Kto powinien szykować się na lockdown? W ślady Warmii i Mazur może pójść kilka powiatów
Województwo warmińsko-mazurskie jako jedyne trafiło na czarną listę. Po cofnięciu decyzji o częściowym odmrożeniu gospodarki przywrócono tam niemal całkowity lockdown. Ale to nie koniec. Z zapowiedzi przedstawicieli rządu wynika, że do zamknięcia działalności zostaną zmuszeni przedsiębiorcy także z innych części Polski.
Regionalizacja obostrzeń była dość krótkim epizodem w historii walki z Covid-19 w Polsce. Po ogłoszeniu całego kraju jedną wielką strefą czerwoną pod koniec października restrykcje były jednolite dla wszystkich powiatów. Aż do 27 marca, gdy rząd, nieco niespodziewanie, zdecydował się ukarać województwo warmińsko-mazurskie przywróceniem zaostrzonego reżimu sanitarnego.
Wskaźnik nowych zakażeń w województwie warmińsko-mazurskim wynosi 45 w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców, a średnia w przeliczeniu w całym kraju to 20 nowych dziennych zakażeń na 100 tys. mieszkańców
– tłumaczył minister zdrowia Adam Niedzielski
Efekt? Pozamykane hotele, galerie handlowe, kina, teatry, muzea, galerie, baseny, korty tenisowe i powrót nauki zdalnej dla uczniów klas I-III szkół podstawowych.
Cztery godziny na decyzję
W rozmowie z PAP burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski narzekał, że tempo wprowadzenia nowych regulacji było absurdalne. Rozporządzenie zostało opublikowane w piątek około 20.00. W życie wchodziło od soboty.
Prośby do wojewody, by przełożyć wprowadzenie zakazów na niedzielę, na nic się nie zdały. Hotelowi goście pospiesznie opuszczali apartamenty, sprzedawcy musieli błyskawicznie pozamykać butiki. Policja w ramię z sanepidem ruszyły za to do boju, tylko w ciągu pierwszych dwóch dni przeprowadzając setki kontroli.
To jednak nie koniec atrakcji. Wicepremier Jarosław Gowin najpierw obiecał zamkniętemu województwu 300 mln zł wsparcia, by, według doniesień RMF FM, chwilę później odciąć się od całej sprawy. Dla pozostałych gmin, powiatów i województw w Polsce to bardzo ciekawe studium przypadku. Niewykluczone, że za moment znajdą się dokładnie w tej samej sytuacji.
W programie "Tłit" portalu wp.pl na możliwość wprowadzenia powiatowych lockdownów wskazywał rzecznik rządu Piotr Müller.
To wariant brany pod uwagę, ale wszystko zależy od struktury zakażeń w danym województwie; decyzja w tym zakresie nie zapadła, ale jest to jedna z opcji regionalizacji obostrzeń
– precyzował
Komu grozi powtórzenie nieprzyjemnych doświadczeń województwa warmińsko-mazurskiego. We wspomnianej wcześniej wypowiedzi min. Niedzielski mówił o 45 przypadkach na 100 tys. mieszkańców. Przyjmijmy to więc za minimalną granicę, poniżej której powiatowi nic nie grozi.
Lockdown za rogiem
To oczywiście założenie czysto hipotetyczne, bo trio Niedzielski-Horban-Morawiecki może szybko zmienić zdanie i przygotować nowe progi. Obecne rozporządzenie obowiązuje do 14 marca. Komu wpadnięcie w czerwoną strefę grozi dzisiaj najbardziej?
- Powiat lęborski: 89 zakażeń/100 tys. mieszkańców
- Powiat gdański: 49/100
- Powiat sandomierski - 48/100
Dość krytycznie sytuacja wygląda także w powiecie wejherowskim (33) i kartuskim (32). Dokładając do tego rozpalony do czerwoności Gdańsk z przyległościami, rząd może uznać, że warto rozważyć opcję zamknięcia całego województwa.
Niewiele lepiej sytuacja wygląda na Mazowszu. Blisko granicy są powiaty: pułtuski (35), otwocki (35) i warszawski-zachodni (36). Na południu Polski w strefie zagrożenia jest powiat kłodzki (43), sanocki (37) i leski (38).
Na miejscu przedsiębiorców z tych regionów szykowałbym się już na jazdę bez trzymanki. Rząd na przykładzie Warmiaków i Mazurów pokazał, że potrafi nakładać obostrzenia szybko i bezlitośnie. A potem nie kwapi się do sięgnięcia po sakiewkę z pieniędzmi z budżetu.
