Polska ma najtańsza energię w Europie. Normalnie cud
Ten rok nie zaczął się dobrze dla przeciwników odnawialnych źródeł energii. Czekający z utęsknieniem na drugą kadencję prezydenta Donalda Trumpa, który obiecał renesans paliw kopalnych, muszą ciskać pod nosem najgorsze przekleństwa, bo od dwóch dni w Polsce nieźle wieje, a do tego nawet porządnie świeci. A to ma swoje konkretne przełożenie na cenę energii. Przez co nie wiadomo już, jakimi argumentami bronić jeszcze węgla.
UE stawia na nowe źródło energii, a my mamy bogate złoża. Polska przed wielką szansą
Poleganie wyłącznie na OZE nie jest zbyt opłacalne. Bardzo dobrze przekonali się o tym Niemcy pod koniec listopada w Niemczech, gdy podczas bezwietrznej i bezsłonecznej pogody cena jednej megawatogodziny przeskoczyła aż 800 euro. Bruksela wierzy, że skuteczną receptą na tak drastyczne wahnięcia stawek może być geotermia. Polskie samorządy terytorialne próbują swoich sił od dawna, teraz będą miały łatwiej, bo Bruksela sypnie kasą.
Nasza transformacja energetyczna leży i kwiczy. Czasu na decyzje jest coraz mniej
Powstają kolejne dokumenty, scenariusze i opracowania, ale dalej nie wiadomo, jak dokładnie ma wyglądać transformacja energetyczna made in Poland. W trakcie kolejnego już Meetingu Gospodarczego organizowanego przez Krajową Izbę Gospodarczą nasze największe zaległości w tej sprawie wypunktował Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE).
Autostrady i drogi ekspresowe receptą na brak mocy? Niemcy zaczynają kombinować
To chyba najtrudniejsza zagadka transformacji energetycznej: jak zrezygnować z paliw kopalnych i nie skazywać się w ten sposób na brak mocy, kiedy OZE ledwie zipią, bo akurat ani nie świeci ani nie wieje. Rozwiązaniem jest zwiększanie liczby źródeł wraz z możliwościami magazynowymi. A jak ktoś zacznie wmawiać, że już nie ma na to miejsca, to dajcie przykład Niemców, którzy coraz bardziej majstrują ze swoją fotowoltaiką.
Jeżeli ktoś myślał, że nasze OZE są już na tyle potężne, że możemy z odwagą patrzeć w przyszłość bez źródeł konwencjonalnych, to najnowszy komunikat Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) musiał na niego podziałać jak bardzo zimny prysznic. Bo wychodzi z tego, że zaczynamy mieć większe zapotrzebowanie energetyczne od tego, co mamy do dyspozycji. Ale przywołania PSE nie pociągają za sobą żadnych utrudnień dla indywidualnych odbiorców energii.