Na zadośćuczynienie dochodzące nawet do 70-80 tys. zł mogą liczyć chorzy na covid, którym lekarz przepisał amantadynę. Rzecznik pacjenta zapowiedział kontrole i wszczęcie postępowań o naruszenie zbiorowych praw pacjenta wobec placówek leczniczych, które wystawiały recepty na amantadynę, choć lek ten nie był dopuszczony do leczenia covid-19. Placówkom grożą kary 0,5 mln nakładane do skutku.

W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec mówi, że zgodnie z ustawą o prawach pacjenta każdy chory, którego prawa zostały w sposób zawiniony naruszone przez placówkę medyczną, może domagać się zadośćuczynienia. Nie zmienia tego zgoda pacjenta na leczenie.
Najwyższe zadośćuczynienia z samej tej podstawy prawnej, uzyskane przez nas dla pacjentów, oscylują zasadniczo na poziomie 70–80 tys. zł. Były też jednostkowe kwoty większe
– mówi rzecznik praw pacjenta.
Przypomnijmy, że 11 lutego Ministerstwo Zdrowia przedstawiło pierwsze wyniki badań klinicznych dotyczących stosowania amantadyny w leczeniu pacjentów z covid-19. Prof. Adam Barczyk, szef Agencji Badań Medycznych: ogłosił, że wstępne wyniki badań nad amantadyną na próbie 149 chorych na covid-19 przebywających w szpitalu pokazują, że nie ma różnic pomiędzy grupą osób leczonych amantadyną a grupą pacjentów przyjmujących placebo.
Amantadyna nie jest zalecana w leczeniu covid-19 w żadnej rekomendacji, również za granicą – podkreślił prof. Barczyk. Poza nieskutecznością tej terapii może ona nieść zagrożenia dla życia i zdrowia pacjenta – dodał.
Podczas tej samej konferencji prasowej rzecznik praw pacjenta ogłosił wydał decyzję o zakazie stosowania amantadyny przy leczeniu covid-19. Uznał też, że placówka medyczna Optima z Przemyśla poprzez stosowanie amantadyny na covid naruszyła zbiorowe prawo pacjentów do leczenia zgodnego aktualną wiedzą medyczną. To właśnie w Optimie pracuje dr Włodzimierz Bodnar, czołowy propagator tej nieuznawanej terapii.
Jak wyjaśniono, postępowanie w tej sprawie Rzecznik Praw Pacjenta wszczął m.in. na podstawie zawiadomienia z Narodowego Funduszu Zdrowia, w którym NFZ podniósł, że stosowanie tej metody nie jest udowodnione naukowo, a jej stosowanie może nosić znamiona prowadzenia eksperymentu medycznego bez dochowania wymogów określonych w przepisach prawa.
Kontrola dotycząca stosowania amantadyny trwała rok, czyli znacznie dłużej niż w przypadku innych tego typu sytuacji. Bartłomiej Chmielowiec tłumaczy w „DGP”, że temat jest bardzo wrażliwy społecznie. Musieliśmy zgromadzić na tyle silne dowody, żeby obronić decyzję w sądzie administracyjnym – wyjaśnia.
Rzecznik jest przekonany, że decyzja wobec Optimy i dr. Bodnara się utrzyma. W pięć lat na 474 decyzje merytoryczne tylko cztery zostały prawomocnie uchylone. W tym przypadku mamy bardzo silny materiał. Brak jest dowodów naukowych świadczących o skuteczności i bezpieczeństwie stosowania amantadyny w leczeniu covid-19 u ludzi – podkreśla.
Na tym raczej się nie skończy, bo biuro Rzecznika Praw Pacjenta poprosiło Centrum e-Zdrowia o dane dotyczące placówek, które wystawiały recepty na leki zawierające amantadynę. Zaraz potem wyślemy do nich informację o wszczęciu postępowania o naruszenie zbiorowych praw pacjenta – zapowiada.
Jeśli placówka medyczna nie zastosuje się do zakazu i pracujący w niej lekarze nadal będą wypisywać amantadynę na covid, to będzie im grozić kara do 500 tys. zł. I może to być kara nakładana tak długo, aż placówka zrealizuje nasz zakaz – podkreśla Bartłomiej Chmielowiec.