Miliony trafią na konta górników. To początek bonusów, a oni już wołają o podwyżki
Jest już pewne, że w tym roku Polska Grupa Górnicza (PGG) sprzeda o jakieś 5 mln t węgla mniej, niż zakładały to wcześniejsze plany, co spowoduje sporą dziurę w przychodach. Do tego wszystkiego zbliża się tsunami wydatków pracowniczych. Teraz planowana jest wypłata jednorazówki, potem Barbórka, a nowy zarząd spółki czekają jeszcze rozmowy z górnikami o przyszłorocznych podwyżkach. Na szczęście w przyszłorocznym budżecie kraju są założone miliardy złotych od podatników na górnictwo, które cały czas szura po dnie.
Kto zarobi na pogrzebie polskiego górnictwa? Ruszył wyścig o pieniądze
Do tej pory największe spory wokół umowy społecznej między rządem a górnikami dotyczyły harmonogramu zamykania kopalń, który w pierwotnej wersji kończy się w 2049 r. Ale po drodze zapomnieliśmy jeszcze o jednym: przecież na tej umowie musi przy okazji też ktoś zarobić. I właśnie zaczęła się zakulisowa rozgrywka o to, komu grzebanie polskiego górnictwa da sporo pieniędzy.
PGG łączy kopalnie. Obiecuje górnikom z Bielszowic: nikt nie straci pracy
Ważą się losy Bielszowic i Halemby, które Polska Grupa Górnicza (PGG) chce połączyć w kopalnię Ruda. Ale od schematu organizacyjnego ważniejsze są tutaj daty. Po połączeniu w Bielszowicach produkcja węgla prowadzona byłaby do połowy 2026 r. Górnicy nie chcą o tym słyszeć i mówią o końcu fedrowania dopiero w 2028 r. Zarząd spółki obiecuje im, że przy tej okazji nikt pracy nie straci. No chyba, że skorzysta przy tej okazji z benefitów wynikających z ustawy górniczej.
Umowa społeczna nie zwiększy wydobycia, ma utrzymać miejsca pracy dla górników
Marzena Czarnecka, minister przemysłu, w rozmowie z Radiem Katowice, ujawniła, że właśnie nadeszły uwagi z Brukseli na temat umowy społecznej między rządem a górnikami. Szczegółów nie chce zdradzać, ale broni zapisów tego dokumentu. I w miliardach złotych od podatników na rzecz chwiejącego się na nogach górnictwa – też nie widzi nic złego.
100 tys. zł dla górnika. Inne miasta mogą brać przykład z Bytomia
Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale jak mówimy o przyszłości polskiego górnictwa, to w pierwszej kolejności mówimy o górniczych miejscach pracy. Głównie w ich obronie spisano przecież umowę społeczną, w której mowa przecież jest też o gwarancjach zatrudnienia i jednorazowych odprawach, dla tych, którzy jednak zdecydują się odejść. Ale jedno z miast na Górnym Śląsku pokazuje, że można jednak inaczej. Inni samorządowcy też pójdą w ślady Bytomia?