Dopiero co dwie awarie pod rząd miał BLIK. Ale przyzwyczajcie się do tego, bo niedziałające płatności elektroniczne to będzie nowa normalność. Jak się ratować? Na razie zostaje nam gotówka. Ale przed nami coś jeszcze lepszego.

Coraz częściej mamy do czynienia w Polsce z cyberatakami i chyba należy uznać to już za nową normalność. To nie pierwsza i na pewno nie ostatnia taka sytuacja.
Ciągle nas atakują
Zresztą minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski przyznał, że tego typu ataki zdarzają się regularnie, tyle że w większości przypadków polskie służby skutecznie je blokują, zanim jeszcze wy odczujecie skutki.
Poza cyberatakami mogą się zdarzyć jeszcze awarie czy ataki na infrastrukturę energetyczną, która też spowoduje, że pieniądz elektroniczny będzie bezużyteczny.
Więcej wiadomości na temat pieniędzy można przeczytać poniżej:
Czyli co? Tylko gotówka nas uratuje? W Polsce - tak. Choć to wcale nie znaczy, że teraz wszystkie pieniądze trzeba wypłacać i posługiwać się wyłącznie monetami i banknotami. Dobrze mieć po prostu pod ręką trochę gotówki, by przetrwać tydzień w razie awarii czy ataku.
Świat idzie do przodu i pracuje nad pieniądzem, którym może być jednocześnie elektroniczny i offline. To plan B na sytuacje, jeśli wystąpi płatniczy blackout i potrwa nie kilka godzin, ale kilka dni, a może nawet tygodni.
Nad takim rozwiązaniem pracują już od jakiegoś czasu Dania i Szwecja, a pełną gotowość na płatniczy blackout oba kraje maja osiągnąć już w połowie 2026 r.
Płatności kartą, jak padnie internet
Plan Skandynawów jest taki, żeby ludzie mogli kupować artykuły pierwszej potrzeby jak żywność czy leki za pomocą kart płatniczych największych sieci przez co najmniej tydzień, kiedy padnie w kraju internet, czyli nie będzie dostępnych systemów, które odpowiadają za rozliczenia.
Ważne zastrzeżenie, że rozwiązanie nie zadziała, jeśli po prostu padnie prąd.
Jeśli zabraknie internetu, nie będzie się dało dokonywać rozliczeń między bankami i organizacjami płatniczymi, ale to nie jest kluczowy problem, bo przecież transakcje offline już dziś są możliwe na pokładach samolotów.
Problem trzeba rozwiązać inaczej:
- ustalenie wspólnego limitu transakcji offline pomiędzy bankami a organizacjami płatniczymi, bo dziś są one różne;
- ustalenie podziału ryzyka miedzy nimi, jeśli się okaże, że na koncie, które powinno być rozliczone, nie ma środków;
- masowa wymiana terminali płatniczych, zwłaszcza w sklepach spożywczych, supermarketach czy aptekach.
Masowa wymiana terminali płatniczych
O co chodzi z tą wymianą terminali? Terminal standardowo może przechowywać około 1000 płatności offline, żeby rozliczyć je później, kiedy już połączy się z internetem. Ale wyobraźmy sobie, że sieci nie ma nie dwie godziny, ale tydzień, a mówimy o supermarkecie, przez który w ciągu godziny przewija się tysiąc klientów. Terminale muszą zatem zostać zamienione na takie z bardziej pojemną pamięcią i funkcją przechowywania w pamięci płatności offline.
Czy Skandynawowie zdążą do połowy 2026 r.? Wielu twierdzi, że nie. Ale i tak są liderami na świecie i to oni wyznaczą standard i procedury. A jak już to zrobią, założę się, że migiem pójdzie za nimi cały świat, a przynajmniej Europa.







































