Koniec marki Stolichnaya. Producent wódki ma dość niezasłużonego bojkotu, odcina się od Rosji
Jedna z najbardziej znanych marek wódki na świecie znika z rynku. Stolichnaya zmienia się w Stoli, a z etykiet znika napis „Russian Vodka”. Mieszkający w Szwajcarii biznesmen Yuri Shefler, który 20 lat temu musiał uciekać z Rosji z powodu swojego oporu wobec działań Władimira Putina, całkowicie odcina się od Rosji i głośno wspiera Ukrainę w jej walce z barbarzyńskim najeźdźcą.
Ludobójcza agresja Rosji na Ukrainę spotkała się z odpowiedzią Zachodu, której nikt się nie spodziewał – Unia Europejska, Stany Zjednoczone, a także między innymi Kanada, Japonia czy Korea nałożyły na Rosję sankcje, które demolują ułomną gospodarkę tego kraju. Własne „sankcje” nałożyli też obywatele, bojkotując towary „Made in Russia”, zmuszając sieci handlowe do ich wycofania.
Firma, która chyba najbardziej oberwała z tego powodu, to producent wódki Stolichnaya, której marketing od lat był oparty na jej rosyjskości – napis „Russian Vodka” na etykiecie był równorzędny z samą marką. Nic dziwnego, że w sieci zaroiło się od nagrań przedstawiających wylewanie tej wódki do kratek ściekowych i wycofywanie jej z oferty przez sklepy. Problem jest taki, że to nie tylko niezasłużony bojkot, a nawet przykład „friendly fire”.
Producentem wódki Stoli, jest SPI Group, spółka należąca do Yuriego Sheflera, biznesmena rosyjskiego pochodzenia z brytyjskim i izraelskim paszportem. Jeszcze jako rosyjski obywatel w 1997 r. przejął markę Stolichnaya i wprowadził na światowe rynki, osiągając wielki sukces. Władimir Putin, który przejął władzę w Rosji pod koniec 1999 roku, postanowił przejąć prawa do hitu eksportowego, ale Shefler stawił opór, ale nie uległ za cenę wydalenia z Rosji i odebrania mu rosyjskiego obywatelstwa. Dziś wódka Stolichnaya jest produkowana na Łotwie.
Nic dziwnego, że bojkot wódki zabolał Sheflera – zapewne bardziej emocjonalnie niż finansowo. Jego firma przy okazji ogłoszenia rebrandingu wydała oświadczenie, w którym „potępiła rosyjską agresję” i przedstawiła historię zmagań biznesmena z reżimem Putina. Zaznaczmy, że za samo użycie słowa „agresja” w kontekście tego, co rosyjska armia robi na Ukrainie, grozi obecnie w Rosji do 15 lat więzienia.
Osobiście doświadczyłem prześladowań ze strony reżimu Putina i podzielam ból Ukrainy i jej mieszkańców
– powiedział Shefler.
Rosja ukradła markę Stolichnaya
Bezpieczeństwo naszego ukraińskiego zespołu jest naszym najwyższym priorytetem. Uważnie przyglądamy się sytuacji i już teraz działamy szybko i zdecydowanie, aby zapewnić wsparcie tam, gdzie jest to potrzebne, zarówno naszym pracownikom, jak i partnerom – powiedział z kolei Damian McKinney, prezes Stoli Group. Nie prowadzimy żadnej działalności w Rosji, działamy na Ukrainie i w wielu sąsiednich krajach – podkreślił.
Warto zwrócić uwagę, że istnieje też prawdziwie rosyjska Stolichnaya, która jest sprzedawana na tamtejszym rynku oraz w kilku innych krajach byłego Związku Radzieckiego. Znak rozpoznawczy? Napis „Made in Russia” na etykiecie. To dzieło państwowego przedsiębiorstwa Soyuzplodoimport, który po wydaleniu Sheflera po prostu ukradł sobie jego markę i wykorzystuje ją do sprzedawania swojej wódki tam, gdzie może. Nie jest to łatwe, bo 150 rynków zagranicznych jest zamkniętych na tę podróbkę.