Fatalna wpadka Ikei. Niby taka ekologiczna, a skleca meble z trefnego drewna
Jaki zrównoważony rozwój, jaka ekologia? Biznes o tak gargantuicznej skali, jaką prowadzi Ikea, nigdy nie będzie miał wiele wspólnego ze zrównoważonym rozwojem. A afera na ukraińskim Zakarpaciu udowadnia, że szumne zapowiedzi Szwedów o osiąganiu neutralności energetycznej to jedynie element sprytnego marketingu, coś w stylu wegeburgerów w McDonaldzie.

Bomba wybuchła 24 czerwca. W świat poszło info, że Ikea od dwóch lat pozyskuje drewno z nielegalnych wycinek buków na ukraińskim Zakarpaciu. Zdaniem brytyjskich ekoaktywistów z Eartsight szwedzki koncern z siedzibą w Holandii (wiadomo: niższe podatki) wytwarza meble z drewna pochodzącego wyrębów, które miały eliminować chore drzewa, a tymczasem pod siekierę szły wyłącznie zdrowiutkie sztuki.
Nie dość na tym. Eartsight zarzuca firmie Wełykobyczkiwske Lisomyslywske Hospodarstwo, że prowadziła wycinkę na dziko – na terenach nieobjętych zezwoleniami oraz w okresach ochronnych, gdy prace w lasach powinny zostać wstrzymane, by zamieszkujące je zwierzęta mogły wychować młode.
Przedsiębiorstwo zajmujące się niecnym procederem odsprzedawało potem pozyskane w ten sposób drewno firmie VGSM, jednemu z największych dostawców surowca Ikei na Ukrainie.
Zero dowodów, czarny PR i nieporozumienie
Wełykobyczkiwske Lisomyslywske Hospodarstwo – jakże by inaczej – odrzuca zarzuty ekologów. Przekonuje, że w raporcie Brytyjczyków nie ma żadnych dowodów na to, że prowadzi nielegalne wycinki na Zakarpaciu, a tak w ogóle ten cały raport to czarny PR, sprokurowany na zamówienie (zawistnej konkurencji?)
Iryna Macepura, dyrektorka Hospodarstwa, uważa, że zamieszanie rozpętane przez Earthsight wzięło się z nieporozumienia i rozbieżności między europejskimi i ukraińskim przepisami.
Ikea z kolei wydanym oświadczeniu, zapewnia, że nie akceptuje drewna pochodzącego z nielegalnych źródeł i wszczyna wewnętrzne śledztwo w sprawie wyjaśnienia sprawy buków z Ukrainy.
Światowy potentat meblowy i nie tylko
Według rankingu „100 najcenniejszych marek świata 2019” Ikea jest najcenniejszą marką meblową na świecie, a także siódmym najcenniejszym detalistą, wycenianym na 19 mld dol. W głównym rankingu zajęła 76. miejsce, wyprzedzając m.in. Citi, Colgate, Siemensa czy Adidasa.

Na całym świecie Szwedzi mieli w 2019 r. 433 sklepy, które odwiedziło blisko miliard klientów. Sieć jest obecna na wszystkich najważniejszych rynkach, w Europoe, w Ameryce, Chinach, Australii itd.

Z roku na rok poprawia swoje wyniki finansowe. W ubiegłym roku grupa wypracowała ponad 41 mld euro przychodów, po raz kolejny z rzędu bijąc rekord. Skala działalności Szwedów jest ogromna.
Wycinka drzew, produkowanie odpadów, globalne łańcuchy dostaw. Ślad węglowy, którym lubią epatować ekolodzy musi być gigantyczny. Jak w takich warunkach można wdrożyć plan zrównoważonego rozwoju, nie mam pojęcia.
Ikea: tylko 1 proc. drewna
Na koniec oświadczenia dotyczącego sprawy ukraińskich buków Ikea podała, że drewno pochodzące od naszego sąsiada to jedynie 1 proc. wykorzystywanego przez jej zakłady surowca.
Czyżby koncern próbował zmarginalizować wpadkę na Zakarpaciu?
Sprawa jednego procenta jest dość ciekawa w tym wypadku. Ktoś kiedyś wyliczył, że Ikea kupuje 1 proc. drewna, które co roku trafia na światowy rynek. Aby zaspokoić swój apetyt, zamawia go u dostawców w kilkudziesięciu krajach na całym świecie, najwięcej w Wietnamie, Szwecji, Polsce, Rosji, na Litwie i w Niemczech.
Jeśli w 2019 r. światowy rynek pozyskiwania drewna, był wart ponad pół biliona dolarów, to znaczy, że Szwedzi wydali na jego zakup 5 mld dol., z czego 50 mln na Ukrainie. Sami osądźcie, czy to dużo, czy mało.
Oprócz sprawy jednego procenta istnieje jeszcze jedna ciekawostka. Wycinka na Zakarpaciu zaczęła się dwa lata temu, a jeśli dobrze pamiętam, w tym samym czasie Szwedzi z Holandii ogłosili strategię zrównoważonego rozwoju.
Ikea pochwaliła się wtedy, że między innymi zamierza w ciągu najbliższych kilku lat pozyskiwać 100 proc. papieru i tektury z recyklingu, a całość drewna ze źródeł odnawialnych albo mieć przynajmniej certyfikat FSC.
W tym drugim wypadku chodzi o „zaświadczenie” wydawane przez Forest Stewardship Council, organizację promującą odpowiedzialne zarządzanie lasami na świecie, że drewno nie pochodzi z wycinek rujnujących środowisko.
Wyrąb dorodnych zakarpackich buków za miliony dolarów na pewno go nie rujnuje.