Sankcje trafiły w Nord Stream 2. Gazprom w Szwajcarii ogłosił upadłość
Putin się doigrał. Jego oczko w głowie, gazociąg Nord Stream 2, którym chciał jeszcze bardziej uzależnić energetycznie Europę - ma kolejne kłopoty. Po wstrzymaniu certyfikacji rurociągu przez niemiecki rząd, teraz amerykańskie sankcje boleśnie uderzyły w szwajcarską spółkę Nord Stream 2 AG, należącą do Gazpromu, która właśnie bankrutuje.
Sprawdziły się wcześniejsze doniesienia Reuters, o tym, że jedna z europejskich odnóg Gazpromu – spółka Nord Stream 2 AG może jeszcze w tym tygodniu złożyć do sądu wniosek o upadłość.
Ma to związek z nałożonymi na firmę i jej dyrektorów kooperacyjnych amerykańskich sankcji. Jednocześnie Departament Stanu wydał licencję na zakończenie transakcji z tą spółka do 2 marca. I tak się rzeczywiście stało: do sądu trafił już stosowny wniosek w sprawie upadłości spółki Nord Stream 2 AG. Ma to dotyczyć ok. 100-110 pracowników.
Efekt wstępnych sankcji nałożonych przez Zachód
Sankcje USA nie dotyczą na razie Gerharda Schroedera, byłego kanclerza Niemiec, który od 2005 r. przewodniczy komitetowi akcjonariuszy Nord Stream.
Nord Stream 2 z coraz większymi kłopotami
Nord Stream 2 jest już ukończony. Ten wart 11 mld euro rurociąg ma osiągać przepustowość na poziomie 55 mld m3 gazu rocznie. W ten sposób Putin chciał jeszcze bardziej uzależnić energetycznie od Moskwy Europę i jednocześnie pozbawić Ukrainę opłat tranzytowych. Jak agresor z Rosji może w tym segmencie oddziaływać na rynek - pokazały dobrze wcześniejsze manipulacje Gazpromu dostawami gazu, przez co europejskie magazyny osiągnęły swoje minima, co w efekcie miało wpływ na cenę surowca.
Wcześniej, przed amerykańskimi sankcjami, decyzję o wstrzymaniu procesu certyfikacji gotowego do użytku Nord Stream 2 podjął niemiecki rząd, który do tej pory nie chciał jednoznacznie wypowiadać się w temacie rosyjskiego gazociągu. Tym surowcem, jak na razie, Berlin planuje wszak swoje odejście od węgla, jak i od energetyki jądrowej. Już w tym roku zamierzał zamknąć ostatnie elektrownie atomowe. Obecnie jednak w Niemczech prowadzona jest dyskusja, czy aby tych pierwotnych planów nie modyfikować - ze względu na taką, a nie inną sytuację geopolityczną.