Kluczowy sektor naszej gospodarki pod ścianą. Wszystko na głębokich minusach
Budownictwo wciąż czeka na odbicie. Niestety wszystko wskazuje, że to oczekiwanie przeciągnie się do przyszłego roku. Sytuacja nie wygląda dobrze; spadki produkcji budowlano-montażowej w porównaniu z ubiegłym rokiem są bardzo blisko dwucyfrowych wartości.
Budownictwo leży. Nie ma kasy na inwestycje, chętnych na mieszkania brak
Nie ma pieniędzy na inwestycje, ponieważ odmrażanie pieniędzy ze środków unijnych idzie jak po grudzie. Do tego wysokie stopy procentowe powodują, że popyt na mieszkania po zakończeniu programu Bezpieczny kredyt 2 proc. znalazł się na dnie. To wszystko powoduje, że nasze budownictwo pogrąża się w coraz większym kryzysie. Perspektywy? Na razie odległe. Ekonomiści mówią o przyszłym roku, ale nie podają na razie konkretnego terminu.
Liberalizację ustawy znanej jako lex deweloper wiele miesięcy szykowało Ministerstwo Rozwoju i Technologii, ale zniesienie minimalnej liczby miejsc postojowych przy nowych inwestycjach ostatecznie przeforsuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Aby było jeszcze ciekawej, korzystne dla deweloperów zmiany przepisach ogólnokrajowych są przepychane w specustawie powodziowej, której celem ma być pomoc poszkodowanym i ułatwienie odbudowy zalanych miast i wsi.
Kryzys dopadł kluczowy dział polskiej gospodarki. Czeka nas powtórka sprzed lat?
Budownictwo pogrąża się w kryzysie. W środku sezonu odnotowaliśmy spadki we wszystkich głównych działach budownictwa. Optymistyczne prognozy mówią o odbiciu pod koniec roku, gdy pojawią się unijne środki na inwestycje, te pesymistyczne zakładają, że budowlanka odrodzi się dopiero w przyszłym roku.
Brakowało nam 2 mln mieszkań. Wybudowaliśmy 1 mln. Zgadnijcie, ile wciąż brakuje
Już od lat powtarzamy bezmyślnie, że w Polsce brakuje 1,5-2 mln mieszkań, a skoro mamy takie braki, to ceny lokali muszą rosnąć. Ale przecież w międzyczasie budujemy na potęgę i co – dziura mieszkaniowa wcale nie maleje? No to policzmy, czy rzeczywiście nie jest zasypywana.