Średnio 6,1 proc. dostajecie na lokacie w banku – wyliczył Europejski Bank Centralny i pokazał jednocześnie, ile w innych krajach można zarobić na lokacie. Albo i stracić. Częściej jednak stracić, jak oprocentowanie nominalne porówna się z wysokością inflacji. Już wiecie, że w Polsce realnie tracicie, w styczniu średnio niemal 10 proc. Okazuje się, że inne kraje europejskie mają znacznie lepiej niż my.
Oprocentowanie lokat zależy w pierwszej kolejności od wysokości stóp procentowych w danym kraju (choć oczywiście nie wyłącznie od tego), dlatego Polska jest w czołówce, płacąc niemal najwięcej za depozyty w bankach. Mamy własną politykę monetarną i sami ustalamy wysokość stóp, które obecnie są na poziomie 6,75 proc. W strefie euro natomiast główna stopa procentowa to 3 proc.
Jasne jest więc, że w Polsce banki na lokatach płacą więcej i to żaden wyczyn. Jeśli analizować nominalne oprocentowanie, to jesteśmy na podium. Według EBC w styczniu średnie oprocentowanie depozytów do 1 roku wynosiło 6,1 proc., a przebijała nas tylko Rumunia (6,9 proc.) i Węgry (12,6 proc.).
Najsłabsze lokaty oferują za to banki w Bułgarii i Słowenii (0,2 proc.), również w Hiszpanii, Irlandii i na Litwie oprocentowanie nie dobija nawet do 1 proc. W Niemczech średnie oprocentowanie to 1,7 proc., a we Francji to 2,3 proc.
W styczniu na lokatach bankowych straciliście prawie 10 proc.
Ale najciekawsze, ile w poszczególnych krajach się zarabia/traci, uwzględniając, ile zostawione na lokacie pieniądze tracą przez inflację. I tu już robi się ciekawie, bo Polska z podium spada na ósme miejsce od końca na 15 analizowanych krajów.
Gdyby wziąć pod uwagę poziom inflacji HICP, a więc tę wyliczana według metodologii Eurostatu, która w styczniu wynosiła 15,9 proc., na lokatach Polacy tracili przeciętnie 9,8 pkt proc.
Boli, wiem, ale mogło być gorzej. Łotysze w tym czasie tracili nawet 20,7 proc., bo tyle właśnie wynosi różnica pomiędzy ofertami lokat a poziomem inflacji. Stratę sięgającą miedzy 12,7 a 20 proc. notowali też Litwini, Estończycy, Bułgarzy, Węgrzy, Czesi, Słowacy i Chorwaci.
Najmniejsze straty na lokatach notowali zaś Francuzi i Luksemburczycy - poniżej 5 proc.
Koniec wojny depozytowej
Pozostaje tylko czekać, aż inflacja odpuści, bo na lepsze oferty lokat w bankach nie mamy co liczyć. Wręcz przeciwnie. Wygląda na to, że „wojna depozytowa” się już skończyła i oferty bankowych lokat nie dość, że już się nie poprawiają, to wręcz się pogarszają.
Niedawno HRE Investments podliczał, że po 15 miesiącach nieustannego wzrostu średniego oprocentowania depozytów, w końcu przyszły spadki w styczniu, które tylko pogłębiły się w lutym.
HRE ma nieco korzystniejsze dane za styczeń, bo kiedy EBC pisze o średnim oprocentowaniu depozytów na poziomie 6,1 proc., to HRE mówi o 7,3 proc. A w lutym spadliśmy jeszcze do 7,18 proc. Ale tylko pozornie dane nie są zbieżne, bo HRE przygotowuje średnią dla najatrakcyjniejszych ofert. Jeśli chodzi o wszystkie zakładane depozyty, średnia rzeczywiście ląduje w okolicach 6 proc.
Banki ewidentnie są w odwrocie, bo o ile jeszcze w grudniu 2022 r. większość (60 proc.) najlepszych ofert lokat przebijała 8 proc., tak w lutym było dokładnie odwrotnie - oferty ponad 8 proc. są już w mniejszości (ok. 40 proc. najatrakcyjniejszych ofert).