REKLAMA

Marnujemy tanią energię z wiatru i słońca. Nic dziwnego, że rachunki są wysokie

Odnawialne źródła energii rozpychają się coraz bardziej w polskim miksie energetycznym kosztem paliw kopalnych. Dobrym, przykładem jest ubiegłoroczny wrzesień, kiedy z węgla (kamiennego i brunatnego) mieliśmy tylko 52 proc. energii. Ale analitycy z Fundacji Instrat zwracają uwagę, że coraz trudniej z wykorzystaniem u nas tej zielonej energii i co parę miesięcy musimy ją redukować. Nisko w pas kłania się elastyczność systemu.

OZE-zielona-energia-miks-energetyczny
REKLAMA

W zeszłym roku na stronach Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) kilka razy pojawiał się komunikat o konieczności redukowania mocy OZE. Zaraz potem pojawiała się informacja o wypłacie rekompensat dla właścicieli instalacji PV. Jak zwracają uwagę analitycy z Fundacji Instrat, dla równoważenia się produkcji i konsumpcji istotna jest tzw. elastyczność systemu.

REKLAMA

Obecnie to elastyczność podaży energii elektrycznej – a więc zdolność odpowiednio dużego i szybkiego reagowania jednostek wytwórczych wchodzących w skład Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE) na chwilowy popyt – sprawia, że nasz system działa w sposób stabilny. Elastyczność tę dostarczają przede wszystkim bloki węglowe - czytamy w opracowaniu eksperckim „Zmienne OZE, zmienny pobór. Jak elastyczność popytu ułatwia rozwój OZE?”.

OZE ofiarą cięć produkcji energii

Eksperci tłumaczą, że bloki węglowe muszą zwiększać moc w godzinach wieczornego szczytu zużycia, a także w sposób ciągły dostarczają tzw. regulacji częstotliwościowej, odpowiadając na zmiany bilansu popytu i podaży w skali sekund. Nie mogą jednak stabilnie pracować z mocą poniżej minimum technicznego (ok. 40–50 proc. mocy), a uruchamianie i wyłączanie może trwać kilka godzin. 

Niemożność dalszej redukcji produkcji bloków węglowych w słoneczne, wietrzne dni powoduje, że moglibyśmy wtedy mieć „za dużo” energii elektrycznej. Gdy nadmiaru energii nie można wyeksportować (sąsiednie kraje są często w analogicznej sytuacji), dochodzi do nierynkowego redysponowania jednostek wytwórczych, czyli ścięcia produkcji - twierdzą analitycy z Instrat.

W takich sytuacjach tania i nieemisyjna energia z wiatru i słońca jest po prostu marnowana. W ten sposób w 2024 r. ograniczono u nas generację ok. 730 GWh energii elektrycznej z wiatru i słońca. I chociaż owe cięcia produkcji są charakterystyczne dla systemów w trakcie transformacji energetycznej, to perspektywa ich rosnącego potencjału niekorzystnie wpływa na rachunek ekonomiczny projektów OZE, tak prywatnych, jak i państwowych. Jak wyjść z tej pułapki? 

Rozwiązaniem jest częściowe przeniesienie brzemienia bilansowania się systemu ze strony podażowej także na popyt - przekonują autorzy opracowania Fundacji Instrat.

Zmieścilibyśmy jeszcze 9 GW zielonej energii

A im więcej taniej i czystej energii z OZE w systemie, tym większa elastyczność popytu na energię elektryczną. Wtedy też instalacje odnawialnych źródeł energii stają się bardziej ekonomiczne. Analitycy z Instrat postanowili sprawdzić, jaki potencjał ekonomiczny miałyby farmy wiatrowe i słoneczne w obecnym, mało elastycznym systemie. Za punkt wyjścia wybrano 2023 r. 

W podstawowej wersji naszego ćwiczenia zakładamy, że do systemu można dodawać nowe turbiny wiatrowe, panele słoneczne i bateryjne magazyny energii. Nie pozwalamy natomiast na odstawienia obecnie pracujących źródeł, w tym elektrowni konwencjonalnych, których praca jest częściowo wymuszona, a która nigdy nie spada poniżej ok. 6 GW, czyli średnio 25 proc. ich mocy zainstalowanej - tłumaczą eksperci.

Więcej o OZE przeczytasz na Spider’s Web:

Zgodnie z tym modelem do systemu można by w sposób kosztowo optymalny dodać ok. 8,2 GW mocy wiatru na lądzie i ok. 0,5 GW mocy fotowoltaiki. Wtedy nasz miks energetyczny byłyby dużo tańszy i czystszy już dzisiaj. Udział OZE w produkcji energii elektrycznej mógłby wynieść ok. 41 proc. (zamiast ok. 27 proc.). A emisje z polskiej gospodarki spadłyby o ok. 12 mln ton CO2. 

Do tej pory transformacja KSE przebiegała po stronie producentów – teraz coraz większą rolę odgrywać będą konsumenci, poszukujący oszczędności poprzez szersze wykorzystanie tańszej energii z zależnych od pogody źródeł słonecznych i wiatrowych - nie mają wątpliwości znawcy tematu z Instrat.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA