Tesli nie idzie biznes solarny? Musk już oferuje drukarki pieniędzy montowane na dachu
Miliarder właśnie ogłosił, że zamierza wynajmować Amerykanom panele słoneczne. Sęk w tym, że reklamuje usługi spółki, która kiedyś była liderem, a po przejęciu przez Teslę mocno podupadła. Czyżby Musk próbował wskrzesić trupa przy pomocy Twittera?
Fot. JD Lasica/Flickr.com/CC BY 2.0
Tesla zamierza wynajmować fotowoltaikę od przyszłego roku przez przejętą w 2016 roku spółkę SolarCity. Zanim firma weszła w skład imperium Muska, była liderem na rynku. Teraz wiedzie jej tak sobie. Tesla instaluje w ciągu roku panele o mocy 29 megawatów. Jej konkurent SunRun tylko w ciągu trzech miesięcy zamontował trzy razy więcej fotowoltaiki (103 MW).
Wynajęcie paneli od Muska ma kosztować od 50 USD miesięcznie w stanach Arizona, Connecticut, Massachusetts, New Jersey i Nowym Meksyku, w Kalifornii będzie drożej - 65 USD.
Eksperci zauważają, że to raczej kiepski biznes i wciąż bardziej opłaca się kupić panele na własność. Za samo usunięcie urządzeń, gdybyśmy się rozmyślili i chcieli wypowiedzieć umowę wynajmu, trzeba zapłacić 1500 dolarów. Decydując się na zakup, nie na wynajem, za najtańszy zestaw paneli oferowany przez firmę Muska zapłacilibyśmy 7000 dolarów.
Aby przekonać klientów, Elon Musk, dyrektor generalny Tesli, napisał na Twitterze, że „jeśli m mieszkasz w stanie, gdzie koszty energii elektrycznej są wysokie, to panele słoneczne są jak drukarka pieniędzy na dachu”.
Wygląda to na rozpaczliwą próbę ratowania zaniedbanego biznesu.