Planowanie zagranicznych wakacji w czasach koronawirusa to gra w rosyjską ruletkę. Premier Morawiecki zapowiedział, że zastanawia się nad przywrócenie obowiązkowej kwarantanny dla osób podróżujących do niektórych krajów. Oficjalnej listy jeszcze nie ma, ale już teraz możemy z dużą dozą pewności powiedzieć, w które miejsca zwyczajnie nie opłaca się jechać.

Osoby, które wyjechały w pierwszej części marca za granicę czekała niemiła niespodzianka. Po zamknięciu granic niemal z dnia na dzień, wiele z nich miało problem z powrotem do domu, a gdy już znalazły się w kraju, musiały odsiedzieć dwa tygodnie zamknięte w czterech ścianach.
Po chwilowym poluzowaniu restrykcji w Europę uderza kolejna fala zachorowań. Tym razem tak drastyczne środki nam nie grożą, co nie oznacza, że po powrocie do domu nie będzie na nas czekać niemiła niespodzianka.
Nie ma miejsc na błędy
Wypowiedź to zaiste enigmatyczna. Rząd nie ułatwia nam w tym roku planowania wyjazdów. Głośny był przecież przypadek wprowadzenia wieczornego rozporządzenia, które kilka godzin później uziemiło tysiące pasażerów zmierzających do Szwecji i Wielkiej Brytanii.
Z podobnym trybem wprowadzenia restrykcji możemy niestety liczyć się i tym razem. Przypomnijmy, że ostatnio zasada kwarantanny została ogłoszona w piątek, a weszła w życię w niedzielę. W tych warunkach wyjazd z Polski na choćby kilka dni staje się sprawą, którą warto dwa razy przemyśleć.
Ryzykowne kierunki
Przyjrzymy się więc, gdzie szaleje w tej chwili koronawirus. Według Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób w ciągu ostatnich 14 dni niebezpieczny wskaźnik 60 przypadków zachorowań na 100 tys. mieszkańców przekroczyło 9 krajów na Starym Kontynencie.

Te państwa to Luksemburg, Andora, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Kosowo, Macedonia Północna, Serbia, Rumunia i Albania. W każdym z nich odsetek waha się między 60 a 119 zachorowań na 100 tys. mieszkańców. Jeżeli za punkt wyjścia weźmiemy zasadę bezpieczeństwa przyjętą przez Niemców, która mówi o 50 zachorowaniach, wniosek jest jasny.
Każdy z powyższych kierunków powinien zostać obłożony restrykcjami. Premier Morawiecki przyznał zresztą, że rząd „zastanawia się nad państwami południa Europy”. Wcześniej polski rząd wprowadził zakaz lotów do Czarnogóry po 4 sierpnia. Sytuacja na Bałkanach stałą się już tak krytyczna, że przed wyjazdami tam ostrzega WHO i rząd Austrii.
Nieco bardziej sytuacja komplikuje się w przypadku reszty Europy. Szef polskiego rządu zaznaczył, że wnikliwie przygląda się przypadkowi Hiszpanii, w której na przestrzeni kilku dni koronawirusem zaraziło się 6 tys. osób. Obowiązkową kwarantannę dla osób przyjeżdżających z Półwyspu Iberyjskiego wprowadziła niedawno Wielka Brytania, a TUI odwołało wszystkie wycieczki w tamte strony do 9 sierpnia. Wyspiarze do swojej czarnej listy dopisali także Luksemburg (243 na 100 tys.!)
W podobnym zakresie co Hiszpania, między 20 a 59 zachorowań na 100 tys. przypadków mieszczą się również Czechy, Szwecja, Belgia i Portugalia, Ukraina, Białoruś, Rosja, Albania i Chorwacja. Ta ostatnia została umieszczona przez Holendrów na tzw. pomarańczowej liście.
Inna sprawa, że pandemia ogniskuje się w konkretnych regionach. A tu bardzo na minus wyróżnia się hiszpańska część brzegu na Morzem Śródziemnomorskim, plaże Adriatyku i Morza Czarnego. Warto mieć to na uwadze, nawet jeżeli kraj, do którego pojedziemy nie zostanie objęty żadnymi restrykcjami. W przypadku problemów na miejscu nie obejmie nas zapewne polisa ubezpieczeniowa. U zdecydowanej większości firm pandemia została wyłączona z odpowiedzialności ubezpieczeniowej, u części z nich możemy liczyć na zwrot kosztów leczenia do wysokości wskazanej w umowie.

Poland first?
To oczywiście wszystko tylko gdybanie. We wtorek Polska zniosła na przykład zakaz lotów do Algierii. Tej samej Algierii, która przez Unię Europejską została usunięta z listy bezpiecznych destynacji turystycznych.
Niewykluczone zresztą, że zanim premier Morawiecki zdecyduje się na ujawnienie czarnej listy, inne kraje wpiszą na nią Polskę. Skokowa liczba zachorowań w ostatnich dniach sprawiła bowiem, że doszliśmy do poziomu 15,7 zachorowań na 100 tys. mieszkańców. To 13. wynik w krajach Unii Europejskiej. Jeżeli tak się stanie, podróżowanie po kontynencie może stać się naprawdę uciążliwe. A np. jeśli chodzi o przyjaciół z Łotwy od restrykcji dzieli nas naprawdę bardzo niewiele,