Śląskie miasta chcą być jeszcze bardziej atrakcyjne dla inwestorów. Stąd pomysł, by na bazie tamtejszej metropolii stworzyć super miasto, które zostawiłoby w tyle nawet stolicę Polski. Drżyjcie warszawiacy, będziecie zepchnięci z tego tronu.

Pamiętam dobrze, jak dawny prezydent Świętochłowic Eugeniusz Moś, później skazany za korupcję, organizował u siebie pierwsze spotkania zmierzające do ustanowienia metropolii. Pomysł dopiero się wtedy rodził i pewnie mało kto wierzył w jego realizację. Sporym krokiem naprzód okazało się powołanie do życia w 2006 r. Górnośląskiego Związku Metropolitalnego. Jedenaście lat później, w kwietniu 2017 r. ówczesny prezydent Polski podpisał ustawę powołująca metropolię w woj. śląskim. Dlaczego do tego wracam? Bo mamy do czynienia z bardzo podobnym mechanizmem.
Na Śląsku bowiem od lat dyskutuje się na temat pewnej idei, o której zaczynają coraz głośniej mówić też śląscy samorządowcy. Chodzi o integracje miast. Teraz mało kto w to wierzy, ale za kilka lat możemy ponownie wszyscy się zdziwić. Stąd moja troska o warszawiaków, głównie tych rodowitych, którzy stolicowe „naj” wydają się mieć wpisane w swoje DNA. Intuicja mi podpowiada, że z jednego z tych „naj” będą musieli niebawem zrezygnować, co wielu zaboli. Już idę po chipsy.
Łączenie śląskich miast, bo większy może więcej
Jeżeli zastanowimy się, jakie jest w naszym kraju największe miasto, tak pod względem powierzchni, jak i liczby mieszkańców, odpowiedź jest oczywista: to stolica Polski - Warszawa. Ale to może się w najbliżej perspektywie czasowej zmienić. Bo śląscy samorządowcy coraz intensywniej myślą o integracji miast. Pomysł dotyczący stworzenia na bazie Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (GZM) jednego, wielkiego miasta promuje m.in. prezydent Katowic Marcin Krupa.
To atrakcyjność dużej jednostki. Jak zobaczymy dzisiaj, migracje naszych mieszkańców są bardziej w kierunku dużych jednostek. Wygrywają Kraków, Wrocław, oczywiście stolica, ale to jest jak gdyby inna liga, czy Gdańsk. To są jednostki, które mają znacznie większe możliwości, większe budżety, są na większym obszarze, dlatego są atrakcyjne - przekonuje Krupa.
Więcej o miastach przeczytasz w Bizblog:
Przy takiej konkurencji Katowice, gdzie mieszka ok. 300 tys. ludzi, nie mają zbyt dużo szans. Marcin Krupa twierdzi, że ciężko jest sprzedać na arenie międzynarodowej takie miasto, jako miejsce dobre i atrakcyjne do inwestowania. Inwestorów bowiem interesuje tylko jedno: ile jest mieszkańców i ile z nich może korzystać z nowej inwestycji. Dlatego proponowana integracja miast byłaby strzałem w dziesiątkę.
Jak mówimy 300 tysięcy, to praktycznie nie ma takiego, kto by podjął od razu decyzję i powiedział: super, ekstra. Ale jak powiemy, że nasze miasto ma 2 mln osób, to już włącza się myślenie: czyli jeżeli wybuduję moją inwestycję, wybuduję fabrykę i będę potrzebował pracowników, to jest z kogo wybierać - tłumaczy prezydent Katowic.
Nowe Katowice wywrócą mapę Polski do góry nogami
Krupa przekonuje też, że nazwa „Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia” jest trudna do wypromowania. Dlatego przyszłe super miasto stworzone z miast metropolii mogłoby się nazywać całkiem inaczej: Nowe Katowice na wzór Nowego Jorku.
Nazwa musi być szybka, łatwa i prosta. Marzeniem prezydenta Katowic byłoby to, żeby to duże miasto nazywało się Katowice. Albo Nowe Katowice - jak Nowy Jork. Ale to również mogą być Nowe Mysłowice, Nowy Chorzów, to może być każda inna nazwa, bo to nie o to tutaj chodzi - przekonuje Marcin Krupa.
To super miasto byłoby największym miastem w Polsce, zostawiając nawet Warszawę z tyłu. Obecnie GZM zajmuje obszar ok. 2,5 tys. km kwadr., skupiając łącznie 41 miast i gmin, w której żyje łącznie ok. 2,1 mln mieszkańców. Nasza stolica zaś zajmuje tylko ok. 517 km kwadr. i mieszka tam ok. 1,8 mln ludzi.







































