ETS2 ma nowego przeciwnika. To najtwardszy zawodnik w Europie Środkowej
Zwycięzca wyborów parlamentarnych w Czechach chce jak najszybciej odwiedzić Polskę. Dla naszych południowych sąsiadów jesteśmy teraz najważniejszym sojusznikiem do odrzucenia systemu ETS2, wycelowanego w emisje CO2 z budownictwa i transportu.

Wygrana w wyborach w Czechach antyukraińskiego Andreja Babisza to nie lada kłopot dla liberalnej Brukseli. Kontrowersyjny miliardem, nazywany „czeskim Victorem Urbanem”, nie chce dostarczać Kijowowi żadnej amunicji ani broni. Nie celuje też w większe wydatki na obronność. Jego priorytetem ma być za to poprawa codziennego życia Czechów. I w tym względzie Babisz liczyć będzie też na rząd w Polsce. W końcu wspólny wróg zawsze jednoczy. A dla Pragi i Warszawy to system handlu emisjami ETS2, liczący emisję CO2 też z budownictwa i transportu, który ma wejść w życie w 2027 r.
Jeśli ludzie nas wybiorą, na pierwszym posiedzeniu rządu przyjmiemy negatywne stanowisko w sprawie nowych uprawnień do emisji. Natychmiast wyślemy pisma do Rady Europejskiej i Komisji Europejskie - zapowiadał Babisz w rozmowie z serwisem informacyjnym Echo24.
Emisje CO2 z ETS2, czyli Praga z Warszawą pod rękę?
Babisz nie ukrywa przy okazji, że będzie szukał wśród państw UE sojuszników, którzy podzielają jego zdanie względem systemu handlu emisjami ETS2. I przyznaje, że w pierwszej kolejności patrzy na Polskę. Przypomnijmy, że rząd Donalda Tuska dwoi się i troi, żeby liczenie emisji CO2 z budownictwa i transportu przynajmniej przełożyć w czasie.
Jedna z pierwszych dróg będzie prowadziła do Polski, która zmieniła ETS2 i tak właśnie ma on działać, a także do innych kwestii i dlatego mówimy o tym jako Polacy - zapowiedział Andrej Babisz.
Więcej o emisji CO2 przeczytasz w Bizblog:
Wiadomo, że polski rząd celuje w co najmniej odsunięcia w czasie o trzy lata rozliczeń emisji CO2 w ramach systemu ETS2. Pod koniec tegorocznej prezydencji Polsce udało się też zorganizować list, pod którym podpisać miało się 16 krajów UE. Państwa członkowskie domagają się w nim większej kontroli celnej, co miałoby być receptą na ceny emisji CO2 dla budownictwa i transportu. W Czechach politykę wycelowaną w ETS2 wspiera m.in. skrajnie prawicowe i eurosceptyczne ugrupowanie Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD).
Należy zainicjować z Brukselą jednorazowe zawieszenie obowiązkowego udziału Republiki Czeskiej w ETS2, promować dobrowolność, szukać sojuszników wśród państw z tym samym terminem, złożyć skargę konstytucyjną, a ostatecznością jest odrzucenie wprowadzenia ETS2, kosztem tego, że Republika Czeska zapłaci grzywnę. To jasne ze strony UE - twierdzi w rozmowie z Echo24 Tomio Okamura, szef SPD.
Polskie gospodarstwa domowe na celowniku
Ograniczanie emisji CO2 z budownictwa i transportu ma sporo kosztować. Przypomnijmy, że zgodnie z raportem „Nierówności regionalne europejskiego systemu ETS-2” największe kłopoty finansowe system handlu emisjami ETS2 ma przynieść krajom Europy Środkowo-Wschodniej, takim jak Polska, Bułgaria i Węgry.
Wyniki wskazują, że gospodarstwa domowe o niskich dochodach, gospodarstwa domowe na obszarach wiejskich i rodziny wielodzietne są nieproporcjonalnie dotknięte, przy czym najsilniejsze skutki zaobserwowano w regionach Europy Środkowo-Wschodniej o niższym PKB - przekonują autorzy opracowania.
Z wcześniejszej zaś „Analizy wpływu ETS2 na koszty życia Polaków” wynika, że w przypadku grzania gazem dodatkowe obciążenie finansowe gospodarstw domowych z powodu systemu handlu emisjami ETS2 w latach 2027–2030 będzie na poziomie 6338 zł rocznie. W przypadku ogrzewania budynku mieszkalnego powierzchni 100 m kw. węglem - rachunki do 2030 r. wzrosną aż o 10311 zł.