REKLAMA

Rafał Brzoska zaskakuje. Zabrał głos ws. kredytów hipotecznych

Wprowadzenie jednolitego wzoru umowy kredytu hipotecznego. Oto najnowsza propozycja zespołu ds. deregulacji Rafała Brzoski, która ma zwiększyć ochronę kredytobiorców przed nieczystymi zagraniami banków, a także uprościć formalności na rynku kredytów hipotecznych. Brzoska uważa, że banki zbyt często stosują wobec swoich klientów klauzule niedozwolone i pułapki w umowach. Jak na zespół ds. deregulacji gospodarki najnowsza propozycja jest zaskakująco proregulacyjna.

Rafał Brzoska zaskakuje. Zabrał głos ws. kredytów hipotecznych
REKLAMA

We wpisie na platformie X Rafał Brzoska przedstawił najnowszą propozycję zespołu ds. deregulacji. Chodzi o wprowadzenie jednolitego wzoru umowy kredytu hipotecznego. Przedsiębiorca tłumaczy, że jest to ważne, ponieważ banki zbyt często stosują pułapki w umowach i klauzule niedozwolone wobec swoich klientów. Dodaje, że chodzi o równe zasady i większe bezpieczeństwo.

Rafał Brzoska proponuje regulację banków

REKLAMA

Ustandaryzowana umowa pozwoli klientom lepiej zrozumieć swoje prawa i obowiązki, a także łatwiej porównywać oferty różnych banków. Transparentność to podstawa zaufania – przekonuje Rafał Brzoska.

Według zespołu ds. deregulacji obecne umowy kredytowe często zawierają klauzule niedozwolone, są skomplikowane i trudne do zrozumienia bez pomocy prawnika. To powoduje bak przejrzystości i utrudnia klientom porównywanie ofert poszczególnych banków, co działa na ich niekorzyść. Jednolity wzór miałby przeciwdziałać tym problemom, wprowadzając prostotę, klarowność i jednolite zasady dla wszystkich stron.

W założeniu realizacja postulatu zespołu Rafała Brzoski ma zwiększyć bezpieczeństwo konsumentów, ułatwiając im zrozumienie swoich praw i obowiązków oraz eliminując ryzyko nieuczciwych zapisów. Transparentność miałaby również wpłynąć pozytywnie na zaufanie do instytucji finansowych. Standaryzacja dokumentów ułatwiłaby natomiast porównywanie ofert kredytowych różnych banków.

...ale dobrowolną

Wszystko to brzmi świetnie, ale jest jeden problem. Gdy w komentarzu do wpisu Brzoski ekonomista Marcin Senderski wyraził zaskoczenie, nazywając propozycję Brzoski „antyrynkowym klopsem” i „zabijaniem konkurencji”, miliarder odpisał, że stosowanie tego będzie... czysto fakultatywne. Brzoska wyjaśnił, że chodzi o to, że „ani bank nie musi tego stosować, ani kredytobiorca”.

Warto zwrócić uwagę, że propozycja ujednolicenia umów kredytowych jest w oczywisty sposób sprzeczna z ideą deregulacji, która ma polegać na zdejmowaniu ograniczeń prowadzenia działalności gospodarczej. Brzoska tłumaczy, że banki często wykorzystują swoją dominującą pozycję, stosując w umowach kredytowych klauzule niedozwolone, a nawet pułapki na swoich klientów. Jego odpowiedzią jest jednak dodatkowa regulacja, a nie deregulacja rynku usług finansowych.

Więcej wiadomości na temat InPostu

Z drugiej strony jednolita umowa kredytowa ma być dobrowolna, co całkowicie wypacza całą ideę. Banki mogą stwierdzić (i zapewne tak będzie), że nie mają zamiaru jej stosować i nic się nie zmieni – nie nastąpi zapowiadany przez Brzoskę „koniec z »pułapkami« w zapisach”. Trudno zrozumieć logikę rozumowania twórcy potęgi inPostu.

Warto jednak zwrócić uwagę na inną rzecz. Propozycja wprowadzenia jednolitych umów kredytowych jest pisana z punktu widzenia konsumenta – Rafał Brzoska stawia się w pozycji przeciętnego kredytobiorcy, który musi mierzyć się z potężnymi i podstępnymi instytucjami finansowymi, które chcą go oszukać. W tym miejscu rodzi się jednak pytanie, dlaczego w innych kwestiach Brzoska przyjmuje optykę przedsiębiorcy, starając się rozwinąć mu czerwony dywan pod stopami, nie bardzo wczuwając się w rolę konsumenta, który ma z nimi do czynienia.

Radosna twórczość deregulatorów

Wygląda to na czarno-białe postrzeganie sfery działalności gospodarczej. Większość przedsiębiorców Brzoska postrzega jako z natury uczciwych, zasługujących na maksymalne poluzowanie gorsetu przepisów, a niektórych – w tym przypadku banki – za z gruntu nieuczciwych (stosujących pułapki), które trzeba objąć dodatkowymi regulacjami.

Na Rafała Brzoskę spada mocna krytyka za działalność w ramach zespołu ds. deregulacji – także ze strony piszącego te słowa – ale nie da się ukryć, że całkowicie zasłużenie – i pomijam tu nawet kwestię wyrzucania ludzi na umowy B2B. Niestety efekty pracy tego zespołu wyglądają bardziej na burzę mózgów gimnazjalistów, którzy często proponują wprowadzać przepisy od lat funkcjonujące w Polsce albo proponują zmiany, które są kompletnie nieprzemyślane i mogą być zwyczajnie szkodliwe. Przykre jest to, że tę radosną twórczość współfirmuje wielu poważnych ludzi ze świata nauki.

Dr Maciej Hadel, specjalista ds. prawa i postępowania administracyjnego, skrytykował propozycje Brzoski dotyczące deregulacji. W długim wpisie na platformie X zarzucił mu uproszczenie problemów oraz ignorowanie negatywnych konsekwencji deregulacji dla pracowników i społeczeństwa. Zdaniem Hadela promowanie deregulacji jako uniwersalnego rozwiązania to przejaw nadmiernego optymizmu gospodarczego.

Deregulacja z nazwy

Zacznijmy od tego, że ta słynna „deregulacja” jest taką tylko z nazwy. Gros zmian, które są tam postulowane, wymaga zmiany przepisów, lub też wprowadzenia nowych. Być może to akurat dobrze, że pod płaszczykiem popularnego w Polsce hasła deregulacji kryje się regulacja – żyjemy w tak skomplikowanej rzeczywistości, że od braku unormowania zdecydowanie lepsze jest sensowne unormowanie – wskazuje Maciej Hadel.

Prawnik oskarża Brzoskę o hipokryzję, wskazując, że jako przedsiębiorca sam korzystał z dobrodziejstw państwowych regulacji, a teraz odwraca się od nich w imię wolnego rynku. Krytykuje również ignorowanie interesów pracowników, które mogą ucierpieć w wyniku zbyt szeroko zakrojonej deregulacji. Podkreśla, że rynek nie zawsze sam się reguluje, a historia zna wiele przykładów nadużyć w warunkach braku nadzoru.

Przede wszystkim Hadel wymienia całą listę propozycji deregulacyjnych – i to dotyczących tylko szeroko pojmowanego sądownictwa – które pokazują kompletnie niezrozumienie dziedzin, które mają deregulować. Wskazuje na brak logiki i potencjalne niebezpieczeństwa takiego bezmyślnego deregulowania. Przykład? Komisja ds. deregulacji proponuje OBOWIĄZKOWĄ mediację.

Definicja konsumenta – doprecyzowanie w jaki sposób? Jak doprecyzować definicję, która z natury rzeczy musi być ogólna? Przecież to pojęcie jest zdefiniowane w taki sam sposób w prawie unijnym; chcemy zawęzić to pojęcie? Obowiązek składania oświadczenia, czy umowa jest zawierana jako przedsiębiorca, czy też jako konsument: to w końcu deregulacja, czy regulacja? Tak, to przedsiębiorca powinien ponosić ryzyko, że nie stosuje reżimu konsumenckiego, gdy powinien, a nie konsument, że nie złożył (magicznego) oświadczenia, który to brak – jak rozumiem – miałby skutkować utratą uprawnień z tytułu rękojmi. Już widzę, jak to się w sądach utrzyma – komentuje Maciej Hadel.

REKLAMA

Prawnik zwraca uwagę, że dobra regulacja bywa skuteczniejsza niż bezmyślna deregulacja. Propozycja Brzoski, choć oparta na szczytnych intencjach, może przynieść niezamierzone skutki, jeśli zostanie oderwana od szerszego kontekstu społeczno-gospodarczego.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-16T06:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T05:05:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T17:17:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T11:04:24+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T11:01:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T09:23:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T04:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T19:46:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T17:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T15:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T14:04:25+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA