Dobra, panowie, koniec bajania o LGBT. Czas pogadać o gospodarce. Bądźcie jak Krzysztof Bosak
Tak jak się spodziewałem, wyniki pierwszej tury wyborów prezydencki zostały kompletnie zignorowane przez rynek. Ojej, dlaczego? Bo kandydaci chyba doszli do wniosku, że prezydent ma minimalny wpływ na gospodarkę, dlatego dyskutowali o mniejszościach seksualnych.

W poniedziałek rano euro kosztowało 4,46588 zł, dolar 3,96456 zł, frank szwajcarski 4,19088 zł, a funt 4,90908 zł.

Największy ruch widać było na amerykańskiej walucie, która do złotego straciła 0,30-0,35 proc. W przypadku innych par PLN zyskiwał 0,05 proc., czyli tyle co nic.

Giełda otworzyła się na minimalnym minusie, WIG20 tracił tuż po 9.00 0,15 proc., ale potem zaczął powoli piąć się do góry, pewnie inwestorzy rozglądają się po innych europejskich rynkach, próbując się upewnić, co też nowy tydzień im przyniesie.

Obrzydliwie ciepła woda w kranie
Na polskich indeksach i walucie nie widać reakcji z kilku powodów.
Najważniejszy jest taki, że wyniki wyborów prezydenckich są zgodne z oczekiwaniami. Prawdopodobnie wygrał Andrzej Duda, ale z wynikiem poniżej 50 proc. i w drugiej turze zmierzy się z Rafałem Trzaskowskim.
Drugi, który osobiście mocno mnie dotyka i wkurza, zasygnalizowałem na początku. Nie było i nadal nie ma poważnej debaty w sprawie gospodarki, tak jakby nic się działo, było super i bardzo miło, a przecież to nieprawda. Bo lada chwila przekonamy się, jak bardzo po kieszeni nas łupnie epidemia i lockdown.
To prawda, ciężar walki ze skutkami koronakryzysu wziął na siebie rząd, ale jako wyborca chciałbym usłyszeć, co na temat działań podjętych przez ministrów premiera Morawieckiego sądzi Rafał Trzaskowski. Czy jako prezydent podpisze ustawę dopuszczającą większe zadłużanie państwa, a może nawet zniesienie reguły wydatkowe? Zablokuje? Jeśli tak, to dlaczego?
Zobaczymy, może kampania przed drugą turą będzie bardziej krwista i pojawi się jakieś mięcho, zamiast dywagacji o tęczach.
Notabene, zauważyliście, że jedynym kandydatem, który postawił na jasny i spójny przekaz w sprawie gospodarki i biznesu, a na dodatek opowiadał o tym w poważny sposób, był Krzysztof Bosak? I zobaczcie, jaki wynik wykręcił.
Czy druga tura wyborów wstrząśnie złotym?
Za dwa tygodnie może być zdecydowanie ciekawiej. Pod warunkiem, że wybory wygra kandydat opozycji.
Rynki lubią, jak wszystko jest poukładane i przewidywalne. Teraz w Sejmie większość ma Prawo i Sprawiedliwość, prezydent popierany przez to ugrupowanie nie robi mu wbrew i podpisuje szybko ważne ustawy.
A co będzie, jak głową państwa zostałby Rafał Trzaskowski?
No właśnie, sądzę, że będzie o wiele ciekawiej. Nie tylko po zaprzysiężeniu, ale też po ogłoszeniu wyników wyborów.
Na rynkach dobrze wiedzą, co to oznacza. Wszystko może zostać wywrócone do góry nogami. Zamiast stabilności i przewidywalności przepychanki, posądzenia o sabotaż i obstrukcję.
Ale by się działo!
Bo jaki interes będzie miał Rafał Trzaskowski w podpisywaniu ustaw dostarczanych przez rząd, a zwłaszcza w ramach tzw. inicjatyw poselskich? W tym drugim przypadku PiS kilka razy obszedł długą i żmudną ścieżkę legislacyjną i to w sprawach dość istotnych dla Polaków i gospodarki.
Wykorzystał to, że w przypadku projektów ustaw zgłaszanych przez posłów nie trzeba nowych przepisów poddawać konsultacjom społecznym. W ten sposób grupa parlamentarzystów zgłosiła pomysł wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę, projekt ustawy jak burza przeszedł przez Sejm i Senat, a prezydent szybko podpisał. Gdyby Trzaskowski był prezydentem, mam wrażenie, że taki numer by raczej mnie przeszedł.
Kiedy Sejm może odrzucić weto prezydenta?
Oczywiście Sejm może odrzucić sprzeciw prezydenta większością trzech piątych głosów. Aby przyjąć ustawę bez zgody głowy państwa, musi ją wtedy poprzeć 276 posłów z 460.
Aby głosowanie było wiążące, na sali obrad musi przebywać minimum połowa parlamentarzystów, czyli 230. W przypadku tego minimum, większość trzech piątych wynosi 138 głosów. PiS ma 235 posłów, na dodatek kilkunastu z nich to gowinowcy, którzy nie zawsze zgadzają się z pomysłami prezesa Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego.
Robi się coraz ciekawiej, nie?
Ale naprawdę interesująco może się zrobić pod koniec roku, gdy uchwalany jest budżet. Zgodnie z Konstytucją ustawa musi pojawić się u prezydenta w ciągu czterech miesięcy od rozpoczęcia prac nad nią w Sejmie. Jeśli rządowi przydarzyłby się poślizg, prezydent może skrócić kadencję Sejmu i Senatu, rozpisując przedterminowe wybory...
To wszystko możemy zobaczyć za dwa tygodnie, obserwując reakcję na wynik wyborów na złotym i WIG-ach.