to zielone światło od sądów.
„Już dziś w wydawanych wyrokach sędziowie stają po stronie bezpieczeństwa, czyli bhp, a nie prawa do prywatności”
– podkreśla prof. Gładoch.
A skoro już dziś zdaniem sądów bhp jest ważniejsze niż prywatność pracownika, to w sytuacji światowej pandemii jedyny środek, który może jej zapobiegać, tym bardziej będzie.
„Ludzie umiłowali sobie indywidualizm, podkreślając dobra osobiste i zakaz dyskryminacji. Tymczasem w systemie compliance istnieje obowiązek ochrony całej wspólnoty, a zakaz naruszenia praw jednostki z nich wynika”
– dodaje prof. Gładoch.
A jak nie, to wkroczy Kaczyński i każe się wszystkim zaszczepić
A jak będzie naprawdę źle, nie można wykluczyć, że rząd zdecyduje za nas i wprowadzi obowiązek szczepień. To ciągle jeszcze odległy scenariusz, ale przecieki z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego wskazują, że sam prezes PiS będzie zdeterminowany, jeśli będzie trzeba.
To z pewnością wywoła burzę, ale jednocześnie może zacznie likwidować podziały w społeczeństwie, które coraz mocniej się uwydatniają.
Bez takiej decyzji tworzy się konfliktogenny podział na tych zaszczepionych, którzy uważają niezaszczepionych za nieodpowiedzialnych idiotów, i tych niezaszczepionych, którzy uważają zaszczepionych za zmanipulowanych idiotów
– mówi na łamach prawo.pl mec. Paweł Korus.
Lepiej być jednak bezpiecznym idiotą niż idiotą niosącym zagrożenie.