Elektryki nie mają szans. Ropa nie powiedziała ostatniego słowa
Co dalej z ropą? Geopolityczne napięcia wciąż wstrząsają rynkiem i wywołują niepewność inwestorów. Mimo to Międzynarodowa Agencja Energetyczna uspokaja – ropa ma przed sobą jeszcze co najmniej kilka dobrych lat.

Komisja Europejska właśnie zaczęła żegnać gaz z Rosji, a w UE tak po prawdzie jedynym reprezentantem węgla jest Polska. Do tego dochodzi niemijający boom na samochody elektryczne. Tylko w 2024 r. sprzedaż pojazdów na prąd osiągnęła rekordowy poziom 17,1 mln sztuk. W 2025 r. ma przekroczyć 20 mln. Czy biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba w takim razie już powoli organizować także pogrzeb ropy naftowej? Nie tak szybko.
Popyt na ropę naftową będzie rósł mniej więcej do końca tej dekady - przekonuje Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) w swoim najnowszym opracowaniu „Ropa 2025. Analiza i prognoza do 2030 r.”.
Ropa naftowa z rekordem popytu na koniec dekady
IEA zwraca uwagę, że w związku z nasileniem napięć geopolitycznych i zwiększoną niepewnością co do globalnych perspektyw gospodarczych, rynki ropy naftowej przechodzą zmiany strukturalne. Główni ekonomiści obniżyli też prognozy wzrostu światowego PKB w 2025 r. o około pół punktu procentowego do ok. 2,8 proc. i przewidują tempo poniżej trendu ok. 3 proc. rocznie przez resztę dekady.
Kiedy przyjrzymy się trendom na rynku ropy naftowej w ciągu ostatniej dekady, zobaczymy niezwykły podwójny akt – dzięki rewolucji łupkowej Stany Zjednoczone odpowiadają za 90 proc. wzrostu podaży ropy naftowej na świecie, podczas gdy 60 proc. wzrostu globalnego popytu pochodzi z Chin. Jednak ta dynamika ulega zmianie - przekonuje Fatih Birol, dyrektor wykonawczy IEA.
Więcej o ropie naftowej przeczytasz na Spider’s Web:
Międzynarodowa Agencja Energetyczna szacuje, że Państwo Środka ma osiągnąć szczyt zużycia ropy naftowej w 2027 r. W skali globalnej popyt swój rekord ma osiągnąć w 2029 r., na poziomie 105,6 mln baryłek każdego dnia. W latach 2024–2030 ma spuchnąć o 2,5 mln baryłek dziennie. Jednocześnie światowe zdolności produkcyjne mają wzrosnąć o więcej niż 5 mln baryłek dziennie - do 114,7 mln baryłek do 2030 r. Z kolei emisja CO2 z użycia ropy osiągnie swój szczyt już w 2027 r.
W obliczu ryzyka nasilenia się konfliktów w regionie Bliskiego Wschodu i trwających negocjacji handlowych, niepewność otaczająca nasze prognozy jest znaczna - zaznacza jednocześnie IEA.
Bezpieczeństwo dostaw priorytetem
Z ewentualnymi, kolejnymi cięciami produkcji po stronie państw OPEC powinniśmy sobie jakoś poradzić. Zdaniem IEA najlepszą receptą będzie zwiększona produkcja ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Brazylii, Gujany i Argentyny. Ale największe ryzyko, związane z napięciami geopolitycznymi, związane ma być z czymś innym.
Na podstawie danych fundamentalnych wydaje się, że rynki ropy naftowej będą dobrze zaopatrzone w nadchodzących latach – ale ostatnie wydarzenia wyraźnie podkreślają znaczące zagrożenia geopolityczne dla bezpieczeństwa dostaw ropy naftowej - nie ma cienia wątpliwości Fatih Birol.
Mówi się tutaj m.in. o wyższych cłach i innych ograniczeniach eksportu i importu. Jak chociażby brana coraz częściej pod uwagę irańska blokada Cieśniny Ormuz. Analitycy szacują, że w takim scenariuszu ropa naftowa mogłaby kosztować nawet 120–120 dol. za baryłkę. Dzisiaj cena ropy to ok. 76 dol. dla Brent i ok. 74,5 dla WTI.