Evergrande Group, jeszcze całkiem niedawno największy deweloper w Chinach, został właśnie usunięty z giełdy w Hongkongu. Spółka, która w szczycie była warta ponad 50 mld dol., załamała się pod ciężarem zobowiązań przekraczających 300 mld dol. Jej upadek stał się symbolem nie tylko głębokiego kryzysu w chińskim budownictwie mieszkaniowym, ale także porażki pompowania wskaźników gospodarczych Państwa Środka.

Spółka Evergrande została usunięta z giełdy w Hongkongu, co oznacza formalne zakończenie jej obecności na rynku kapitałowym. Decyzja nastąpiła po tym, jak spółka nie poradziła sobie z obsługą gigantycznego zadłużenia. Już w styczniu 2024 roku sąd nakazał jej likwidację, ale wciąż próbowano ją uratować. Delisting zamyka burzliwą historię firmy, która stała się symbolem kryzysu w chińskim sektorze nieruchomości.
Bańka nieruchomości w Chinach
Początek problemów Evergrande sięga 2020 roku, gdy rząd wprowadził tzw. trzy czerwone linie, czyli ostrzejsze limity zadłużenia deweloperów. Odcinając firmę od świeżego finansowania, regulacje uniemożliwiły spłatę odsetek i doprowadziły do defaultu na części zagranicznych długów. W końcu w styczniu 2024 roku sąd w Hongkongu nakazał likwidację Evergrande.
Evergrande próbowało dywersyfikować działalność, inwestując m.in. w samochody elektryczne oraz piłkę nożną (Guangzhou FC). Te projekty nie uratowały jednak podstawowego biznesu, opartego na kredycie i szybkim wzroście. Jednoczesne kłopoty innych graczy, jak China South City Holdings czy Country Garden, dodatkowo pogłębiły zapaść w sektorze. Perspektywy chińskiego rynku mieszkaniowego pozostają kiepskie.
Do kluczowych przyczyn kryzysu należały ogromne zadłużenie i nagłe załamanie płynności, które zmuszało do wyprzedaży mieszkań ze znacznymi rabatami. Nie wystarczyło to nawet na odsetki, a zaufanie inwestorów spadło do zera, a kurs akcji spadł o ponad 99 proc. Sprawę obciążyły też nieprawidłowości. Założyciel Hui Ka Yan dostał 6,5 mln dol. grzywny, dożywotni zakaz działalności na rynku kapitałowym.
Więcej informacji o Chinach przeczytasz na Bizblog.pl:
Skutki upadku Evergrande dla chińskiej gospodarki są poważne. W branży nieruchomości i sektorach powiązanych nasiliły się zwolnienia i cięcia płac, a spadek cen mieszkań o co najmniej 30 proc. uszczuplił oszczędności rodzin i przyhamował konsumpcję. Samorządy, dotąd żyjące ze sprzedaży ziemi i opłat okołobudowlanych, zmagają się z mniejszymi dochodami i trudniejszym finansowaniem inwestycji publicznych.
Sztucznie pompowany wzrost gospodarczy
Rząd nie zdecydował się na bezpośrednie ratowanie deweloperów, by nie wzmacniać zachęt do ryzykownych zachowań. Zamiast tego wprowadzono pośrednie wsparcie, takie jak tańsze finansowanie dla banków państwowych, programy dla nabywców mieszkań oraz zachęty do zakupu aut elektrycznych i sprzętów AGD. Te działania łagodzą skutki, ale nie rozwiązują problemu u źródła.
Upadek Evergrande to dla wielu osób mocny dowód na to, że duża część chińskiego wzrostu była oparta na bardzo ryzykownym modelu – masowej budowie mieszkań finansowanej kredytem i przekonaniu, że ceny nieruchomości będą zawsze rosły, co przy zapaści demograficznej nie miało prawa nastąpić. W praktyce oznaczało to pompowanie wskaźników gospodarczych poprzez inwestycje, które nie zawsze miały pokrycie w realnym popycie.
Oczywiście wiele sektorów chińskiej gospodarki – na przykład produkcja elektroniki, rozwój technologii odnawialnych czy elektromobilność – rozwija się na podstawie realnych przewag konkurencyjnych Państwa Środka. Problem polega na tym, że nieruchomości przez lata stanowiły nawet jedną trzecią gospodarki, więc ich załamanie obnażyło kruchość dotychczasowego modelu wzrostu.