Czarna lista Ryanaira. Kupisz tam bilet, ale ze zwrotem kasy za odwołany lot będzie problem
Agregatory ofert linii lotniczych to bardzo wygodne narzędzia. Przynajmniej do momentu, w którym przewoźnik zostanie zmuszony do odwołania lotu. Ryanair wydał właśnie wojnę stronom, które sprzedają bilety za jego plecami.

Tuż przed odlotem samolotu z Gdańska do Kalamaty w Grecji jedna z turystek poinformowała załogę, że jej test na obecność koronawirusa okazał się pozytywny. Maszyna momentalnie została uziemiona, inspektor sanitarny zdecydował, że pasażerowie mają wrócić do domów. Nieszczęśliwy przypadek? Skądże. Witamy w nowej, covidowej rzeczywistości.
Lęk przed nagłym anulowaniem lotu spędzał w te wakacje sen z powiek tysięcy polskich turystów. Obawy nie były bezpodstawne. W ostatnich tygodniach nie było praktycznie dnia, by media nie odnosiły o wprowadzeniu obowiązkowej kwarantanny, badań na COVID-19, albo nawet całkowitym anulowaniu połączeń lotniczych pomiędzy krajami Europy. W tych warunkach kluczowe dla przewoźników staje się zbudowanie sobie reputacji solidnej firmy, która w razie zawieszenia lotów nie będzie robiła problemów z oddawaniem pieniędzy.
Ryanair walczy z pośrednikami
Sęk w tym, że nie wszystko zależy od dobrej woli i sprawności menedżerów Ryanaira, LOT-u czy Lufthansy. Turyści uwielbiają bowiem korzystać z serwisów internetowych, które skanują strony linii („screen scraping”), agregują połączenia wielu przewoźników, wyszukują te najtańsze i oferują pośrednictwo przy sprzedaży biletów. Trudno się temu dziwić. Z punktu widzenia klienta to szybkie i wygodne rozwiązanie.
Linie lotnicze patrzą już na to inaczej. Z ich strony sytuacja wygląda następująco: serwisy podają przewoźnikom prawdziwe dane klientów, ale jednocześnie dodają nazwiska klientów do wirtualnych kart kredytowych i przekazują fałszywe maile. Gdy lot odbywa się zgodnie z planem, nie stanowi to problemu. Gorzej, gdy połączenie zostaje odwołane, a pasażer domaga się zwrotu pieniędzy.
Najbardziej cięty na tego typu praktyki jest Ryanair. Kilka lat temu Irlandczycy zerwali umowę z Momodo. Powód? Wyszukiwarka odsyłała użytkowników m.in. do Opodo i CheapOair, czyli serwisów, które nie przekierowywały klientów na oficjalną stronę Ryanaira. Z częścią tych firm O’Leary poszedł nawet do sądu.
Walka zaostrzyła się jednak dopiero po wybuchu pandemii. Niemal z dnia na dzień okazało się, że lowcost ma obowiązek zwrócić pieniądze 35 mln pasażerów. Skala operacji byłą ogromna, a szefowie przewoźnika zaczęli narzekać, że ukrywanie przez pośredników danych klientów nie ułatwia im zadania.
Czarna lista sprzedawców
Zamiast kopać się z nieautoryzowanymi sprzedawcami, Ryanair poszedł tym razem inną drogą. Tani przewoźnik wypuszcza komunikaty do klientów, w których wymienia pośredników z nazwy, tłumacząc, że korzystanie z ich usług będzie wiązało się z problemami dotyczącymi zwrotów.
Kto znalazł się na tej czarnej liście? W opublikowanym na Twitterze krótkim filmiku Irlandczycy ostrzegają przed eDreams, On the Beach, Lastminute.com, Kiwi, com i Opodo. We wcześniejszym komunikacie dostało się też bardziej znanym polskim klientom Esky.pl i Fru.pl.
W wielu przypadkach te nieautoryzowane biura podróży oszukują klientów, pobierając wyższe opłaty, a następnie dokonują rezerwacji na stronie internetowej Ryanaira, podając fałszywe dane kontaktowe klientów i kart kredytowych, a następnie żądają zwrotu pieniędzy bezpośrednio na własne konto, a w niektórych przypadkach odmawiając przekazania środków klientom
– tłumaczył Eddie Wilson, prezes Ryanaira
Pośrednicy odbijają w tym czasie piłeczkę.
W przypadku odwołania lotu przez dowolną linię lotniczą zgodnie z jej regulacjami wnioskujemy o zwrot pieniędzy. W momencie otrzymania środków od linii lotnicze niezwłocznie je przekazujemy klientowi
- mówi Bizblog.pl Deniz Rymkiewicz, rzecznik prasowy eSky.pl
Rymkiewicz podkreśla jednak, że eSky,pl jako, internetowe biuro podróży jest uzależnione od decyzji oraz regulacji linii lotniczych w kwestii zwrotów pod względem zarówno formy, jak i czasu ich rozpatrzenia.
Oczywistym jest fakt, że ze względu na bezprecedensową sytuację w branży turystycznej, czas oczekiwania na zwrot jest wydłużony
- dodaje
Firma wytknęła Ryanairowi, że apele kierowane do klientów są "próbą wykorzystania pandemii COVID-19 do przejmowania Klientów OTA (internetowych biur podróży)".
Pragniemy również poinformować, że przed i na samym początku pandemii realizacja zwrotów za niewykorzystane bilety lotnicze ww. linią przebiegała bez zakłóceń
- czytamy w komunikacie.
Ryanair nie zamierza jednak wchodzić w polemikę i przekonywać kto jest odpowiedzialny za zwłokę w wypłacie środków za anulowane bilety. Lowcost stworzył proces „weryfikacji klienta” online i opublikował film instruktażowy, który umożliwia klientom zwrot bezpośrednio od Ryanair. Biorąc pod uwagę, że po chwilowym odmrożeniu lotów, Irlandczycy znów zaczęli przycinać siatkę połączeń, te instrukcje mogą się przydać klientom już tej jesieni.