REKLAMA

Górnictwo czeka na cud. Szefostwo PGG i rząd grają na czas

Co będzie w końcu z tą umową społeczną z górnikami? Czy budżet państwa, nie bacząc na rosnący wolumen OZE i dramatycznie rosnące koszty wydobycia, dalej będzie dopłacać do górnictwa miliardy złotych? Przeczytałem wywiad z szefostwem Polskiej Grupy Górniczej (PGG) i dalej nic nie wiem.

górnictwo PGG
REKLAMA

Transformacja polskiego górnictwa to taki zwitek papieru, którego nie chcą otwierać kolejne rządy, bo boją się, że dopiero zacznie śmierdzieć. Wpadają w ten sposób we własną pułapkę, bo im dłużej będą zwlekać z tą decyzją, tym smród będzie gorszy. Gwarantuję. A dzisiaj już naprawdę bardzo trudno udawać, że z kondycją naszego górnictwa jest wszystko ok. Bo nie jest. Wydobycie i sprzedaż węgla spadają już w ciągu miesiąca poniżej 3 mln t. Przy obecnym poziomie zatrudnienia koszt wydobycia jednej tony przekracza tym samym już 1000 zł. 

Związkowcy zaś bronią jak Częstochowy umowy społecznej z maja 2021 r., która zakłada, że nasze kopalnie będą fedrować jeszcze przez prawie ćwierć wieku do 2049 r. Na horyzoncie zaś nie ma żadnych rozwiązań, strategii, czy planów. Dlatego, jak zobaczyłem obszerny wywiad z szefostwem największej spółki węglowej PGG w „Nowym Górniku”, nabrałem nadziei, że coś mi się w tej mojej łepetynie w niektórych przynajmniej aspektach wyjaśni. Po lekturze niestety wiem jedno: że dalej nic nie wiem. I raczej na bank nie leci z nami żaden pilot.

REKLAMA

Górnictwo, czyli dużo słów i bardzo mało konkretów

Tak, zdaję sobie sprawę, że PGG w całości należy do Skarbu Państwa i to w rządzie należałoby szukać odpowiedzi na pytanie dotyczące transformacji górnictwa. Ale to przecież w niczym nie przeszkadza, żeby szefostwo największej spółki wydobywczej, zatrudniającej ponad 36 tys. pracowników, nie miało swoich pomysłów w tej sprawie, prawda? Stąd ta moja nadzieja, jak zobaczyłem wspomnianą rozmowę. Niestety, zbyt wiele się po jej lekturze nie dowiedziałem.

Naszym priorytetem jest prowadzenie transformacji „po gospodarsku”, dostosowanej do lokalnych realiów i zabezpieczającej nowe miejsca pracy oraz funkcje społeczne dla terenów pokopalnianych - twierdzi Łukasz Deja, prezes PGG.

Dalej jest o rozwijaniu własnych kompetencji, m.in. przez platformę projektową, a także o rozmowach z partnerami zagranicznymi. 

Widzimy duży potencjał w łączeniu transformacji z aspektami demograficznymi i lokalnym rozwojem gospodarczym. Kluczowe jest, by proces zmian był długofalowy, a nasze działania elastyczne i otwarte na współpracę, bo tylko wtedy możemy stać się przykładem skutecznej transformacji w skali europejskiej - przekonuje szef PGG.

Niestety, pachnie tutaj na kilometr czystym PR-em, gdzie tradycyjnie na konkrety nie ma miejsca. Wydaje się też, że prezes PGG musiał przejść jakieś polityczne szkolenie, żeby jednocześnie dużo mówić i tak naprawdę nic lub niewiele przekazywać.

Transformacja? Boję się o kalendarz polityczny

Rafał Gąsior, dyrektor Biura Kontrolingu Strategicznego PGG, też chce, żeby proces transformacji górnictwa był prowadzony po gospodarsku, żeby dawał nowe możliwości, a wobec niestabilnej sytuacji międzynarodowej pozwalał być przygotowanym na różne scenariusze. 

Zależy nam, aby proces transformacji był dopasowany do naszych realiów - przekonuje.

Z kolei Łukasz Klata, zastępca szefa Biura Kontrolingu Strategicznego PGG, podkreśla wagę czerpania z doświadczeń innych w tym zakresie. Mówi o wstępnych rozmowach z Niemcami, Anglikami i Hiszpanami. 

Możliwe, że w przyszłości będziemy sięgali po ich wiedzę i doświadczenia już w ramach konkretnych przedsięwzięć. Obecnie koncentrujemy się na zbudowaniu własnego know-how - twierdzi Klata.

Więcej o górnictwie przeczytasz w Bizblog:

A może wy wiecie po tych wszystkich słowach, jak ma wyglądać transformacja górnictwa w Polsce? Jakie są plany dotyczące zmniejszenia zatrudnienia i zwiększenia na ten czas wydobycia? A co z inwestycjami (na przykład tymi koncentrującymi się na wychwycie dwutlenku węgla) wpisanymi w umowę społeczną, pod którą widnieje też podpis ówczesnego szefa PGG? Niestety, tego się nie dowiecie. 

Czytam w „Nowym Górniku” tę rozmowę kilka razy, żeby nie było, że coś ważkiego mi umknęło. I przy okazji coraz bardziej się boję. Bo widać, jak na dłoni, że na razie konkretnego pomysłu na transformację naszego górnictwa nie ma ani rząd, ani największa spółka węglowa. A przecież będzie tylko gorzej. Dlaczego? 

REKLAMA

Bo polskie górnictwo jest już tradycyjnie zakładnikiem wyborów. Każdych. Prezydenckich, parlamentarnych, europejskich i samorządowych też. I zawsze przy tej okazji jest na łase populistów. Ci zaś, co pokazują nie tylko wybory w Polsce, w erze przekłamań i dezinformacji, przeżywają drugą młodość. Tymczasem w Polsce najpierw w 2027 r. mamy wybory parlamentarne, a potem w 2029 r. wybory samorządowe i do Parlamentu Europejskiego. Na 2030 r. zaplanowane są zaś wybory prezydenckie. 

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-09-01T12:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-01T10:34:21+02:00
Aktualizacja: 2025-09-01T09:49:47+02:00
Aktualizacja: 2025-09-01T08:56:12+02:00
Aktualizacja: 2025-09-01T08:07:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-01T05:47:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-31T16:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-30T18:43:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-30T15:39:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-30T12:28:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-30T05:51:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA