Widziałem ogień, pasję i świetne pomysły. Poznaliśmy zwycięzców Akceleratora Łukasiewicza
Rzadko zdarza się oglądać naukowców z Polski, którzy sprawiają wrażenie, jakby urodzili się na scenie. Podczas Demo Day II Edycji Akceleratora Łukasiewicza zobaczyliśmy prawdziwe deeptechowe projekty, które wraz z zespołami z Łukasiewicza są gotowe na inwestycje.
Finał II edycji Akceleratora Łukasiewicza pokazał, że naukowcy w Łukasiewiczu mają duże pokłady własnej inicjatywy. Do programu zgłosiło się łącznie aż 40 zespołów. Część z nich zostało odrzuconych na etapie selekcji, a szansę na zaprezentowanie swoich pomysłów szerokiej publiczności dostali twórcy 8 projektów.
Naszym celem jest to, żeby na podstawie tych projektów i innowacji, które nasi naukowcy opracują w laboratoriach, można było powołać startup i aby ich pomysł został skomercjalizowany przy udziale inwestorów – przyznała Agnieszka Jasińska-Kołodziej, Dyrektor Departamentu Komercjalizacji w Łukasiewiczu.
Ciężka praca przed Demo Day
Demo Day stanowiło zwieńczenie długiej akceleracyjnej drogi. Akcelerator składa się bowiem z kilku etapów - selekcji, inkubacji i akceleracji. Po wstępnym naborze wybrane zespoły przechodziły etap inkubacji i akceleracji. W jego trakcie, podczas intensywnych campów szkoleniowych, zdobywały nową wiedzę i kompetencje dotyczące startupów.
Poruszamy zagadnienia prawne, finansowe i związane z zarzadzanie własnością intelektualną. Następnie podczas etapu akceleracji dochodzi do spotkań z najlepszymi mentorami w Polsce. Wszystko po to, aby nasze zespoły mogły wyjść z Akceleratora przygotowane do powołania spółki technologicznej. Uczestnicy powinni skonstruować wraz z najlepszymi ekspertami m.in. gotowy biznesplan i wzór umowy spółki. Uczą się również pitchingu i współpracy z inwestorem – tłumaczy Agnieszka Jasińska-Kołodziej.
Efekty przygotowań prezentowali podczas wielkiego finału, czyli Demo Day. Każdy z zespołów miał pięć minut na przedstawienie swojego pomysłu i kolejne pięć na udzielenie odpowiedzi na pytania zadawane przez potencjalnych inwestorów i pozostałe osoby zasiadające na widowni.
Trema nie zjadła nikogo. W wielu przypadkach emocje wręcz dodawały twórcom śmiałości. Uczestnicy radzili sobie na scenie z lekkością właściwą doświadczonym startupowcom. Łączyli merytorykę z dużą dawką humoru, a czasem również autoironii („jestem z natury leniwy, czasem trzeba mnie motywować” – zażartował sobie jeden z uczestników) i pewności siebie. – W czym konkurencja jest lepsza ode mnie? Powiem szczerze – w niczym – dało się usłyszeć ze sceny.
Z drugiej strony potencjalni inwestorzy wykazywali się dużą dociekliwością przy zadawaniu pytań. Interesowały ich głównie kwestie ochrony własności intelektualnej, otoczenia biznesowego, przewag konkurencyjnych, wysokości marż oraz chłonności rynku na nowe rozwiązania.
Na scenie zaprezentowały się zespoły:
- Wood Identity (system obrotu drewnem z wykorzystaniem innowacyjnego znacznika RFID)
- BIOgrano-Mineral (usprawnienie produkcji nawozów)
- ExBiTo (noże do rozdrabniania biomasy)
- BioBioLiz (biotechnologiczna produkcja L-lizyny z odpadów białkowych)
- cerMAXmet (elementy dla przemysłu lotniczego i kosmicznego)
- Solid Electro Solution (materiał kompozytowy ekranujący promieniowanie elektromagnetyczne)
- PhD Compounds (koncentraty zapachowe dla wyrobów biodegradowalnych)
- Wirotest (zminaturyzowane urządzenie do badań nieniszczących)
Jury wyłoniło trzech zwycięzców
Pierwsze miejsce zajął projekt BIOgrano-Mineral, miejsce drugie przypadło cerMAXmet, a podium uzupełniła grupa PhD Compounds. Nagrodę publiczności otrzymał natomiast Solid Electro Solution.
Teraz pomysły naukowców z Łukasiewicza zderzą się z rynkowymi realiami. Choć możliwe, że słowo „zderzenie” nie oddaje do końca charakteru ich przyszłych losów. Wielu founderów przyznawało, że ich produkt jest dopracowany i gotowy do produkcji na skalę przemysłową. Brakuje im głównie środków do zakupu infrastruktury i skalowania biznesu. Inne mają już za sobą testy w dużych firmach działających na polskim rynku. Nie bez sukcesów. Produkty są też na ogół opatentowane lub zostały zgłoszone do patentu. Biorąc pod uwagę, na ogół dość przebojowe, osobowości ich założycieli, daje to dobre prognozy na przyszłość.
Przedstawiciele Łukasiewicza dbają zresztą o to, by takich innowacyjnych i przebojowych postaci pojawiało się coraz więcej.
W Łukasiewiczu pracuje wielu naukowców, którzy rozwijają swoje badania niezależnie od kolejnych wyzwań czy zapytań biznesu. Dla takich osób mamy ofertę: mogą pójść i szukać zainteresowania przedsiębiorców swoim pomysłem, albo samemu zostać przedsiębiorcą i założyć spółkę. Akcelerator jest właśnie tą drugą drogą – mówi Piotr Dardziński, prezes Sieci Badawczej Łukasiewicz.
Piotr Dardziński tłumaczy jednocześnie, że nie boi się, iż w przyszłości naukowcy mogą trafić na bariery ze strony swojego środowiska badawczego. Cały system jest bowiem tak skonstruowany, by wspierać innowacyjnych twórców i komercjalizację ich badań. W jaki sposób? Dyrektorzy instytutów mają w swoje cele wpisany wzrost przychodów. Zachęcenie pracowników do założenia spółki, w której instytut ma udziały, jest najprostszą drogą do jego realizacji.
Bogaty jak naukowiec?
Patron Sieci Badawczej Łukasiewicza – Ignacy Łukasiewicz – stworzył pierwszą na świecie lampę naftową i zmarł jako bardzo bogaty człowiek. Nietypowo jak na naukowca. Wybór jego postaci nie był jednak przypadkowy.
Chcielibyśmy żeby naukowcy w Łukasiewiczu też byli bogaci. To ludzie, którzy lubią się założyć z losem, że to co robią jest jednak możliwe. Bogacenie się nie jest wbrew etosowi naukowemu, który mówi o dążeniu do prawdy. Bo sprzedaje się tylko to, co jest naprawdę dobre – usłyszeli ze sceny od Piotra Dardzińskiego przyszli, miejmy nadzieję, szefowie spółek technologicznych.
* Materiał powstał we współpracy z Siecią Badawczą Łukasiewicza