REKLAMA

Niemcy nie chcą zakazu stosowania Roundupu. A gdyby tak użyć technologii laserowej?

Albo 100 kg glifosatu, albo 1000 l oleju napędowego. Przed takim środowiskowym dylematem stoją Niemcy, którzy już szykują się na wejście zakazu stosowania Roundupu. Może się okazać, że dzięki nowym rodzajom maszyn rolniczych, wykorzystujących technologię laserową, taki zakaz okaże się zupełnie zbędny.

Zakaz stosowania Roundupu. Niemieccy rolnicy ostrzegają, że to gorsze dla środowiska
REKLAMA

Glifosat to silny herbicyd zawarty w produkowanym przez niemiecki Bayer środku chwastobójczym Roundup. Pod wpływem masowych oskarżeń o jego rakotwórczość niemiecki rząd postanowił całkowicie go zakazać po 31 grudnia 2023 roku.

REKLAMA

To może jeszcze całkiem odległa data, ale jak zaznacza „Die Welt”, już od 2020 roku w Niemczech będzie obowiązywał zakaz stosowania glifosatu w przydomowych ogródkach czy publicznych parkach. Także w rolnictwie będą obowiązywać pewne ograniczenia.

Zakazać i co dalej?

Dla przeciwników Roundupu, których z pewnością nie brakuje, sprawa wydaje się oczywista - wycofanie rzekomo rakotwórczego środka chemicznego oznacza same korzyści zdrowotne i środowiskowe. To jednak nie jest takie proste.

Cytowany przez „Die Welt” szef Niemieckiego Związku Rolników (DBV) Bernhard Krüsken tłumaczy, że glebę, której nie zrasza się glifosatem, trzeba często orać, a jest to niezwykle energochłonne. Krüsken wskazuje, że w branży rolniczej przyjmuje się, że użycie 600 kg glifosatu oznacza oszczędność 6000 l oleju napędowego.

Glifosat jest powszechnie demonizowany. Tymczasem przynosi rolictwu znaczące korzyści

- przekonuje szef DBV.

Okazuje się, że dzięki stosowaniu glifosatu aż 40 proc. ziem rolnych w Niemczech nie jest orane. Zgodnie z wyliczeniami DBV, gdyby tylko połowę tego obszaru trzeba było kilkukrotnie orać, niemieckie rolnictwo musiałoby zużyć dodatkowo co najmniej 100 tys. litrów oleju napędowego.

Więcej spalin, więcej pyłu

W kontekście zaostrzającej się polityki klimatycznej tak w Niemczech, jak i w całej Unii Europejskiej, tak duży wzrost zużycia oleju napędowego może okazać się nie do przyjęcia. Oprócz zwiększonej emisji spalin, w tym dwutlenku węgla i tlenków azotu, jest też problem zwiększonej emisji pyłów w czasie orki.

Już teraz w Niemczech stosuje się tylko 400 g glifosatu na hektar, podczas gdy w Ameryce Południowej, gdzie na razie nikt nie zawraca sobie głowy potencjalnymi skutkami ubocznymi stosowania tego środka, na hektar idzie nawet 30 razy więcej tego herbicydu.

Istnieją już technologie pozwalające zredukować ilość używanego glifosatu do absolutnego minimum. Amerykański gigant branży sprzętu rolniczego John Deere zaprezentował na największych na świecie targach rolniczych w Hanowerze zraszacz, który wykorzystuje technologię nazwaną przez producenta „See and Spray”:

 class="wp-image-1050123"
John Deere „See and Spray”

System kamer i czujników laserowych potrafi w gąszczu upraw w przeciągu milisekund zlokalizować chwast i z chirurgiczną precyzją potraktować go herbicydem, oszczędzając sąsiednie rośliny. John Deere szacuje, że pozwoli to ograniczyć ilość stosowanych herbicydów nawet o 90 proc.

To całkowicie zdezaktualizuje wszelkie dyskusje o stosowaniu glifosatu

- przekonuje Markwart von Pentz, szef John Deere na Europę.

Pentz żali się, że wokół Roundupu narosło tyle emocji, że fakty nie przebijają się w dyskusji na ten temat, a zakazu jego stosowania nie uda się powstrzymać.

Zalew pozwów

Roundup od 1976 roku był produkowany przez koncern Monsanto. W 2016 roku amerykańską spółkę za 66 mld dol. przejął Bayer. W ten sposób Niemcy zyskali prawa do produktu stosowanego na olbrzymią skalę na całym świecie, ale jednocześnie wzięli na siebie pełną odpowiedzialność prawną za skutki jego stosowania.

REKLAMA

Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem uznała, że zawierający glifosat preparat jest „prawdopodobnie rakotwórczy dla ludzi”. Brak jednoznacznych dowodów na jego rakotwórczość komplikuje sprawę dochodzenia odszkodowań w USA. Bayer musi mierzyć się z dziesiątkami tysięcy pozwów.

W 2017 roku środek dostał licencję, dzięki której można go sprzedawać na terenie Unii Europejskiej do 2020 r. Takie instytucje jak Europejska Agencja Chemikaliów i Europejski Urząd Bezpieczeństwa Żywności uważają zresztą, że nie powinno się wiązać używania glifosatu z nowotworami.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA