Polska baza marsjańska wśród najlepszych na świecie! Twardowsky zachwycił Amerykanów
Chętnych do udziału w rozgrywanym w USA konkursie Mars Society’s Colony Prize na zaprojektowanie bazy marsjańskiej zgłosiło się tylu, że organizatorzy musieli rozegrać półfinały. Zakwalifikowały się do niego zespoły z USA, Wielkiej Brytanii, Japonii, Francji, Szwajcarii, Szwecji, Finlandii i Izraela. W tej grupie są też studenci z Politechniki Wrocławskiej, których dziełem jest Twardowsky, marsjańska baza, mogąca pomieścić 1000 mieszkańców.
Dr Robert Zubrin, prezes Towarzystwa Mars Society, przyznał, że jest po ogromnym wrażeniem prac nadesłanych na konkurs.
Teraz możemy tylko czekać.
Spośród półfinalistów sędziowie wskażą 8-10 zespołów, które wejdą do finału. Ci będą mogli osobiście zaprezentować swoje projekty podczas Międzynarodowej Konwencji Społeczeństwa Marsowego na Uniwersytecie Południowej Kalifornii w dniach 17–20 października. Zwycięzców poznamy 19 października. Nagroda za pierwsze miejsce wynosi 10 tys. dolarów, za drugie - 5 tys., a za trzecie - 2,5 tys. dolarów.
Studenci z Politechniki Wrocławskiej przyznają, że ten czas do października będzie im się bardzo dłużył.
Na szczęście pomógł im znajomy socjolog.
Żeby stworzyć kolonię marsjańską dla 1000 osób, samowystarczalną, mogącą zarabiać na siebie eksportem dóbr z czwartej planety od Słońca, zespół z Politechniki Wrocławskiej musiał zmierzyć się z wieloma wyzwaniami. Chcieli, żeby przebywający w bazie ludzie mieli jak najbardziej komfortowe warunki. Najwięcej kłopotu sprawiło ustalenie charakteru interakcji międzyludzkich. Aspekty ekonomiczno-prawne i społeczno-socjologiczne okazały się na tyle twardym orzechem do zgryzienia, że studenci z Wrocławia poprosili o pomoc.
Akwaponika tak, ale elektroliza CO2 nie.
Projektanci kolonii Twardowsky przekonują, że część rozwiązań przez nich użytych można z powodzeniem kopiować we własnym domu. Takim przykładem jest chociażby akwaponika, czyli połączenie hodowli ryb z uprawą roślin w wodzie.
To może np. z elektrolizą dwutlenku węgla też by się udało? Na wyposażeniu kolonii Twardowsky znalazłoby się przecież opracowywane teraz przez NASA urządzenie do tego celu - Moxie.
Sposób na depresję i przygnębienie.
Twórcy polskiej bazy marsjańskiej Made in Poland proponują podzielenie całej kolonialnej populacji na pięć grup po 200 osób każda, tak żeby przygnębienie, depresja i tęsknota za bliskimi i Ziemią wśród nich gościło jak najrzadziej, a najlepiej w ogóle.
Polska baza miała powstać w kraterze Jezero, tym samym, które planowane jest przez NASA jako miejsce lądowania misji Mars 2020. Jezero otaczają tereny wyżynne, co zmniejszyłoby ekspozycję na radiacją. Promienie Słońca odbijające się od wzgórz i zaprojektowanego przez twórców Twardowsky'ego systemu automatycznie sterowanych sześciu tysięcy luster, pozwalałyby dodatkowo regulować ilość światła docierającego do kolonii.
100 projektów i 100 punktów.
Zasady zmagań są proste. Trzeba zaprojektować kolonię marsjańska dla tysiąca osób. Chętnych z całego świata na pokazanie swojej wizji bazy marsjańskiej było na tyle dużo, że organizatorzy konkursu Mars Society’s Colony Prize zdecydowali się wyłonić finalistów w dwóch etapach.
W pierwszym oceniali 20-stronicowe opracowanie projektowe. Za wartość techniczną można było uzyskać maksymalnie 40 punktów. Za rozwiązania ekonomiczne 30 pkt., a za kwestie społeczne, polityczne i estetyczne dostawało się nie więcej niż po 10 pkt.
W pierwszym etapie ze 100 projektów z całego świata wybrano najlepszych 25. Wśród nich jest reprezentacja Politechniki Wrocławskiej, skupiona wokół inicjatywy badawczej Space is More i Projektu Scorpio. W tworzeniu kolonii Twardowsky pomagali również reprezentanci Koła Naukowego MOS i inicjatywy LabDigiFab.