Walka o węgiel trwa. Czyżby związkowcy mieli amnezję?
Węgiel ma być w naszej transformacji energetycznej paliwem przejściowym, a cała polityka klimatyczne UE jest do głębokiej korekty - to główne postulaty śląskich związkowców do premiera Donalda Tuska.

To była jedna z największych od lat manifestacji, jaką zorganizowano na Śląsku. Związkowcy z różnych branż połączyli siły i na kilka godzin skutecznie zablokowali centrum Katowic. Wczytując się jednak w ich postulaty, przekazane przez wojewodę śląskiego na ręce premiera Donalda Tuska, mam nieodparte wrażenie, że ta petycja spóźniona jest o co najmniej 5 lat, jak i nie lepiej.
Nie dopuścimy do tego aby nasz region po raz kolejny stał się ofiarą transformacji polegającej wyłącznie na likwidacji zakładów pracy i wpędzaniu setek tysięcy ludzi w biedę i bezrobocie - przestrzegają związkowcy, dając jasno do zrozumienia, że milczenie ze strony rządu w tej sprawie spotka się z ich odpowiednią reakcją.
Związkowcy o umowie społecznej i polityce klimatycznej UE
Czytając petycję związkowców do szefa rządu, nie potrafię zrozumieć, dlaczego jej autorzy nie spisali tych słów kilka lat wcześniej i wtedy też nie organizowali manifestacji. Bo rzeczy, o które teraz chcą się bić, właśnie wtedy się rozstrzygały. Pierwszym postulatem jest wypełnienie, podpisanej w maju 2021 r., umowy społecznej z górnikami.
Owszem, dokument nie jest realizowany, ale przecież tak jest od samego początku. Swego czasu premier Mateusz Morawiecki powołał do życia w sumie czterech pełnomocników ds. górnictwa, którzy mieli doprowadzić do notyfikacji przez Komisję Europejską tej umowy, co nie stało się do teraz. Dawne Ministerstwo Przemysłu też w tej konkurencji poległo na całego.
Czemu wtedy związkowcy i górnicy nie bili na alarm blokując Katowice? Podobnie jest z dalszymi postulatami w sprawie głębokiej reformy unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji ETS (np. przez zwiększenie puli dostępnych uprawnień do emisji CO2) oraz tych dotyczących udziału rządu w rewizji systemu ETS2, który będzie naliczał emisje też z budownictwa i transportu (właśnie opóźniono go o rok: z 2027 na 2028 r.).
A może warto sobie przypomnieć, kto był u władzy, kiedy polityka klimatyczna UE w postaci Zielonego Ładu nie tylko nabierała konkretnych barw, ale też dostała od państw UE zielone światło? Wtedy stery dzierżył premier Mateusz Morawiecki, czego zresztą nie chce mu wybaczyć Konfederacja. Pamiętacie te kilka lat temu jakieś związkowe poruszenie? Manifestacje, protesty, marsze?
Mamy zapomnieć o gazie i przytulić węgiel
Związkowcy chcą też, żeby węgiel był paliwem przejściowym polskiego sektora energetycznego. Ten sam, którego koszt wydobycia w naszym kraju w tym roku przekroczył już 1000 zł. Ten węgiel, którego miesięczne wydobycie za chwilę seryjnie będzie spadać poniżej 3 mln t, podobnie zresztą będzie ze sprzedażą czarnego złota.
Węgiel powinien zostać ponownie uznany za paliwo przejściowe w procesie polskiej transformacji energetycznej do czasu budowy odpowiednich mocy w energetyce jądrowej. Niezbędne w tym zakresie są inwestycje w modernizację i maksymalne wydłużenie żywotności węglowych jednostek wytwórczych, ze szczególnym uwzględnieniem programu rewitalizacji bloków energetycznych 200 MW - czytamy w związkowej petycji.
Czyli wcześniejsze i obecne inwestycje gazowe - bo przecież od lat słyszymy, że to błękitne paliwo ma nas zaprowadzić do czystej energii - trzeba przerwać i o nich zapomnieć. Podobnie z programem Czyste Powietrze, którego zadaniem jest likwidacja węglowych kopciuchów. Po co, skoro tym węglem w domach mamy palić jeszcze przez wiele lat?
Rzecz jasna temu renesansowi węgla ma pewnie towarzyszyć prikaz dla elektrowni i ciepłowni, żeby te więcej po tańszy o wiele opał z importu nie sięgały, tylko regularnie kupowały czarne złoto od naszych kopalń. Jak myślicie, na kim sobie odbiją te różnice w cenie? Kto za to zapłaci w pierwszej kolejności? My wszyscy, zdecydowanie wyższymi rachunkami.
Na ratunek JSW
W sumie wśród siedmiu postulatów skierowanych do premiera Donalda Tuska tylko jeden całkowicie nie dotyczy przeszłości i nie każe naszej transformacji energetycznej cofać się o parę ładnych lat.
Powołania pod auspicjami Ministerstwa Aktywów Państwowych specjalnego zespołu z udziałem przedstawicieli związków zawodowych, którego celem będzie opracowanie planu ratunkowego dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej - tak brzmi pkt 3. w petycji związkowców.
I z tym argumentem rzeczywiście trudno dyskutować. JSW jest istotną dla całej polskiej gospodarki spółką, z kolei koks uznany jest za surowiec strategiczny w UE. Nam też może być bardzo potrzebny, nie tylko w hutnictwie, ale też w przemyśle zbrojeniowym. Tymczasem spółce grozi już w marcu 2026 r. utrata płynności finansowej.
Więcej o związkowcach przeczytasz w Bizblog:
Nie jest tajemnicą, że JSW w dół ciągną koszty pracownicze, które w 2024 r. wyniosły już aż 7,4 mld zł. Chcąc zrozumieć obecny zakręt finansowy JSW musimy jednak znowu cofnąć się o parę lat. Przecież w marcu 2021 r. - czyli znowu za rządów premiera Mateusza Morawieckiego i jego pełnomocników ds. górnictwa - w JSW podpisano 10-letnie gwarancje zatrudnienia. Te stanowią obecnie jedną z największych przeszkód w planowanej restrukturyzacji spółki. Mimo to obecny rząd jest dobrej myśli.
Dekoniunktura kiedyś się skończy, na razie mamy świadomość uwarunkowań geopolitycznych, zapchania rynku przez węgiel z Indonezji czy z Kazachstanu. Gdy przyjdą dobre czasy, to tylko będzie lepiej. Nie dopuszczamy w żadnym przypadku tego, że tej spółki miałoby nie być - przekonuje Wojciech Balczun, szef Ministerstwa Aktywów Państwowych.







































