Górnicy czują się oszukani. Tym razem Barbórka i rajd z Sasinem po karczmach piwnych tego nie zmienią
Jeżeli rząd myśli, że na kilka tygodni przed Barbórką wystarczy zapowiedzieć bardziej elastyczną politykę węglową, a wcześniej nakłonić Solidarność do odwołania Marszu Godności i w ten sposób zadbać o dobre nastroje górników - to bardzo się myli. Tym razem taka taktyka się nie sprawdzi i odwiedzanie kolejnych karczm piwnych na Śląsku przez wicepremiera Jacka Sasina nic w tym względzie nie zmieni. Bo górnicy czują się przez rząd oszukani i trudno im się dziwić.
Rząd ciągle nie ma żadnej taktyki węglowej. Obóz władzy nie jest w stanie nawet w tym względzie uzgodnić tzw. komunikatu dnia. Raz politycy Zjednoczonej Prawicy mówią o konieczności otwierania nowych kopalń, a raz o koniecznej ostrożności przy dalszym finansowaniu górnictwa. Ten wykluczający się dwugłos podlewany jest jeszcze sporą dozą niepewności. Nie wiadomo wszak, co dalej z umową społeczną rządu z górnikami, która zakłada m.in. i gwarancje zatrudnienia i harmonogram likwidowania kopalń do 2049 r. Nie do końca też jest jasne, jak ma wyglądać przechodzenie zarówno aktywów węglowych, jak i samych pracowników pod skrzydła Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, która - zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Aktywów Państwowych - ma powstać na początku przyszłego roku. Nic więc dziwnego, że górnicy coraz bardziej tracą cierpliwość i żądają od rządzących konkretnych deklaracji.
Górnicy już raz zmienili rząd, mogą zrobić to znowu
Rząd pewnie myśli, że wszystko ma pod kontrolą. Już górnicy mieli wykrzykiwać swoje racje w Warszawie, ale na ostatniej prostej udało się odwołać, a raczej przenieść w czasie manifestację Solidarności. Pocieszające sygnały stara się też wysyłać na Śląsk wiceszef rządu i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, który ostatnio dał jasno do zrozumienia, że harmonogram zamykania kopalń musi ulec zmianie. I o ile ma się dalej kończyć na dacie 2049 r., to powinien jednak zadebiutować z ok. 10-letnim poślizgiem, do czasu uruchomienia pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej.
Tylko, że to ułuda, a górnicy są po prostu coraz bardziej wściekli na rząd. Związkowcy ostrzegają, że kiedyś próbował robić ich w konia rząd Ewy Kopacz i skończyło się to zmianą władzy. I teraz może być tak samo.
Zdaniem szefa śląsko-dąbrowskiej Solidarności w Polsce ciągle nie widać zwrotu ku energetycznej suwerenności i korzystaniu z własnych zasobów. Bardziej za to pogłębia się tendencja, że rządzi kasa i duży biznes.
Polityka Energetyczna Polski do zmiany
Rząd zdaje sobie sprawę, że przesuwając w czasie Marsz Godności, w żaden sposób nie zniwelował górniczego niezadowolenia, z którym prędzej czy później przyjdzie się zmierzyć. I stąd taktyka kroku wyprzedzającego.
W nowej strategii to węgiel, a nie gaz ma być paliwem przejściowym, które bezpiecznie doprowadzi nas do transformacji energetycznej. Zresztą stosowne zapisy wprowadzono już do założeń aktualizacji PEP2040 z marca br.
Jak spadnie cena węgla, to rząd znowu zapomni o górnikach
Ale górnicy w ten węglowy zwrot najzwyczajniej w świecie nie wierzą. Zbyt często nic nie wychodziło z tego typu obietnic. Boją się też, że jak wojna na Ukrainie wreszcie się skończy, to cena węgla mocno spadnie, umowy społecznej dalej nie będzie, a premier Morawiecki stwierdzi, że trzeba kopalnie jednak szybciej likwidować.
Przy okazji górnicy ponownie nie zostawiają suchej nitki na polityce klimatycznej UE, przez którą - ich zdaniem - Europa jest coraz słabsza gospodarczo.