REKLAMA

To już odbija się na psychice Polaków. Alarmujące dane o drożyźnie

Kryzys gospodarczy i wysoka inflacja doprowadzają coraz częściej do pogorszenia zdrowia psychicznego, kondycji psychicznej i samopoczucia u Polaków. Na swój stan skarżą się zarówno młodzi, ludzie w średnim wieku i seniorzy. Autorzy najnowszego badania ostrzegają, że z powodu samej absencji w pracy spowodowanej zaburzeniami psychicznymi, gospodarka może tracić nawet 9,2 mld zł rocznie. A to tylko jedno z wielu następstw ww. sytuacji.

ceny-ropy-inflacja-w-Polsce
REKLAMA

Obecnie 48,9 proc. Polaków twierdzi, że doświadcza pogorszenia własnego zdrowia psychicznego, kondycji psychicznej, samopoczucia bądź funkcjonowania psychicznego w związku z wysoką inflacją. Tak działa na rodaków m.in. wzrost cen w sklepach i spadek realnej wartości dochodów. 41,8 proc. osób nie odczuwa tego, a 9,3 proc. – nie potrafi tego stwierdzić - wynika z najnowszego raportu pt. „Zdrowie psychiczne Polaków w czasach wysokiej inflacji” autorstwa UCE RESEARCH i platformy ePsycholodzy.pl.

REKLAMA

Wyniki są alarmujące. W dużym skrócie można powiedzieć, że blisko 15 mln Polaków może się zmagać z ww. problemami w związku z wysoką inflacją, która odcisnęła trwałe piętno na całym społeczeństwie. To będzie ciągnęło się przez kolejne lata - mówi Michał Pajdak, współautor badania z platformy ePsycholodzy.pl.

I twierdzi, że najczęstszym objawem tego jest stres, na który według obliczeń może skarżyć się nawet ok. 7,5 mln Polaków.

Wskaźnik osób, które doświadczają pogorszenia własnego zdrowia psychicznego, rośnie. I to odbija się też na gospodarce. Biorąc pod uwagę jedynie absencję w pracy osób ubezpieczonych z powodu zaburzeń psychicznych, można szacować straty minimum na poziomie od 7,4 do 9,2 mld zł rocznie – wylicza Pajdak.

Wspomniana strata dotyczy 23,8 mln dni absencji chorobowej w 2022 roku. Oprócz tego należy wziąć pod uwagę koszty zastępstwa nieobecnych pracowników, tj. ich rekrutację i szkolenia. Do tego trzeba dodać następstwa opóźnionej, niewykonanej należycie pracy i utraconych klientów, a także obciążenia wynikające z infrastruktury służby zdrowia i prywatnej opieki medycznej pracowników.

Ekspert tłumaczy, że powyższa kwota to tylko jeden ze składników. Pozostałe mogą być dodatkowo kilkukrotną tego wartością i wynosić nawet kilkadziesiąt miliardów zł rocznie.

Warto też zaznaczyć, że absencje wynikające z zaburzeń psychicznych i zachowań były aż trzykrotnie wyższe w 2022 r. niż nieobecności w pracy spowodowane chorobami nowotworowymi. Niemniej ujawnione przypadki to tylko niewielki odsetek populacji doświadczającej pogorszenia własnego zdrowia psychicznego. Nasze badanie pokazuje skalę zjawiska – alarmuje ekspert.

Różne odczucia Polaków co do problemów związanych z inflacją

Do tego analitycy UCE RESEARCH przypominają, że w lipcu ub.r. mniej Polaków niż obecnie doświadczało ww. problemów, tj. 43,7 proc. Natomiast przeciwnego zdania było 44,2 proc., a nie potrafiło tego określić 12,1 proc.

Dynamika zjawiska jest rosnąca i możemy oczekiwać dalszych wzrostów. Jeżeli dwucyfrowa inflacja zostanie z nami do końca roku i wówczas powtórzymy badanie, to wyniki znów się pogorszą. W grudniu br. nawet ok. 60-70 proc. respondentów może stwierdzić, że doświadcza pogorszenia własnego zdrowia psychicznego, kondycji psychicznej, samopoczucia bądź funkcjonowania psychicznego. Do tego sama hamująca inflacja też nie jest gwarancją, że temat zniknie, bo problem długo się zbierał i w pewnym sensie się nawarstwił – prognozuje współautor badania.

Jak tłumaczy, z reguły Polacy mają poczucie, że inflacja jest sporo wyższa niż oficjalnie podawana przez GUS. Jednak najważniejsze jest to, że tego typu myślenie dodatkowo pogarsza ich stan. A to prosta droga do różnego rodzaju zaburzeń i schorzeń, w tym tych najgroźniejszych dla życia i zdrowia, a także do kolejnych strat dla gospodarki.

Ponadto tzw. malejąca inflacja, często komunikowana np. przez polityków, wcale nie oznacza spadku cen towarów i usług, a jedynie mniejszą dynamikę ich wzrostu. Ale podejrzewam, że sporo konsumentów nie rozumie tego w ten sposób, co później przy sklepowej kasie bądź półce objawia się szokiem bądź frustracją. Inflacja zrobiła też sporą wyrwę finansową wśród Polaków, którzy mają zadłużenie w opłatach za mieszkanie lub dom. Ona będzie się pogłębiać, bo przecież są również inne bieżące opłaty. I to jeszcze bardziej pogorszy samopoczucie Polaków – zaznacza Michał Pajdak.

Wpływ inflacji na pogorszenie zdrowia psychicznego

Polacy mogą od dłuższego czasu doświadczyć inflacji na własnej skórze, nie tylko rozumianej jako wzrost cen, ale także bezpośrednich tego skutków, np. zwolnień, ograniczenia pracy czy braku perspektyw. To bezpośrednio wpływa na pogorszenie zdrowia psychicznego.

Pogorszenie tej sytuacji, patrząc na to rok do roku, nie powinno nikogo dziwić, ponieważ ostatni okres to właściwie epicentrum szalejącej inflacji i emocje do tego zbierają się w Polakach. Najgorsze jest to, że tego nawarstwienia wcale nie tak łatwo będzie się pozbyć, mimo że obecna inflacja wg oficjalnych statystyk spada. Problem się rozlał i będziemy musieli ponieść tego konsekwencje. Warto jeszcze zauważyć, że spadająca inflacja wcale nie musi wpływać na to, że ogólnie kondycja psychiczna Polaków się poprawi – stwierdza Pajdak.

Obecnie częściej skarżą się na pogorszenie zdrowia psychicznego kobiety niż mężczyźni (51,8 proc. vs 45,6 proc.). Z kolei patrząc na grupy wiekowe respondentów, widać, że ten problem deklarują przede wszystkim seniorzy w wieku 75-80 lat – 100 proc. Dalej w zestawieniu są osoby mające 18-24 lata – 61,5 proc., a następnie – 35-44 lata – 51,4 proc. Z kolei na samym końcu są Polacy w wieku 55-64 lat z wynikiem 37,6 proc.

Wyniki we wszystkich grupach wiekowych są wysokie i przerażające. Z punktu widzenia pracodawców, na szczególną uwagę zasługują młodzi Polacy, głównie reprezentanci tzw. pokolenia Z. Wśród nich notowane są m.in. największe wskaźniki wypalenia zawodowego. I jeżeli młoda osoba wchodzi na rynek pracy z takimi problemami, to często jest dużo mniej efektywna. Warto też dodać, że wówczas taki stan trwa kolejne lata, jeśli nie poddaje się ona terapii. Dla pracodawców to oczywiście wyjątkowo niebezpieczny trend – analizuje ekspert z platformy ePsycholodzy.pl.

Analitycy z UCE RESEARCH informują, że o pogorszeniu swojego stanu w związku z inflacją mówią przede wszystkim osoby zarabiające 5000-6999 zł netto miesięcznie – 56,9 proc. Dalej w zestawieniu są rodacy deklarujący dochody na poziomie 3000-4999 zł – 49,2 proc., a także 1000-2999 zł – 47,9 proc. Natomiast na końcu zestawienia znajdują się respondenci, którzy nie ujawniają wysokości swoich zarobków – 40,8 proc. Przed nimi widać ankietowanych z dochodami poniżej 1000 zł – 42,9 proc.

Zarobki w wysokości 5000-6999 często nie pozwalają na zaspokojenie ambitnych potrzeb, szczególnie klasy średniej. Osoby, które je osiągają, mają często wieloletni i jednocześnie duży kredyt na dom lub mieszkanie, a czasem nawet na drogi samochód. A jak wiadomo, w czasie szalejącej inflacji raty kredytów mocno poszły w górę, natomiast zarobki już niekoniecznie. Do tego wszystko dookoła podrożało - komentuje Michał Pajdak.

I dodaje: osobom w takiej sytuacji będzie najtrudniej poprawić swoją kondycję psychiczną, bo ich potrzeby wciąż rosną, a oni mają nawarstwione bieżące problemy, które ciężko finalnie i pozytywnie pozamykać.

To oni wykazują największe problemy ze zdrowiem

Uwzględniając poziom edukacji respondentów, widać, że o ww. problemach mówią przede wszystkim osoby ze średnim i z wyższym wykształceniem – odpowiednio 50,2 proc. i 50 proc. Nieco rzadziej wspominają o nich Polacy z podstawowym lub z gimnazjalnym wykształceniem – 45,8 proc. a także z zasadniczym zawodowym – 36,6 proc.

Dla osób z wyższym czy ze średnim wykształceniem dość trudna sytuacja materialna w dobie wysokiej inflacji może być frustrująca. Chcą więcej zarabiać, ale nie mają takich możliwości bądź są one mocno ograniczone, np. z uwagi na miejsce zamieszkania. Dlatego ich zdrowie psychiczne jest narażone na szwank – dodaje Pajdak.

Patrząc jeszcze na wielkość miejscowości, można stwierdzić, że ww. problemy dotykają głównie osoby z miast liczących 50-99 tys. mieszkańców – 58,2 proc. Dalej są rodacy z największych polskich aglomeracji, tj. co najmniej 500-tysięcznych – 51,9 proc. Na końcu zestawienia widać Polaków z miast mających 200-499 tys. ludności – 42,8 proc., a także osoby ze wsi i z miejscowości liczących do 5 tys. mieszkańców – 42,9 proc.

REKLAMA

Zestawienie wyników dot. stopnia edukacji i miejsca zamieszkania, ewidentnie pokazuje, że wysoka inflacja najgorzej wpływa na osoby ze średnim wykształceniem z mniejszych miejscowości. Właśnie im jest najtrudniej zmienić pracę i wynegocjować wyższe wynagrodzenie. Ciężej jest im też cokolwiek odłożyć, żeby w gorszych czasach mieć lepszy komfort życia, a to potrafi mocno negatywnie wpłynąć na psychikę człowieka – podsumowuje ekspert.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA