Tryumfalny powrót węgla. Ceny na świecie biją rekordy, w Polsce szok – sprzedaż przewyższa wydobycie
Schizofrenia jest coraz bliżej. Z jednej strony węgiel jest fuj i trzeba go się pozbyć. Z drugiej – nic tak nie pomaga we wstawaniu z kolan jak „czarne złoto”, dlatego cena węgla bije rekord za rekordem.
Neutralność klimatyczna? Zielony Ład? Solidarność energetyczna? Tak, to ważne problemy, ale też bez przesady. Mocno blade w starciu z potencjalnym zyskiem finansowym i geopolitycznym. Z tego nikt sam nie zrezygnuje, nawet jak zmianami klimatycznymi straszą.
Jaki jest tego efekt? Cena węgla już dawno nie była tak wysoka. Za tonę „czarnego złota” w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam i Antwerpia) trzeba obecnie zapłacić ponad 123 dolary. Ostatni raz takie poziomy cenowe były w lipcu 2011 r., czyli 10 lat temu. Rok temu było o połowę taniej, węgiel kosztował w granicach 55 dol. Jeszcze na początku 2021 r. to było ok. 66 dol. A teraz jest prawie dwa razy więcej. Co takiego się stało? Zdaniem analityków są dwie główne przyczyny tak drastycznej podwyżki.
Cena węgla rośnie
Podstawowym powodem jest rosnące zapotrzebowanie na wszystkie paliwa. Można to zauważyć w wykresach cen nie tylko węgla, ale też ropy, czy gazu zimnego. Wyjątkiem jest jeszcze paliwo lotnicze, ale i ono powinno też zacząć drożej, bo ludzie prędzej czy później będą po prostu częściej korzystać z samolotów.
Widać to również na polskim podwórku, gdzie od lutego obserwowane jest nie aż tak zbyt częste zjawisko: sprzedaż węgla w Polsce przerasta jego produkcję. W lutym 2021 r., jak wskazują obliczenia Fundacji Instrat, w Polsce wyprodukowaliśmy 4,59 t węgla, a sprzedaliśmy 4,70. W marcu odpowiednio 5,24 i 5,39 t a w kwietniu: 4,59 i 4,82 t węgla. A skoro tak to przynajmniej trochę powinny zmniejszyć się również przykopalniane zwały. I tak się właśnie dzieje. Jeszcze we wrześniu 2020 r. było tam w sumie 7,81 t węgla, w grudniu - 6,24, a dane za kwiecień 2021 r. mówią o 5,56 t węgla na zwałach.
Cenom węgla pomaga kłótnia między Australią a Chinami
Nie bez znaczenia jest też wojna handlowa między Australią a Chinami. Canberra nie ma powodów do zadowolenia, bo miejsce australijskiego węgla na chińskim rynku zajmuje surowiec sprowadzany z USA. Więcej węgla do Państwa Środka dostarcza też Rosja, Kanada, Mongolia, Filipiny i Kolumbia. W efekcie w Chinach jest coraz mniej miejsca dla australijskiego węgla, a stosunki handlowe między oboma krajami dawno nie były takie złe. A że rynek lubi takie emocje - to winduje też ceny surowca, którego one dotyczą. Zwłaszcz że węgiel jest w centrum tego sporu.