Rząd przywraca naukę zdalną. Na razie w strefie czerwonej i tylko dla „starszaków”
Pogłębiający się chaos w oświacie i rosnąca lawinowo liczba zakażonych każdego dnia zmusiła rząd do tego, czego bardzo starał się uniknąć: ponownego zamknięcia szkół, na razie ponadpodstawowych i uczelni wyższych.

Zgodnie z nowymi obostrzeniami, które wchodzą w życie od najbliższej soboty (17.10) w strefie żółtej, która obejmuje cały kraj szkoły ponadpodstawowe i szkoły wyższe przechodzą na nauczanie hybrydowe (mieszane). Szkoły podstawowe organizują nauczanie na dotychczasowych zasadach.
Z kolei w strefach czerwonych, w których znalazły się 152 powiaty i 11 miasta wojewódzkie, w tym Warszawa, Kraków, Gdańsk i Poznań, szkoły ponadpodstawowe i wyższe zaczynają nauczanie zdalne (z wyłączeniem zajęć praktycznych). Podstawówki, tak jak w strefie żółtej, bez zmian. Na razie.
Zamkniecie szkół. Mimo ostrzeżeń poszliśmy śladem Izraela
Rząd od tematu ponownego zamknięcia szkół uciekał gdzie pieprz rośnie. Nawet nieoficjalne doniesienia sprzed tygodnia mówiły o tym, że jak już ekipa premiera Mateusza Morawieckiego ewentualnie zdecyduje się na taki krok - to tylko dla starszych klas. No bo wiadomo: zostawienie w domach tych najmłodszych zmusi rodziców do zawodowej absencji. I znowu lockdown pojawia się na horyzoncie, tylko tym razem kasa jest znacznie bardziej pusta.
Jednocześnie bardzo trudno u nas nie widzieć korelacji np. z Izraelem, gdzie też liczba rekordowych zakażeń poszło w parze wraz z otwarciem szkół. Tamtejsi eksperci są zgodni co do zbyt przedwczesnego jednak otwarcia szkół.
Statystyka jako tarcza nie sprawdziła się
Każdego dnia Ministerstwo Edukacji Narodowej informowało, że edukacja w czasie pandemii ma się całkiem dobrze i tylko w wyjątkowych sytuacjach zarządzane jest nauczanie zdalne lub hybrydowe. Pal licho, że dzieci najczęściej zarażają się COVID-19 bezobjawowo. Wszystko jest w najlepszym porządku i nie ma powodów do obaw. Chociaż z dnia na dzień przybywało sygnałów z całej Polski, że bywa jednak inaczej. I że obecnie sytuację w edukacji oddają dwa słowa: chaos i destrukcja.
Wszak w ubiegłym tygodniu w trybie stacjonarnym funkcjonowało 47 876 przedszkoli, szkół i placówek oświatowych (98,75 proc.). Tryb mieszany wprowadzono w 498 jednostkach (1,02 proc.). Z kolei na tryb zdalny zdecydowano się w 110 placówkach (0,23 proc.). Z kolei dzisiaj Związek Nauczycielstwa Polskiego informuje o 1412 szkołach, które pracuj albo zdalnie albo w systemie mieszanym.