Smartfon to dla cyberprzestępcy lepszy kąsek niż komputer. Do zhakowania wystarczy jedna niewłaściwa aplikacja
Niejeden z nas przechowuje dzisiaj na smartfonie więcej wrażliwych informacji niż na komputerze. Adresy, lokalizacje, numery kart kredytowych, hasła do kont bankowych i e-emaila – na samą wyliczankę można było poświęcić oddzielny tekst. Mimo to, na co dzień nie przywiązujemy do ochrony smartfonów praktycznie żadnej uwagi.
A wystarczy naprawdę niewiele. W maju hakerzy włamali się do jednego z popularnych komunikatorów, a jego użytkownicy byli właściwie bezradni wobec tego incydentu. Cyberprzestępcy dobierali się do jednego z urządzeń i instalowali na nim złośliwe oprogramowanie. Smartfon zarażał kolejne telefony wykonując zwykłe połączenia. Inni użytkownicy nie musieli ich nawet odbierać!
Umówmy się, że to mogło stać się każdemu z nas. Przeciętny użytkownik smartfona ma dzisiaj zainstalowanych co najmniej kilkanaście aplikacji. Hakerzy wiedzą, jak cenna i jednocześnie łatwo dostępna jest wiedza, którą mogą wyciągnąć z naszych telefonów. 31% ankietowanych deklaruje dokonywanie zakupów przez internet (w tym 22% dokonuje też płatności za pośrednictwem smartfona), a 34% korzysta z bankowości mobilnej.
Wygoda, którą oferują nam banki, może się obrócić przeciwko nam.
Wystarczy do tego brak czujności i chwila nieuwagi. A do tej ostatniej przyznają się nawet eksperci, którzy na co dzień w mediach opowiadają o zagrożeniach związanych z atakami hakerskimi. Sama wiedza na temat sposobów, w jaki przestępcy kradną nam dane jest, bez wątpienia przydatna, ale niewystarczająca.
Co więcej, nie zabezpieczając właściwie naszego telefonu, ryzykujemy nierzadko pieniądze firmy, w której pracujemy. Według badania Blurred World zrealizowanego na zlecenie firmy Samsung, 87% polskich respondentów przyznaje, że korzysta ze służbowych smartfonów w celach prywatnych, z czego blisko 30% spędza w ten sposób 1.5h lub więcej. Nie robimy tego jednak za plecami pracodawców, bo prawie jedna czwarta zezwala pracownikom na przetwarzanie danych firmowych na prywatnych urządzeniach.
Nie czekając na reakcję użytkowników, producenci postanowili wziąć sprawy we własne ręce.
Samsung stworzył np. mobilną platformę zabezpieczeń znaną jako Samsung Knox, która jest instalowana fabrycznie na urządzeniach przenośnych produkowanych przez tę koreańską firmę.
Nazwa nawiązująca do legendarnego skarbca Fort Knox robi wrażenie solidnej. Co się jednak pod nią kryje?
Platforma chroni zarówno oprogramowanie, jak i podzespoły smartfona oraz umożliwia nam tzw. konteneryzację. Z puntu widzenia zwykłego użytkownika wygląda to tak: pobieramy z Google Play bezpłatną aplikację Mój Sejf, która tworzy w pamięci telefonu specjalnie wydzieloną przestrzeń, chronioną dodatkowym hasłem. Co istotne, możemy w niej trzymać nie tylko swoje zdjęcia albo kontakty, ale także całe aplikacje. A to w przypadku apek służących do bankowości mobilnej zaczyna robić dużą różnicę.
Ekosystem Samsung, który ma chronić naszą prywatność, nie ogranicza się jednak tylko do tego jednego rozwiązania. Producent dostarcza jeszcze szereg innych rozwiązań podnoszących bezpieczeństwo naszych danych. Chmura Samsung Cloud pozwala zapisać kopię najważniejszych danych, które przechowujemy na smartfonie, a następnie przywrócić je w dowolnym momencie.
Użytkownikom, którzy gubią się w gąszczu haseł przyda się usługa Samsung Pass.
Pozwala ona na logowanie się za pomocą uwierzytelniania biometrycznego. Pozostaje jeszcze problem, gdzie zapisane zostaną owe dane. A te znajdą się we wspomnianym Samsung Knox. W ten sposób pracuje właśnie cały ekosystem – jedno rozwiązanie jest ubezpieczane przez następne. Całość tworzy dla hakerów trudną do sforsowania zaporę.
Pisząc o zabezpieczeniach warto jeszcze wspomnieć o aplikacji Find My Mobile, która pozwala na zlokalizowanie fizycznie zgubionego telefonu, zdalne zablokowanie ekranu, a nawet wyczyszczenie urządzenia ze wszystkich informacji.
Raport nt. bezpieczeństwa mobilnego firmy Intertrust mówi, że w 2021 r. wartość szkód związanych z cyberatakami na urządzenia mobilne może sięgnąć 1,5 mld dol. A później będzie już tylko gorzej. Wraz z rozwojem rozwiązań z zakresu Internetu Rzeczy lawinowo wzrośnie liczba urządzeń, które są połączone z siecią. A, że cały ekosystem będzie tak bezpieczny, jak jego najsłabsze ogniwo, to łatwość przeprowadzenia ataku prawdopodobnie wzrośnie.
Jednocześnie smartfon w coraz większym stopniu staje się małym centrum dowodzenia naszym życiem. Już dzisiaj zastępuje nam m.in. kartę płatniczą i album ze zdjęciami. Czy w normalnych okolicznościach zostawilibyśmy jedno i drugie poza zasięgiem swojego wzroku, pozostawione na pastwę złodziei? No właśnie.
Materiał powstał we współpracy z firmą Samsung