Grubi mają coraz trudniejsze życie? Chudzi przez nich dostaną po nosie
Nadwaga powoduje kolejne choroby, a leczenie chorób kosztuje, więc USA nie chcą wpuszczać do kraju otyłych, żeby nie brać na siebie tych kosztów. W Europie z kolei króluje jeszcze polityczna poprawność, z powodu której Vinted zmienił rozmiarówkę, ale może spowodować tym gigantyczne kłopoty dla konsumentów.

Sorry, to trochę prowokacja - wiem, że nie powinnam pisać „gruby” czy „chudy”, bo zaraz mi się rzucą do gardła ciałopozytywni, choć w sumie za chudego akurat pewnie nikt nie będzie mnie bił.
Ale spójrzmy prawdzie w oczy - tzw. cywilizacja Zachodu ma poważny problem z nadwagą i otyłością, a jak ktoś ma nadwagę, to jest gruby i już. Będę nazywać rzeczy po imieniu, bo nie mówimy przecież wcale o tym, że każdy powinien mieścić się z rozmiar 36.
I tak jak ja tylko nazywam rzeczy wprost, tak Stany Zjednoczone postanowiły równie wprost wypowiedzieć wojnę osobom otyłym, de facto zakazując im wjazdu do swego kraju.
Otyłość jak rak - zamyka granice USA
Marco Rubio, czyli sekretarz stanu USA wydał urzędnikom instrukcje, żeby odmawiali wydawania wizy osobom otyłym - poinformował portal Politico. Nie dlatego, że go w oczy kolą, tylko dlatego, że otyłość znacznie zwiększa ryzyko chorób przewlekłych jak nadciśnienie, choroby serca, problemy z oddychaniem czy gastryczne. A leczenie chorób przewlekłych kosztuje.
Zatem w trosce o stan finansowy amerykańskiego systemu ochrony zdrowia finansowanego przez obywateli USA, lepiej nie narażać go na dodatkowe koszty i odrzucać wnioski wizowe.
Więcej o otyłości przeczytasz na Bizblog.pl:
Zszokowani? Ja trochę też. Ale okazuje się, że amerykańskie prawo imigracyjne już wcześniej jako przesłankę do odrzucenia wniosku wizowego traktowało takie choroby jak nowotwór, cukrzyca czy choroby układu krążenia. Dlaczego? Z tego samego powodu - byłyby one dodatkowym obciążeniem publicznym.
A skoro USA i tak w ten sposób traktuje ludzi, bo takie ma prawo, to dorzucenie do tej listy osób z otyłością zupełnie mnie nie dziwi. Przeciwnie. Rubio ma rację. Choć chcąc być konsekwentnym, do kraju nie powinni wpuszczać również osób palących papierosy.
Nosisz rozmiar 40? Uważaj
I w sumie to nie jest opowieść o otyłości, z którą problem mają nie tylko Stany Zjednoczone, ale Europa też, ale o politycznej poprawności. Administracja Trumpa z całą pewnością ma ją w nosie, ale Europa kurczowo się jej trzyma. I w tym przypadku wcale nie wyjdzie to ludziom na dobre. I grubym i chudym.
Bo oto litewski startup Vinted, który jest hitem i stał się w Europie jedną z najwiekszych platform online do handlu używanymi ubraniami, narobił grubego zamieszania z rozmiarówką.
Dotąd spadała na niego krytyka, bo w swojej rozmiarówce stosował jedynie oznaczenia S, M i L czy tam XL itd. Problem w tym, że pod oznaczeniem S krył się rozmiar 36, pod M - 38, a pod L - 40, a to już uznawano za „bodyshaming”.
No i się Vinted w końcu ugiął, zmieniając rozmiarówkę, żeby osoby z kilkoma dodatkowymi kilogramami nie musiały od razu klasyfikować się jako „large” i teraz pod oznaczeniem S kryją się rozmiary 36 i 38, pod M - 40 i 42, a pod L - 44 i 46.
Tylko problem w tym, że Vinted zrobił to po cichu. A to oznacza, że wielu użytkowników platformy może nie mieć o tym pojęcia, w efekcie mając rozmiar 40, będą kupować ciuchy dla osób o rozmiarze 46. Chudzi też mogą dostać po nocie, bo mając rozmiar 38 kupią M, a po zmianach powinni S.
Umieram z ciekawości, jaka się z tego zrobi afera. Wy możecie spać spokojnie, bo zmiana rozmiarówki dotyczy tylko brytyjskiego rynku, polskiego nie. Ale przyznam, że w tym przypadku bezpośredniość i obcesowość Donalda Trumpa i Marco Rubio bardzo by się przydały.







































