Przed nami kolejna ogólnonarodowa awantura. Z przytupem wraca sprawa szczepionek na covida
Powód? Każdy milion uchodźców to dla Polski dodatkowy koszt 300 mln zł miesięcznie na ich leczenie, minister zdrowia pokazuje więc jasno, że pieniądze chce teraz wydawać gdzie indziej. A Polacy i tak już się nie chcą szczepić, to po co nabijać kieszenie koncernowi farmaceutycznemu i wyrzucać dawki do śmieci? Kto się miał zaszczepić, już to zrobił.
Mam wrażenie, że renegocjowanie umów z firmą Pfizer mogłoby się wcale nie wydarzyć - dalej odbieralibyśmy dostawy szczepionej na COVID-19, choć już ich za wiele nie potrzeba, ale jest przecież umowa. Mogłoby, gdyby nie to, że resort zdrowia potrzebuje pieniędzy na leczenie uchodźców z Ukrainy, zaczął więc szukać, gdzie może ich trochę oszczędzić. I padło na Pfizera.
Bo wygląda na to, że rząd przeszacował mocno chęć Polaków do szczepień. Stan na 14 kwietnia jest taki: łącznie dotąd wykonano 54 mln szczepień, a do Polski dostarczono dotychczas 107 mln dawek szczepionki. Dodatkowo jeszcze w tym roku Polska ma otrzymać kolejne 67 mln dawek, czyli więcej niż zużyliśmy od początku pandemii. Tymczasem dzienna liczba szczepień jest już na poziomie niespełna 9 tys., a to grosze.
Po co mamy zamawiać jeszcze więcej dawek i za nie płacić, a potem nie wiadomo, co z nimi robić?
Minister zdrowia się zdenerwował i zaczyna agresywne negocjacje
Chcemy wykorzystać klauzulę, która dotyczy niespodziewanych sytuacji, a za taką uznajemy konflikt na Ukrainie, aby zacząć prowadzić bardziej agresywne negocjacje z Pfizerem
- przyznał Adam Niedzielski w Polsat News.
Wyjaśnił, że negocjacje Polska chciała prowadzić, włączając w swój plan Komisję Europejską, by doprowadzić do uelastycznienia kontraktów na szczepionki na COVID-19. Przynajmniej czasowo, dopóki Polska nie dostanie środków z Unii na leczenie Ukraińców.
Uelastycznienie oznacza na przykład rozłożenie dostaw szczepionek na 10 lat albo wręcz zamiana ich na inne produkty medyczne tej samej firmy.
Druga propozycja polegała na tym, by zobowiązania wynikające z kontraktów w koncernem farmaceutycznym przejęła od Polski Komisja Europejska, a mowa o 6 mld zł. Tylko że na te propozycje nie ma żadnej reakcji ani ze strony KE, ani ze strony Pfizera.
Solidaryzm nie może polegać tylko na tym, że przyjeżdża do Polski polityk UE, robi sobie zdjęcie na granicy, a nie spływa żadna złotówka i polskie społeczeństwo w całości ponosi ciężar opieki nad obywatelami z Ukrainy
– dodał wyraźnie sfrustrowany minister.
A frustracja wynika z tego, że Polska nie otrzymała dotąd z Unii jeszcze żadnych środków na leczenie Ukraińców.
Ten stan zaczyna być naprawdę niepokojący
– mówi Niedzielski.
Nie chcemy regularnych dostaw szczepionek Pfizera
I wylicza, że każdy milion uchodźców z Ukrainy to koszt ok 300 mln zł za objęcie ich opieką medyczną w Polsce. Przy okazji warto spojrzeć na dane Ministerstwa Zdrowia, które pokazują, że polskich szpitalach liczba pacjentów z Ukrainy od początku wojny waha się od 1,5 do 2 tys. pacjentów. To nie jest dużo, nie wierzcie więc w opowieści trolli, że szpitale nie przyjmują Polaków, bo miejsca zajęli Ukraińcy. Dodatkowo pacjentów, którzy są przewlekle chorzy i wymagają długoterminowej hospitalizacji, Polska stara się transferować ich do innych krajów UE.
Ale rzecz w tym, że obywatele Ukrainy są objęcie taką samą opieką systemu ochrony zdrowia jak Polacy, korzystają więc również z przychodni, lekarzy specjalistów itd. A to kosztuje. Dlatego właśnie Niedzielski szuka pieniędzy w kontraktach szczepionkowych.
Decyzję, którą minister sam nazwał „bardziej drastycznymi krokami”, podjął w środę 13 marca. Te kroki wymierzone są w Pfizera. Wykorzystanie klauzuli, która dotyczy niespodziewanych sytuacji, ma nam pozwolić nie przyjmować regularnych dostaw szczepionek. I nie płacić za nie.
Po świętach może nas czekać kolejna ogólnoeuropejska awantura.
