REKLAMA

Światowy dyskont-gigant szturmuje Polskę. Lidl i Biedronka w opałach

W polskim handlu coś się święci, a przejęcie Tesco przez Netto to przy tym pikuś. Niemiecka sieć Aldi przespała okres bujnego rozwoju dyskontów i dzisiaj jest w Polsce tłem dla rywali. Wszystko wskazuje, że do czasu, bo polski oddział ogłosił strategię, w której jest mowa o przejęciach i... 1000 sklepów nad Wisłą w ciągu najbliższych dziesięciu lat.

Światowy dyskont-gigant szturmuje Polskę. Lidl i Biedronka są w opałach
REKLAMA

Aldi ma ambitne plany, ale wielu z was logo niemieckich dyskontów może nawet nie kojarzyć. Dla porządku pokażmy więc, że wygląda ono w ten sposób:

REKLAMA
 class="wp-image-1978816"

Skąd te podejrzenie? Dyskonter ma w Polsce trochę ponad 200 placówek. Do Netto, które ma ich ponad 650 i Lidla mającego przeszło 800 sklepów nie ma nawet startu. Nie wspominając o Biedronce, której właściciel firma Jeronimo Martins chwali się na stronie liczbą 3283 punktów w 1100 miejscowości w Polsce.

Od pewnego czasu Aldi wykazuje jednak wyraźny apetyt na dołączenie do tej czołówki. Sygnał do ekspansji sieć dała w 2019 r. Plany zostały zapewne zahamowane przez epidemię, choć trzeba przyznać, że w tym czasie sieć nie próżnowała. Odświeżyła szatę graficzną i zmodernizowała wyposażenie sklepów, starając się dociągnąć do nowych rynkowych standardów, w których siermiężne dyskonty w stylu Mere nie mają już racji bytu. Teraz przyszła pora na kolejny krok.

Aldi zapowiada: 1000 sklepów w 10 lat

Po drodze niemiecka spółka chce osiągnąć 500-600 placówek w ciągu najbliższych pięciu lat. Oznacza to, że sieć powinna otwierać średnio 60-80 punktów rocznie i jednocześnie żadnego nie zamykać. Znajduje to odzwierciedlenie w budżecie. W tym roku nakłady na rozwój zostały zwiększone o 50 proc. do 500 mln zł.

W pierwszym rzędzie Aldi zamierza szukać szczęścia w dużych miejscowościach, co oznacza, że stanie się naturalną konkurencją dla Biedronki i Lidla. Teoretycznie spokojniej może spać Dino, które do centrów metropolii raczej się nie pcha, ale firma dowodzona przez Tomasza Biernackiego również może mieć sporo roboty przez Niemców. Aldi szykuje bowiem potężną ofensywę w całym kraju.

W najbliższych tygodniach nowe sklepy pojawią się nie tylko w Krakowie, Poznaniu, Białymstoku czy Lublinie, ale również w mniejszych miastach - Rawiczu, Świdniku, Wieluniu, Smolcu, Sosnowcu, Słupsku, Pucku, Legionowie, Żyrardowie i Suwałkach.

Aldi nie wyklucza przejęć

Jedną wielką okazję dyskonter już przegapił. Tesco dostało się w ręce duńskiego Netto. Nadchodzący kryzys gospodarczy może jednak doprowadzić do konsolidacji rynku i niewykluczone, że w najbliższych latach Aldi będzie miało kolejne szanse na duże akwizycje.

Czołowa sieć handlowa świata nadrabia zaległości

Aldi weszło do Polski dopiero w 2008 r., choć pierwsze plotki o debiucie pojawiały się trzy lata wcześniej. Na spektakularną ekspansję było już wtedy za późno. Rynek nad Wisłą został zabetonowany. Biedronka dorobiła się 1,1 tys. placówek., a Lidl – 285. Sytuacji nie poprawił też fakt, że w Europie zaczynała się właśnie recesja i centrala nie chciała słyszeć o szastaniu pieniędzmi.

REKLAMA

Szefowie Aldi zbyt długo byli też przywiązani do wizji hard dyskontu. Podczas gdy Lidl i Biedronka ewoluowały w stronę delikatesów, Aldi długo pozostawało wierne korzeniom, dzięki którym w Niemczech dorobiło się nawet złośliwego określenia „sklepu dla imigrantów”.

Dyskonter wyciągnął wnioski z tych błędów i rusza po swoje. Aldi liczone jako jedna sieć (w rzeczywistości dzieli się na dwie firmy Aldi-Nord, do której należy polski oddział, i Aldi-Sud) jest ósmym największym detalistą na świecie. Z taką reputacją spółka miała tylko dwa wyjścia – zawinąć się z Polski albo wywalczyć sobie mocną pozycję na rynku. I jak widać niemiecka siec wybrała walkę o pełną pulę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA