REKLAMA

Grupa Wyszehradzka idzie w atom. I wywiera na Brukselę coraz większą presję

Przedstawiciele rządów Polski, Węgier, Czech i Słowacji podpisali wspólną deklarację, w której wprost wskazują, że unijnych celów neutralności klimatycznej do 2050 r. nie da się osiągnąć bez energetyki jądrowej.

energetyka-jadrowa-kraje-V4
REKLAMA

Z podpisanego dokumentu jasno wynika, że wzmocnienie suwerenności energetycznej i bezpieczeństwa energetycznego, utrzymanie przystępnych cen energii a także dekarbonizacja gospodarki może nastąpić tylko i wyłącznie przy wsparciu energetyki jądrowej i odnawialnych źródeł energii (OZE). 

REKLAMA

Kraje V4 liczą na rozwój energetyki jądrowej, aby osiągnąć cele dekarbonizacji przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego i samowystarczalności. Jest to również jasna deklaracja, że potrzebne są równe szanse dla wszystkich niskoemisyjnych źródeł energii, zwłaszcza w obszarze finansowania – przekonuje Tomas Ehler, czeski wiceminister przemysłu i handlu ds. energetyki jądrowej.

Pod wspólną deklaracją energetyczną państw V4 oprócz Ehlera podpisali się jeszcze: słowacki minister gospodarki Karol Galek; Janos Suli, odpowiedzialny w węgierskim rządzie za rozbudowę elektrowni jądrowej w Paks, która dostarcza Madziarom 48 proc. energii elektrycznej oraz Adam Guibourgé-Czetwertyński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska.

Energetyka jądrowa w unijnej taksonomii

Deklaracja państw V4 to jednak nie podpowiedź dla Brukseli jak ma swoje cele klimatyczne osiągnąć a bardziej stanowcza opinia dotycząca unijnej taksonomii, czyli systemu jednolitej klasyfikacji działań i źródeł energii na rzecz zrównoważonego rozwoju – zwanej zieloną biblią UE. Die Welt ostatnio donosił, że na razie w UE nie ma zgody co do wskazań jakie paliwa są zrównoważone, a jak nie. Francja broni atomu, ale ostry sprzeciw wobec energetyki jądrowej zgłasza Austria, Dania, Portugalia i Luksemburg. Teraz wiadomo jakie zdaniem w tej kwestii ma Polska, a także Węgry, Czechy i Słowacja. 

Sygnatariusze deklaracji podkreślili wyraźnie, że każde państwo członkowskie UE ma suwerenne prawo do organizowania na swój sposób własnego miksu energetycznego. Zdaniem przedstawicieli Grupy Wyszehradzkiej ta dowolność wynika z Traktatu o funkcjonowaniu UE. Dlatego przekonują, że bez energetyki jądrowej, ale też gazu ziemnego (tutaj sprzeciw jest znacznie większy, bo dla Brukseli gaz ziemny jest po prostu innym paliwem kopalnym) nie uda się przeprowadzić dekarbonizacji unijnej gospodarki.

Komisja Europejska ma czas do końca listopada

Przedstawiciele Polski, Węgier, Czech i Słowacji swoje stanowisko podpierają wcześniejszym oświadczeniem Wspólnego Centrum Badawczego Komisji Europejskiej (JRC), które uznało energetykę jądrową za bezpieczną i w pełni zgodną z unijnymi normami środowiskowymi. Analizy nie ujawniły żadnych dowodów naukowych na to, że energia jądrowa jest bardziej szkodliwa dla zdrowia ludzkiego lub środowiska niż inne technologie produkcji energii elektrycznej - czytamy w raporcie JRC. Za właściwe i bezpieczne uznano też składowanie odpadów jądrowych w głębokich formacjach geologicznych. Awarie jądrowe zaś są zdarzeniami o wyjątkowo niskim prawdopodobieństwie.

Dla państw V4 stanowisko JRC w sprawie energetyki jądrowej prezentuje zdanie naukowców. Sygnatariusze deklaracji oczekują z kolei od KE konkretnej, politycznej decyzji. Dlatego w oświadczeniu państw Grupy Wyszehradzkiej znalazło się też wezwanie Brukseli do przedstawienia w tej sprawie stosowanego aktu delegowanego nie później niż do końca listopada 2021 r.

Polski atom na międzynarodowym rozdrożu

REKLAMA

Do końca 2021 r. powinniśmy również poznać ostateczny wybór lokalizacji w Polsce dla elektrowni jądrowej. Wiadomo, że w grze są już tylko dwa miejsca: sołectwo Lubiatowo-Kopalino oraz Żarnowiec w powiecie puckim. Prace nad raportem Oceny Oddziaływania na Środowisko (OOŚ) mają być na ukończeniu. Zdecydowanie więcej znaków zapytania stoi za to przy wyborze przyszłego wykonawcy atomowych inwestycji w Polsce. W ramach polsko-amerykańskiego porozumienia międzyrządowego swoją ofertę mają przedstawić Amerykanie ze spółki Westinghouse Electric Company. Wstępną ofertę polskiemu rządowi w tym względzie przedstawił także francuski koncern EDF, który obiecuje, że jego reaktory zabezpieczą Polskę energetycznie w 40 proc. i to na co najmniej 60 lat. 

I jeszcze w tym wyścigu startuje koreańskie konsorcjum składające się z KHNP, Export-Import Bank of Korea, Korea Trade Insurance Corporation, Doosan Heavy Industries oraz Daewoo Engineering and Construction. Możliwe też, że niektórzy połączą siły i ostatecznie budową polskiego atomu zajmie się np. amerykańsko-koreańskie konsorcjum. Zgodnie z Polityką Energetyczną Polski do 2040 r. budowa pierwszego reaktora powinna ruszyć w 2026 r., tak żeby w 2033 był już gotowy. Do 2043 r. w Polsce mają funkcjonować już w sumie trzy elektrownie z dwoma reaktorami każda. Za budowę reaktorów ma odpowiadać spółka celowa PGE EJ1, w której zagraniczny inwestor mogły objąć część udziałów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA