Zamiast pięćset będzie zero? Strajk pracowników socjalnych może zablokować wypłatę 500+
W poniedziałek rząd z pompą rozpoczął kampanię informowania społeczeństwa o programie 500+. W liście wystosowanym do pracowników socjalnych minister rodziny Bożena Borys-Szopa mobilizuje i zagrzewa do pracy, by pieniądze dotarły do Polaków jak najszybciej. Tymczasem w ośrodkach pomocy społecznej wrze. Pracownicy GOPS-ów i MOPS-ów szykują się do strajku. A jeśli dojdzie do protestu, Polacy na sto procent nie dostaną 500+ na czas.
Fot: www.malopolska.uw.gov.p
- Ludzie są zdesperowani, nie wiem, czy większość, ale na pewno sporo z nich zdecyduje się na protest - mówi nam anonimowo jeden z pracowników socjalnych z Lubelszczyzny, odpowiedzialny w gminie za wypłatę 500+. - Wystarczy iskra. Gdy zaczną strajkować pierwsze ośrodki (pomocy społecznej - przyp. red.), kolejne się do nich dołączą. To, że akurat teraz ważą się losy protestu, to wcale nie przypadek. Lada moment mamy zacząć przyjmować dokumenty w sprawie 500+. Jak pójdzie informacja, że termin wypłaty świadczenia jest zagrożony, to może rządzący wreszcie raczą się pochylić nad naszymi postulatami - wyjaśnia.
Pracownicy socjalni, asystenci rodziny, pracownicy socjalni, opiekunowie całodobowej opieki społecznej oraz pracownicy obsługujący świadczenia, w tym program 500+, uważają, że nigdy nie było tak fatalnie. Ich zdaniem jeszcze nigdy nie mieli tylu obowiązków. Po zgłaszaniu od co najmniej roku swoich postulatów i odbijania się od Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej jak od ściany czarę goryczy przeważyło rozszerzenie świadczenia 500+ na pierwsze dziecko.
Zobacz także
Zanim zastrajkujemy, musimy załatwić wszystkie formalności.
Maria Kamińska, sekretarz Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej, moim pytaniem o rychły strajk wcale nie jest zdziwiona.
Jednak zanim zaczniemy szafować terminami musimy zadbać o formalności określone w przepisach - zastrzega w rozmowie z Bizblog.pl.
Wszystko po to, żeby protestującym nikt nie mógł zarzucić, że ich strajk jest nielegalny.
Zbieramy deklaracje występowania w imieniu różnych grup zawodowych w trakcie tego protestu z całej Polski. Zbieramy je tak od związków zawodowych, jak i osób niezrzeszonych. Liczy się dla nas każdy głos. Dopiero jak do nas wszystkie spłyną, będziemy mogli zastanowić się nad kolejnym krokiem - argumentuje Maria Kamińska.
O tym, że strajk jest już przesądzony - przekonują mnie moi rozmówcy z kilku ośrodków pomocy społecznej z województwa śląskiego. Wszyscy mówią w podobnym tonie i wszyscy proszą o anonimowość.
Jest naprawdę źle. Mamy coraz więcej zadań, a warunki pracy tylko się pogarszają. I nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi tak naprawdę o całokształt- słyszę, rozmawiając z pracownikami miejskich ośrodków pomocy społecznej w Siemianowicach Śl., Katowicach czy Gliwicach.
Strajk pracowników socjalnych z niezmienionymi postulatami.
Formalnie pracodawcami pracowników socjalnych są samorządy terytorialne. Ale chodzi o zmiany w przepisach, do czego już trzeba rządowej aktywności. Chodzi chociażby o zwiększenie dodatku terenowego oraz wydłużenie okresu urlopu dodatkowego. Resort proponuje jedynie, by w tym przypadku taki urlop przysługiwał po czterech, a nie jak do tej pory po pięciu latach pracy. Zdaniem pracowników socjalnych do wypalenia zawodowego w ich przypadku dochodzi znacznie szybciej i domagają się głębszych zmian. Chcieliby nabywać prawa do dodatkowego urlopu po trzech latach pracy. Ów urlop zaś - ich zdaniem - powinien zostać wydłużony z 10 do 12 dni.
Nie brakuje postulatów finansowych. Pracownicy socjalni przekonują, że mają o wiele więcej obowiązków i zadań niż urzędnicy samorządowi. Ale niestety w pensjach jakoś tego nie widać. Zależy im również na poprawie bezpieczeństwa pracy. Z danych samego MRPiPS wynika, że co roku mamy do czynienia z ok. 100 napaściami na pracowników socjalnych.
Resort pozostaje od miesięcy niewzruszony na te postulaty. Odpowiedź zawsze jest taka sama, nie do nas powinny być kierowane żądania, a do samorządowców, którzy organizują pracę pracownikom socjalnym.
Pracownicy pomocy społecznej realizują zadania z ponad 25 ustaw rządowych, a nie uchwał gmin. Zadania te są własne wyłącznie z nazwy, ponieważ to rząd kształtuje obowiązki w zakresie pomocy społecznej, które mają wypełniać samorządy - stoi na stanowisku Polska Federacja Związkowa Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej.
To może ministerstwo zacznie rozmawiać, gdy strajkujący zablokują 500+?
Pracownicy MOPS-ów uważają, że rząd bawi się z nimi w kotka i myszkę, jak wcześniej miało to miejsce w przypadku rezydentów-lekarzy czy nauczycieli. I tak naprawdę nikt z gabinetu Mateusza Morawieckiego nie traktuje ich poważnie.
Tego strajku by nie było, gdyby przez ostatnie pół roku naszego protestu rząd podjął z nami rozmowy. Jedno, nawet kilkugodzinne spotkanie w marcu tego roku trudno uznać za wysłuchanie naszych postulatów, tym bardziej że najczęściej w odpowiedzi słyszeliśmy, że nie da się ich zrealizować - mówi OKO.press przewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej Paweł Maczyński.
Uderzą tam, gdzie najbardziej zaboli.
Aby w rozgrywce z rządem osiągnąć efekt, pracownicy socjalni nie kryją, że chcą zablokować albo mocno utrudnić przyjmowanie i rozpatrywanie wniosków na 500+. Takie dokumenty online będzie można składać już za chwilę - od 1 lipca. Miesiąc później przyjmowanie wniosków papierowych.
Tylko proszę nam nie mówić, że uprawiamy politykę, bo daliśmy rządzącym mnóstwo czasu na uniknięcie tej sytuacji. Ten strajk to efekt ich bierności i konsekwentnego ignorowania postulatów pracowników pomocy społecznej. Wiemy już, że niezwykle ważne będzie uniknięcie narzucanej przez rząd retoryki opartej na emocjach. Przeciwko nauczycielom zastosowano broń populizmu, pokazywano płaczące dzieci, sondaże. A przecież podwyżek nie przegłosowuje się w sondażach - mówi Paweł Mączyński.
Zamiast odpowiedzi na postawione ponad rok temu żądania, pracownicy ośrodków pomocy społecznej otrzymali niedawno list od nowej minister rodziny Bożeny Borys-Szopy, w którym szefowa resortu apeluje:
(...) proszę zwrócić uwagę, aby proces przyjmowania wniosków (o 500+ - przyp. red.) oraz przyznawania świadczeń wychowawczych przebiegał sprawnie i bez zakłóceń, a wypłaty nowo przyznanych świadczeń dokonywane były na bieżąco już od lipca br. Środki na wypłaty przyznawanych świadczeń wychowawczych są w pełni zabezpieczone w budżecie państwa.
Nie boimy się protestu, bo dobrze wiemy, jak mało ludzi zajmuje się kwestią 500+
Wśród 40 tys. pracowników socjalnych i opieki społecznej 19 tys. to pracownicy zajmujący się osobami w trudnej sytuacji rodzinnej, finansowej, zawodowej czy zdrowotnej, 4 tys. to asystenci rodzin wspierających dziesiątki tysięcy rodzin szczególnie w zakresie opieki i wychowania dzieci, a 17 tys. pracowników pomocy społecznej zajmuje się opieką nad osobami starszymi i niepełnosprawnymi. W razie strajku bez wsparcia może zostać 1 mln rodzin walczących z przemocą, uzależnieniami, niepełnosprawnością czy samotnością.
Około 5 mln wniosków do rozpatrzenia - tak wygląda program 500+ w oczach zaledwie 186 (!) pracowników zajmujących się 500+. Rozszerzenie o świadczenia na pierwsze dziecko tę liczbę zwiększa o dodatkowe 2 mln. Przypomnijmy, że gdy program 500+ ruszał, rząd obiecywał 7 tys. nowych etatów.
Rząd wymyślił, że skoro z obsługą na drugie i kolejne dziecko programu 500+ poszło tak gładko i cały czas idzie bardzo dobrze, to pewnie tak samo będzie z wnioskami o świadczenie na pierwsze dziecko. I żadnej kasy przy okazji nie trzeba z tego względu dosypywać - słyszymy w w jednym z warszawskim ośrodków pomocy społecznej.
Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, w rozmowie z Bizblog.pl przekonuje, że nie ma powodów do obaw, by pracownicy socjalni zablokowali wypłatę 500+.
Niezadowolenie pracowników socjalnych nie jest dla nas nowością - mówi w rozmowie z Bizblog.pl. - Wszak wcześniej organizowano manifestacje pod budynkiem ministerstwa. Ich postulaty, jako pracowników samorządowych, powinny trafiać do samorządów terytorialnych. Natomiast w perspektywie ewentualnego strajku nie mam żadnych obaw względem realizacji rozszerzonego programu 500+. Przekazywane są na jego rzecz dobre środki i nie powinno być kłopotów. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak niewielka liczba pracowników socjalnych obsługuje ten program - uważa wiceminister Szwed.
Wiceszef resortu rodziny zadaje się nie doceniać tego, co zauważyli pracownicy socjalni. Skoro tak niewiele osób zajmuje się 500+, to sparaliżować go będzie o wiele łatwiej niż tam, gdzie pracuje kilka tysięcy osób, zwłaszcza że w wielu mniejszych gminach sprawy związane ze sztandarowym programem rządu obsługuje często tylko jedna osoba.
Tu chodzi o godność i sprawiedliwość
Ten zawód nigdy nie był dowartościowany, a wymagania stawiane kandydatom do tej pracy są ogromne. Ale teraz czara goryczy się przelała. Tak jak dla nauczycieli tą kroplą było ogłoszenie 500 zł na krowę, dla pracowników socjalnych było rozszerzenie 500+ na pierwsze dziecko. Pracownicy socjalni mają ogromne poczucie niesprawiedliwości, że w kraju więcej pieniędzy należy się tym, którzy nic nie robią i żyją z zasiłków, niż im, którzy te pieniądze przyznają. W tym proteście nie chodzi wyłącznie o czynnik ekonomiczny, ale przede wszystkim o godność i sprawiedliwość społeczną - przekonuje prof. Piotr Broda-Wysocki z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.