REKLAMA

Izwinitie, chcemy płacić mniej – PGNiG prosi Rosjan o obniżenie cen gazu

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo informuje, że w ramach kontraktu jamalskiego złożyło do Gazpromu wniosek o renegocjację warunków cenowych dostaw gazu.

Greenpeace-Polska-podatek
REKLAMA

Umowa między PGNiG a rosyjskim Gazpromem zakłada, że negocjacje cenowe można wszczynać nie częściej niż raz na trzy lata. Podpisany zaś we wrześniu 1996 r. kontrakt jamalski dopuszcza taką możliwość, jeśli cena dostaw gazu ziemnego nie odpowiada sytuacji rynkowej. Dla PGNiG spadek zapotrzebowania energetycznego i zawirowania gospodarcze wywołane pandemią wypełniają ten warunek. 

REKLAMA

Gaz ziemny: ostatnie takie negocjacje?

To nie pierwszy tego typu wniosek PGNiG do Rosjan. Wcześniejszy zakładał obniżkę ceny kontaktowej od 1 listopada 2017 r. Nowe rozmowy na ten temat można było podjąć dopiero teraz i PGNiG z tego skrzętnie korzysta. Możliwe, że już po raz ostatni. Kolejne negocjacje cenowe tym samym będzie można rozpocząć nie wcześniej niż 1 listopada 2023 r. Tymczasem w obecnym kształcie umowa obowiązuje do 31 grudnia 2022 r. Zgodnie z jego zapisami strony muszą złożyć deklaracje na trzy lata wcześniej. PGNiG skorzystał z tej klauzuli i poinformował Gazprom o zakończenia umów z końcem 2022 r. i jej nieprzedłużania. 

Jest to wyraz nowej polityki energetycznej polskiego rządu, który już wcześniej dawał do zrozumienia, że rosyjski gaz jest wyjątkowo drogi, a uzależnianie się w tym względzie wyłącznie od Gazpromu stawia przy polskim bezpieczeństwie energetycznym spory znak zapytania. A skoro nasze możliwości infrastrukturalne pozwalają na uniezależnienie się gazowych dostaw z kierunku wschodniego, to trzeba z Rosjanami zacząć się powoli żegnać.

Pieniądze od Rosjan na Baltic Pipe

W tym roku byliśmy już świadkami jednego rozliczenia miedzy PGNiG a Gazpromem. Od 2016 r. trwał z Rosjanami spór o zawyżone ceny gazu przez Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie, który pod koniec marca w końcu przyznał rację Polakom. PGNiG straty z tego tytułu wyliczył na 1,5 mld dol. Niezbyt skory do wypełniania orzeczeń Trybunału rosyjski koncern jednak się ugiął i całą kwotę 30 czerwca przelał na konta PGNiG. Mimo że dla Gazpromu było jasne, że te pieniądze posłużą do przyszłej dywersyfikacji dostaw tego surowca.

REKLAMA

Zasądzone od Rosjan pieniądze mają w pierwszej kolejności pomóc dokończyć budowę gazociągu Baltic Pipe, który przez Danię połączy Polskę ze złożami gazu w Norwegii. We wrześniu Søren Juul Larsen, główny kierownik projektu, informował o zakończeniu skomplikowanej części projektu - potężnej rury łączącej dwie części Danii. Zdaniem obserwatorów to kamień milowy całej inwestycji. 

Przypomnijmy, że budowa Baltic Pipe od 2013 r. ma cztery razy już przyznawany przez Komisję Europejską status „projektu o znaczeniu wspólnotowym”. W 2019 r. KE przyznała Baltic Pipe dofinansowanie w ramach instrumentu „Łącząc Europę” w wysokości 215 mln euro. Obecnie na drodze stoi bodaj jeszcze tylko jedna przeszkoda: pozytywna decyzja w sprawie przechodzenia fragmentu gazociągu przez teren szwedzkiej wyłącznej strefy ekonomicznej. Ma to nastąpić w ciągu kilku miesięcy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA