Thriller ze złotym w roli głównej. Zobaczcie, przez co przeszła polska waluta w poniedziałek, i co ją czeka już za chwilę
Napięta sytuacja na Ukrainie powoduje, że na rynkach grają emocje. W piątek wieczorem złoty nagle osłabił się do głównych walut i to bardzo mocno, nawet o 10 groszy. W poniedziałek znów nagle zaczął tracić, a potem nagle sytuacja się odwróciła. Do osłabienia waluty przyczynił się wpis na Twitterze, do odrabiania strat zachęciła ją depesza Reutersa.
Złoty zaczął dzień na zero w stosunku do piątkowego zamknięcia. Różnice były raczej niewielkie. Euro kosztowało po dziewiątej rano 4,57381 zł, dolar 4,03312 zł, a frank 4,36014 zł.
Po południu było to już odpowiednio: 4,53478 zł, 4,00835 zł i 4,33199 zł. I można by pomyśleć, że to fajnie bo złoty się umocnił, ale to nie do końca oddaje, co się działo na złotym w poniedziałek.
Cyrk na foreksie zaczął się przed południem, a potem jak przystało w dobrym thrillerze doszło do nieoczekiwanego zwrotu akcji. Najgorsze, że dopóki nie dojdzie do przełomu w sprawie Ukrainy, takie harce złoty będzie urządzał nam dalej.
Poniedziałkowe harce na walutach
Efekt? 1,36 proc. – tyle wyniosła różnica między najwyższym a najniższym kwotowaniem dolara w poniedziałek.
Najpierw po dziewiątej rano kurs USDPLN zaczął szybko rosnąć (+0,7 proc.), o jedenastej osiągając 4,05515 zł, najwięcej od początku miesiąca. Potem tak samo niespodziewanie o czternastej nagle runął, schodząc na krótką chwilę nawet poniżej 4 zł.
Podobną szokową zmianę oglądaliśmy na franku i euro.
W przypadku tego pierwszego mieliśmy do czynienia z największym wahnięciem. Różnica między najwyższym a najniższym kursem CHFPLN sięgnęła w poniedziałek 1,42 proc. W przypadku euro było to 1,18 proc. (stan na godz. 15.30).
Jeden tweet i złoty na łopatkach
Jak napięta jest sytuacja na rynkach, niech świadczy fakt, że to małe piekło na rynkach rozpętał reporter telewizji PBS Nick Schifrin, który napisał na Twitterze, że Biały Dom uważa, że prezydent Putin podjął decyzję, by przeprowadzić atak na Ukrainę.
Swoje dołożył Jake Sullivan, doradca ds. narodowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, który w piątek przyznał, że do inwazji Rosji na Ukrainę może dojść w każdym momencie.
Poniedziałkowy zwrot w drugą stronę to z kolei po części efekt depeszy Reutersa, że szef MSZ Rosji zamierza rozmawiać z Zachodem ws. Ukrainy, czyli jak dopowiedziały sobie rynki: Rosja nie zamierza jeszcze atakować sąsiada.
NBP ruszy z odsieczą złotemu
Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl, ostrzega, że jeśli napięcie geopolityczne będzie eskalować, to bariera, która na razie zamyka drogę do pułapu 4,60 za euro, zapewne nie powstrzyma zwyżki.
Jak dodaje Sawicki, podwyżki stóp procentowych i zaostrzenie retoryki ze strony NBP w pewnym stopniu uchroniły i dalej będą chronić Polaków przed dotkliwszymi wzrostami kursów walut.
I dodaje, że im mocniejsza będzie presja na złotego, tym większe prawdopodobieństwo, że z odsieczą przyjdą władze monetarne.