Polacy idą na lewe L4, a potem przychodzą z grypą do pracy. Ze skrajności w skrajność
Najnowsze wyniki badania pokazują, że 19 proc. zdrowych Polaków bierze lewe zwolnienia lekarskie, aby móc załatwić w tym czasie prywatne sprawy. Z drugiej strony aż 62 proc., kiedy są naprawdę chorzy, przychodzi do pracy z grypą lub przeziębieniem, obowiązki zawodowe przekładając nad własne zdrowie.
Przed nami wysyp L4. Te zmiany spowodowały, że pokusie trudniej się oprzeć
Od 1 stycznia 2025 roku płaca minimalna w Polsce wzrosła do 4666 zł brutto, co bezpośrednio wpłynęło na wysokość zasiłków chorobowych. Z jednej strony podwyżka oznacza większe wsparcie finansowe dla pracowników w czasie choroby, z drugiej rodzi obawy o rosnące nadużycia L4. Eksperci alarmują, że większe świadczenia mogą skłonić część pracowników do częstszego korzystania ze zwolnień lekarskich, nawet gdy ich stan zdrowia nie wymaga przerwy w pracy.
Plaga L4 przez nadużywanie alkoholu. Polacy piją coraz więcej
Rośnie liczba zwolnień lekarski wystawianych z powodu nadużycia alkoholu. Z danych ZUS wynika, że w pierwszych dziesięciu miesiącach 2024 r. takich L4 wystawiono ponad 8 tys. Natomiast liczba dni absencji chorobowej z tego tytułu wyniosła aż 83,2 tys. Dla porównania w całym 2023 r. liczba zwolnień lekarskich z powodu alkoholu wyniosła 6,6 tys., a dni absencji z tego powodu 66,3 tys.
Rewolucja w L4. Chory nie musi leżeć, wypłata zasiłku na nowych zasadach
W określonych przypadkach będzie można legalnie pracować na zwolnieniu lekarskim, jednocześnie będą inne zasady wypłaty zasiłku chorobowego, gdy chory nie przebywa w domu. Takie rewolucyjne zmiany mają obowiązywać już w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Prace nad odpowiednią ustawą zmierzają do końca.
Zmiany w medycynie pracy. Pracownicy mogą być zdrowsi i czuć się bezpieczniej
Dotychczas rola medycyny pracy była traktowana marginalnie i zazwyczaj sprowadzała się do okresowego spotykania się pracownika z lekarzem medycyny pracy. Jednak według ekspertów mogłaby ona stać się narzędziem profilaktyki i wczesnego wykrywania problemów zdrowotnych, co w dłuższej perspektywie przełożyłoby się na pieniądze, które jako kraj przeznaczamy na leczenie. Sami Polacy są otwarci na zmiany.