Idą ciężkie czasy dla palaczy. UE chce przykręcić podatkową śrubę, Polacy odczują to najbardziej
Jeszcze niedawno paczka papierosów w Polsce kosztowała niecałe 20 zł, ale wkrótce może sięgać nawet 40 zł. Powód? Komisja Europejska chce nowelizacji dyrektywy akcyzowej na tytoń. Najmocniej odczują ją Polacy, Bułgarzy i Rumuni, czyli mieszkańcy krajów o niższych zarobkach w porównaniu z bogatszymi krajami Zachodu.

Nowelizacja unijnych przepisów dotyczących akcyzy na tytoń (tzw. akcyzowej dyrektywy tytoniowej) może nie tylko pogłębić nierówności wśród obywateli Wspólnoty, ale również mieć poważne konsekwencje ekonomiczne. Zwłaszcza dla Polski, która jest rynkiem granicznym UE i codziennie mierzy się z przemytem wyrobów tytoniowych ze Wschodu, z państw takich jak Ukraina, Białoruś, a nawet Rosja.
W przypadku Polski rząd realizuje plan, tzw. mapę drogową podwyżek akcyzy na wyroby tytoniowe, którą objęto też płyny do e-papierosów. Akcyza na tytoń ma rosnąć skokowo, aż do 2027 roku. Przy podwyżkach szykowanych przez Komisję Europejską nawet te zaplanowane już przez polski rząd wypadają blado.
Wszystko wskazuje na to, że idą ciężkie czasy dla palaczy.
Akcyzowy bat na palaczy: Komisja Europejska chce wyrównać ceny papierosów w UE
Brukselskie media donoszą, że Komisja Europejska zamierza forsować nowe podwyżki w całej UE. Już 3 lata temu Komisja rozważała podniesienie minimalnej akcyzy na papierosy do poziomu 3,60 euro za paczkę papierosów (z obecnego 1,80 euro). Sprawę ujawnił „Financial Times”.
Tak drastyczna podwyżka mogłaby oznaczać równie drastyczny wzrost cen wyrobów tytoniowych w tych państwach UE, które nie spełniają minimum akcyzowego stawianego przez Komisję. W tym gronie znajduje się też Polska. Są też oczywiście takie państwa, które takie minima spełniają, jak Francja, Niemcy czy Irlandia – w tych krajach sytuacja sytuacja palaczy w zasadzie się nie zmieni.
Koszty unijnej podwyżki pokryją kraje nowej Unii?
Nowe regulacje unijne nie uderzą więc we wszystkich palaczy w Unii Europejskiej w równym stopniu. W krajach takich jak Francja, Niemcy czy Irlandia ceny papierosów już teraz są bardzo wysokie – podobnie jak akcyza na papierosy – a dodatkowa podwyżka minimum akcyzowego nie zrobi tam na palaczach takiego wrażenia jak na palących Polakach, Bułgarach czy Rumunach. Dodatkowo w państwach o niższych dochodach obciążenia podatkowe staną się bardziej dotkliwe dla palaczy, mocno uderzając ich po kieszeni.
Jeśli plan Komisji Europejskiej wejdzie w życie, to przeciętna paczka papierosów nad Wisłą – a także w innych krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej – może wkrótce kosztować nawet 40 zł. Dla palaczy z mniej zamożnym portfelem byłby to szok finansowy: dziś za przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto palacze z wielu krajów tzw. „Starej Unii” mogą kupić więcej paczek, niż palacze z Polski czy innych krajów naszego regionu.
W tej sytuacji część obywateli Unii mieszkająca w krajach graniczących z państwami spoza Wspólnoty, gdzie wyroby tytoniowe są znacznie tańsze, mogą sięgnąć po papierosy z przemytu.
Na przykład w Polsce, która ma długą granicę z państwami nienależącymi do UE, łatwo można dostać papierosy z Ukrainy, Białorusi czy nawet z Obwodu Królewieckiego, gdzie ceny są obecnie o połowę niższe. W efekcie nowe unijne regulacje mogą spowodować rozkwit szarej strefy, co przy większej skali zjawiska uderzyłoby w dochody budżetowe.
Akcyza na papierosy w Polsce znów idzie w górę
Niezależnie od planów Unii Europejskiej, już od 1 marca w Polsce zaczęły obowiązywać nowe stawki akcyzy na wyroby tytoniowe. Ceny za paczkę papierosów czy wkładów do podgrzewaczy tytoniu już podskoczyły o około 1-2 zł na paczce. A to dopiero początek nowych podwyżek akcyzy, która ma rosnąć co roku aż do 2027 r.
Część palaczy w Polsce może szukać tańszych wyrobów w szarej strefie, na tzw. „bazarku”, gdzie dostępne są nielegalnie sprowadzane wyroby tytoniowe z Ukrainy, Białorusi czy Rosji. Jak już wspomnieliśmy, taki rozwój sytuacji nie tylko osłabi wpływy budżetowe, ale również sprawi, że rządowe inicjatywy zdrowotne mogą stać się mniej skuteczne.
Wróci szara strefa?
Podwyżki akcyzy na wyroby tytoniowe mogą przynieść różnorodne konsekwencje społeczne i ekonomiczne. Nie tylko te pozytywne, których najbardziej spodziewa się Unia (większe wpływy do budżetu), ale też te negatywne, których Unia nie bierze specjalnie pod uwagę.
Z jednej strony – wyższe ceny papierosów mogą skłonić część palaczy do rzucenia nałogu, co wpisuje się w politykę Unii Europejskiej. Z drugiej strony gwałtowny wzrost takich cen w krótkim czasie może prowadzić do rozwoju nielegalnego handlu tytoniem oraz odrodzenia przemytu, zwłaszcza w krajach graniczących z państwami spoza UE, takimi jak Białoruś czy Ukraina.
Zwiększenie wpływów budżetowych z akcyzy może stanowić istotne wsparcie dla państw zmagających się z deficytem budżetowym – jeśli nie zostanie złamana tzw. krzywa Laffera. Prościej rzecz ujmując: każda podwyżka ma swój sufit dla palacza. Jeśli uzna, że legalne wyroby tytoniowe są za drogie – może ich szukać w nielegalnych źródłach. Ten efekt może osłabić spadek sprzedaży legalnych wyrobów tytoniowych (tych, na których budżet zarabia dziś krocie) i wzrost popularności wyrobów z nielegalnych źródeł (z których budżet nie zarabia złotówki). Z takim problemem zmaga się dzisiaj chociażby Francja, która tak przeszacowała z podwyżkami akcyzy na wyroby tytoniowe, że dziś już co trzeci papieros w tym kraju pochodzi z szarej strefy, a wpływy z akcyzy maleją zamiast rosnąć. Sytuacja Francji może i powinna być przestrogą dla pozostałych krajów UE – tymczasem Komisja Europejska forsując nowe podwyżki może powielić francuski scenariusz w innych krajach UE.
Dalsze kroki Komisji Europejskiej będą miały kluczowe znaczenie dla przyszłości rynku tytoniowego w Polsce i całej Europie. Jeśli podwyżki wejdą w życie, paczka papierosów w Polsce może kosztować tyle, co w krajach Europy Zachodniej. Kluczowe pytanie brzmi: czy autorzy tych zmian są przygotowani na finansowe skutki tych regulacji?