REKLAMA

PGE nie odpuszcza spalania węgla brunatnego. Chce koncesji złoża Turów aż do 2044 roku

Mogą nas straszyć Czesi i Niemcy, mogą nas skarżyć do Komisji Europejskiej i do Trybunału Sprawiedliwości UE. Polska Grupa Energetyczna najwyraźniej nic sobie nie robi z tego międzynarodowego zamieszania wokół kompleksu energetycznego w Turowie i po cichu stara się o przedłużenie koncesji do 2044 r.

Energetyka węglowa w Polsce. PGE chce wydłużenia koncesji złoża Turów aż do 2044 roku
REKLAMA

Jak wynika z informacji zawartych w Biuletynie Informacji Publicznej Ministerstwa Klimatu i Środowiska „na wniosek PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A zostało wszczęte postępowanie w sprawie zmiany koncesji nr 65/94 na wydobywanie węgla brunatnego i kopalin towarzyszących ze złoża Turów, położonego na terenie miasta i gminy Bogatynia, powiat zgorzelecki, województwo dolnośląskie”.

REKLAMA

W obwieszczeniu nie ma jednak danych, o jaki okres chodzi. Doszli do tego przedstawiciele Fundacji „Rozwój TAK - Odkrywki NIE”. Wychodzi na to, że PGE chce przedłużenia koncesji, tak jak to pierwotnie ustalono – do 2044 r.

Udało nam się uzyskać nieoficjalne potwierdzenie, że PGE zwróciła się o pozwolenie na wydobycie przez kolejne 23 lata

- komentuje Kuba Gogolewski, kampanier finansowy Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”.

Według tych ustaleń PGE miała podjąć te starania w czasie, kiedy Komisja Europejska zaczęła rozpatrywać skargę do KE na Turów ze strony Czech. Bo zdaniem naszych południowych sąsiadów sytuacja już teraz jest dramatyczna. 

„Niektóre miejsca nie mają już tam dostępu do wody pitnej, w przyszłości problem ten będzie dotyczył około 10 tys. osób” – uważa Petra Urbanová z czeskiej kancelarii prawnej Frank Bold. 

Węgiel na 23 lata dłużej w Turowie?

Zdaniem przedstawicieli Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE” PGE robi tę samą sztuczkę, co przy okazji wydłużania koncesji dla Turowa do 2026 r. Wtedy też wszystko odbyło się po cichu, bez zbędnego rozgłosu.

W opinii ówczesnego kierownictwa Ministerstwa Klimatu, jak czytamy w uzasadnieniu do decyzji z marca 2020 r. „kontynuacja wydobycia węgla brunatnego i kopalin towarzyszących ze złoża Turów jest zgodna z zasadą racjonalnego gospodarowania złoża kopaliny. Wnioskowana zmiana pozwala na kontynuację wydobycia kopaliny, a w konsekwencji na dalsze funkcjonowanie elektrowni zapewniającej 7 proc. krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną, co jednocześnie oznacza, że przedmiotowa decyzja odpowiada interesowi publicznemu”. 

Stało się tak, mimo że zdanie naukowców w tym względzie było jednoznaczne. W „Analizie wpływu rozbudowy kopalni i elektrowni w Turowie na polskie zobowiązania w zakresie ochrony klimatu” autorstwa prof. SGGW dr hab. inż. Zbigniewa Karaczuna i dr. Andrzeja Kassenberga z Instytutu na rzecz Ekorozwoju czytamy, że „wpływ, jaki działalność kopalni i elektrowni Turów wywierać będzie na klimat globalny, pogłębiać będzie wiele negatywnych zjawisk, które już dziś występują w sąsiedztwie tych obiektów: deficyt wody i rozszerzanie się leja depresyjnego wokół kopalni, zanieczyszczenie powietrza, ograniczanie różnorodności biologicznej”. 

Wtedy resort klimatu nie przyjmował tej argumentacji. Jak zachowa się teraz, przy staraniach PGE o wydłużenie koncesji dla Turowa aż do 2044 r.?

Turów, czyli zgrzyt w stosunkach sąsiedzkich

Niezależnie od decyzji resortu klimatu i środowiska starania PGE pewnie odbiją się międzynarodowym i trochę nieprzyjemnym echem. Nie może być inaczej skoro nasi sąsiedzi; Czesi i Niemcy od miesięcy robią wszystko, co się tylko da, żeby działalność kompleksu węglowego w Turowie jak najbardziej ograniczyć, a najlepiej jakby to wszystko zamknąć od razu na cztery spusty. 

Polska używa prawnych uników, aby uniknąć odpowiedzialności politycznej. A nie można dalej spowalniać stopniowego wycofywania węgla w Europie

- grzmiała ostatnio Karsten Smid, prowadzący kampanię energetyczną dla Greenpeace Niemcy. 

Teraz, po tym jak starania PGE wyszły na jaw, stosunki Polski z Czechami i Niemcami mają się jeszcze bardziej pogorszyć. Kuba Gogolewski przewiduje, że można się spodziewać, że sprawa nabierze tempa i rząd Republiki Czeskiej nie będzie dłużej zwlekać ze skierowaniem sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE. Bo cierpliwość naszych południowych sąsiadów jest już na wyczerpaniu.

„Wydobywanie i spalanie węgla w kopalni Turów skutkuje nie tylko kradzieżą wód gruntowych z terytorium Czech, ale także pogłębia obecny kryzys klimatyczny i negatywnie oddziałuje na środowisko i życie ludzi” – nie ma cienia wątpliwości Nikol Krejčová, liderka kampanii przeciwko kopalni Turów w czeskim Greenpeace.

Koncesja zawieszona w niebycie

REKLAMA

Reprezentanci Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE” przekonują, że kompleks węglowy w Turowie, jak i cały region Turoszowa nie będą mogli korzystać ze środków Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Wymusić ma to ich zdaniem Unia Europejska i prawa ekonomii.

Nie do końca wiadomo też, jak mają się starania PGE do właśnie co przyjętej przez rząd „Polityki Energetycznej Polski do 2040 r.”, gdzie zapisano, że do 2040 r. udział węgla ma spaść z dzisiejszych 74 proc. do 11-28 proc. Zastanawia również korelacja starań PGE o koncesję z podpisanym już we wrześniu porozumieniu z górnikami, gdzie ustalono (a górnicy bardzo chcą się tego trzymać), że ostatnią kopalnię PGG zamknie się w 2049 r.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA