Górnicy z PGG gotowi do odejścia. To tylko kwestia pieniędzy
Poznaliśmy wyniki dobrowolnej ankiety przeprowadzonej w zeszłym roku wśród pracowników Polskiej Grupy Górniczej (PGG). W sondażu wzięło udział ok. 36 proc. zatrudnionych. Zdecydowana większość z nich wyraziła gotowość wcześniejszego odejścia z górnictwa. Ale stawiają jeden warunek: musiałoby to być połączone z odpowiednim ekwiwalentem finansowym.
Narodowa zrzuta na węgiel. Każda rodzina wysupła 600 zł
Polskie górnictwo słania się na nogach, o czym świadczą wyniki i wydobycia, i sprzedaży. Nie idzie za tym restrukturyzacja zatrudnienia, a pracownicze uposażenia rosną w tempie, którego może pozazdrościć każda inna grupa zawodowa. Ta potężna kula u nogi transformacji energetycznej kosztuje nas wszystkich coraz więcej.
Górnicy rozdają ulotki, a powinni ruszyć na Warszawę. Ale nie pod kancelarię premiera
Górnicy już tak mają, że wypowiadają się na głos co jakiś czas. Potem znowu długo milczą, w końcu ponownie wypowiadają się na jakiś społecznie ważki temat. Tylko wyjątkowi złośliwcy tę ich zmienną aktywność porównują do kalendarza wyborczego, widząc niby jakieś korelacje. Dla mnie ważniejsza jest amnezja, na którą cierpią górnicy, odkąd pamiętam. Bo przecież tak wygodniej.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska publikując zarówno scenariusz bazowy (with existing measures – WEM) oraz ambitny (with additional measures – WAM) Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK) do 2030 r., musiało zdawać sobie sprawę, że tak spisane dokumenty strategiczne rozsierdzą górników, którzy cały czas trzymają się kurczowo umowy społecznej. I rzeczywiście: ich opinia na temat KPEiK ma być druzgocąca.
Energetycy i hutnicy chcą być jak górnicy. Dziwne, że chcą być robieni w konia
Rząd podpisując prawie 3,5 roku temu umowę społeczną z górnikami, zaczął bardzo ryzykowną grę. Bo też nigdy wcześniej żaden inny dokument nie chronił tak bardzo wybranej grupy zawodowej. Można było się więc spodziewać, że jak inni zobaczą, jak rząd zabezpiecza górników, to po prostu im pozazdroszczą i też wyciągną ręce po swoje. Głos w tej sprawie zabierali już energetycy i hutnicy. A teraz odezwali się związkowcy z Grupy Kapitałowej Enea.