REKLAMA

TADAM! I nagle znikają obowiązkowe składki na ZUS! Wiecie, co by to było?

Raj? Przeciwnie, piekło, a najlepsze jest to, że owym piekłem straszy właśnie sama organizacja co do zasady lobbująca na rzecz przedsiębiorców. Że niby w Niemczech jakoś się da? Bzdury! Owszem, w Niemczech składki na ubezpieczenia społeczne są niby dla przedsiębiorców dobrowolne, ale oni już wiedzą, że to nic dobrego i próbują właśnie z tym skończyć.

TADAM! I nagle znikają obowiązkowe składki na ZUS! Wiecie, co by to było?
REKLAMA

Inbę wokół dobrowolnych składek na ZUS ostatnio rozkręca PSL, a właściwie Koalicja Polska, bo chce się przedwyborczo przypodobać nowej grupie wyborców, licząc, że skradnie ich serca. Choć już wcześniej walczył o to też Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców, który wokół tego pomysłu buduje koalicję, by złożyć w Sejmie obywatelski projekt ustawy.

REKLAMA

Może i czyjeś kradną, ale jednocześnie ostatnie apele o likwidację obowiązkowych składek ZUS prowokują fale heheszków, obnażających słabości tego pomysłu.

Bo skoro tak, to może wprowadzimy też dobrowolne OC dla samochodów? Po co kogoś zmuszać do ponoszenia dodatkowych kosztów, jak nie chce? Albo dobrowolną naukę w szkołach podstawowych, bo przecież dzieci tak bardzo nie lubią klasówek, więc serwujemy im prawdziwe męczarnie?

A co, jeśli będziesz żył dłużej niż myślisz?

Problem może być jednak poważny, bo część firm, kiedy ma kłopoty i nie zarabia, a nawet jest pod kreską, i tak składki na ZUS płacić musi i to może być ostateczny gwóźdź do trumny, a tego przecież nikt nie chce, szczególnie państwo. A przecież szykuje nam się poważne pogorszenie koniunktury.

Tylko że rozwiązanie na to jest bardzo proste i wcale nie wymaga zdetonowania całego systemu ubezpieczeń - wystarczy powiązać wysokości składek dla przedsiębiorców z wysokością ich dochodów, dokładnie tak, jak dzieje się to w przypadku pracowników zatrudnionych na etacie.

Proste? Proste. I rozwiązuje główny problem. Tylko to mało chwytliwe.

Rzecz w tym, że to, co jest bardziej chwytliwe, jest destrukcyjne. Wiecie, co by się stało, gdyby składki na ZUS dla przedsiębiorców rzeczywiście stały się naprawdę dobrowolne? 

Po pierwsze, nagle mielibyśmy wysyp jednoosobowych działalności gospodarczych, które i tak są plagą w naszym kraju, bo żadną działalnością nie są, a jedynie udają, oszukując wszystkich pozostałych obywateli uczciwie płacących podatki i składki.

A zaraz potem, jak już mielibyśmy wybuch tej „przedsiębiorczości”, mielibyśmy wybuch w ZUS. I w całym społeczeństwie.

No, może nie tak zaraz, bo minęłoby może nawet kilka ładnych lat. Ale przyjmijmy argumentacje przedsiębiorców, którzy ZUS-u nienawidzą jak… nie, psy zostawmy w spokoju. Zwykle twierdzą, że to, co muszą dziś płacić ZUS-owi, sami lepiej zainwestują i nie chcą na starość nic z systemu, bo sami sobie poradzą, będą żyć za te odłożone samodzielnie składki jak król.

Tyle teoria. Ale co, jak w praktyce taki przedsiębiorca będzie za długo żył, dłużej niż myślał, i okaże się, że pieniędzy na starość jednak mu nie wystarcza? Oczywiście wtedy będzie krzyczał, że państwo o niego nie dba. Jak będzie naprawdę źle, stanie się klientem pomocy społecznej, co oznacza, że na utrzymanie weźmie go cała reszta społeczeństwa, również ta, która przez lata swoje składki płaciła.

To głęboko niesprawiedliwe i co najciekawsze, to nie tylko moje zdanie, ale również Federacji Przedsiębiorców Polskich, która w swoim stanowisku wręcz stanowczo sprzeciwia się wprowadzeniu dobrowolności w składkach ZUS. Rozumiecie? Organizacja, która jest od tego, by lobbować na rzecz przedsiębiorców głośno krzyczy: „nie idźmy tą drogą!”.

Według FPP dobrowolny ZUS „demontowałyby system emerytalny w Polsce, na dłuższą metę tworząc ogromne problemy społeczne".

Nie patrzcie na składki Niemców, to oszustwo!

To jeszcze od innej strony, bo to oczywiste, że do zwolenników dobrowolnego ZUS-u argumenty o sprawiedliwości społecznej są nic nie warte. Często za to niezwykle chętnie chwytają się przykładu Niemiec. No to proszę bardzo! Tylko uczciwie.

Otóż podstawowa różnica polega na tym, że owszem, przedsiębiorca w Niemczech nie musi płacić składek emerytalnych, ale ma możliwość opłacania ich w prywatnym systemie, który oferuje mu tzw. rentę dożywotnią, czyli świadczenie z gwarancją wypłaty do końca życia w zamian za odprowadzane składki. I wielu Niemców z tego prywatnego systemu rzeczywiście korzysta.

Rzecz w tym, że w Polsce takich produktów nie ma. Nie ma więc alternatywy dla ZUS, która nie zostawiałaby ludzi na lodzie i to podstawowy powód, dla którego powoływanie się nie Niemcy: „o, zobaczcie, tam jakoś się da” - jest zupełnie bezsensowne. Albo jest po prostu manipulacją.

Jest jeszcze coś. Niemcy wiedzą już, że ten ich system oparty na dobrowolności wcale się nie sprawdza i od lat starają się z niego wycofać! Nie jest to łatwe, bo system funkcjonuje tam od II wojny światowej, ale to pokazuje, że to wcale nie jest klucz do powszechnej szczęśliwości, a źródło wielu złych procesów.

REKLAMA

I na koniec jeszcze smaczek: wiecie, że osoby samozatrudnione po przejściu na emeryturę pobierają z systemu de facto więcej niż do niego wpłaciły? Tak przynajmniej wynika z analiz Instytutu Badań Strukturalnych. I co, ciągle źle? No jasne, lepiej nie płacić nic, a za 20 lat i tak krzyczeć do reszty społeczeństwa: dej!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA